Niemiecki rynek internetowych usług maklerskich stwarza nadzieję na wzrost w Europie
Gwałtowny rozwój internetowych usług maklerskich rozpoczął się kilka lat temu w USA. Tam też ta zupełnie nowa branża gospodarki rośnie przeciętnie o 67% rocznie. Pod względem liczby inwestorów-internautów oraz ilości składanych dyspozycji Europa pozostaje daleko w tyle za konkurencją zza oceanu. Ostrożne szacunki na br. i lata następne każą jednak przypuszczać, iż prawdziwy boomjest jeszcze przed nami, zarówno na Zachodzie jak i w Polsce.
Internet dobry na wszystkoInternet stanowi idealną platformę dystrybucji i sprzedaży wszelkiego rodzaju papierów wartościowych. To najszybszy i najprostszy dla inwestorów sposób kupowania akcji, jednostek funduszy czy obligacji. Nigdzie indziej nie istnieje możliwość zawierania transakcji w czasie rzeczywistym w celu wykorzystania wahań kursów w ciągu jednej sesji. Zdaniem większości ekspertów, internet stopniowo wyprze tradycyjne sposoby przekazywania zleceń.Wszystko zaczęło się w Stanach ZjednoczonychBoom w sektorze internetowych usług maklerskich rozpoczął się przed kilkoma laty w USA. Północnoamerykańska potęga gospodarcza zawdzięcza to dwóm czynnikom. Po pierwsze ? podczas gdy w Europie akcje posiada tylko 35 mln osób (12% dorosłej populacji), to w USA 75 mln (36%). Ponadto 40% Amerykanów korzysta z internetu ? w porównaniu z 12?15% Europejczyków.W konsekwencji zyski z internetowych usług maklerskich są w USA niewiarygodnie wysokie. Według prognoz, w br. osiągną one poziom 15 mld USD. Branża ta rośnie co roku przeciętnie o 67%. Pod koniec 1998 r. internetowe firmy maklerskie w Ameryce obsługiwały 500 tys. transakcji dziennie, dziś już dwa razy więcej. ? W Stanach Zjednoczonych sieć WWW już teraz stanowi największy rynek, na którym maksymalna liczba inwestorów zawiera transakcje przy minimalnych kosztach ? mówi Christian Imo, były prezes wiedeńskiej giełdy papierów wartościowych, obecnie dyrektor austriackiej firmy maklerskiej ex-it.Fala dociera do Europy? W Europie internetowe usługi maklerskie niebawem staną się wielkim interesem ? przekonuje C. Imo. Przyczyną rozwoju tej branży są trzy tendencje. Przede wszystkim ludzie zaczynają obawiać się o wysokość swoich przyszłych emerytur. Ponieważ nie są pewni, czy otrzymają przyzwoite świadczenia z publicznych systemów ubezpieczenia społecznego, zaczynają inwestować w papiery wartościowe, aby zagwarantować sobie odpowiedni poziom życia po przejściu na emeryturę.Z drugiej strony, coraz liczniejsze prywatyzacje i spółki wchodzące do publicznego obrotu przyczyniają się do zwiększenia liczby indywidualnych akcjonariuszy. Wielu inwestorów przyciągnęły zwłaszcza oferty publiczne byłych monopolistów telekomunikacyjnych, np. Deutsche Telekom czy szwedzkiej Telii. Wreszcie zwiększająca się liczba użytkowników internetu skutkuje większym popytem na internetowe usługi maklerskie. Według szacunków, w 1999 r. z internetu korzystało 55 mln Europejczyków. W br. liczba ta powinna przekroczyć próg 100 mln.Z punktu widzenia usług maklerskich w internecie podziały geograficzne Europy tracą znaczenie. Wszystkie omówione wyżej tendencje obejmują też Europę Środkowowschodnią, w tym Polskę. Dotychczas usługi internetowe uruchomiło w Polsce 10 biur maklerskich: DM BOŚ, DM WBK, Polski Dom Maklerski, DM Banku Zachodniego, BDM PKO BP, BM Banku Przemysłowo-Handlowego, BM BMT, DI BRE Banku, DM Polonia Net oraz CDM Pekao SA. To więcej niż w większości krajów Europy Zachodniej. Potencjał wzrostu jest znaczny ? już 3,4 mln Polaków korzysta z internetu, co stanowi ok. 9% mieszkańców kraju.Zagranica też zainteresowanapolskim rynkiemChoć jak dotąd te dziesięć firm internetowych posiada tylko kilka tysięcy klientów, zagraniczne instytucje doceniają potencjał wzrostu i starają się wejść na polski rynek. Przed kilkoma tygodniami niemiecki Deutsche Bank ogłosił powstanie swego ramienia internetowego Maxblue. Ta ogólnoeuropejska firma maklerska (obecnie spośród krajów Europy Środkowowschodniej obejmuje zasięgiem jedynie Polskę) przewiduje, że w ciągu dwóch najbliższych lat w Europie z internetowych usług maklerskich będzie korzystać ok. 10 mln inwestorów. Rolf Breuer, prezes zarządu Deutsche Bank stwierdził, że z tej liczby planuje pozyskać 1,5 mln klientów. ? Chcemy być numerem jeden na rynku internetowych usług maklerskich ? powiedział.Inna firma zamierzająca wejść na polski rynek pochodzi z Austrii. EB Internet Services AG, spółka zależna drugiego największego banku w kraju ? Erste Bank, rozpocznie działalność w ciągu najbliższych tygodni. EB Internet Services AG skoncentruje się na Europie Środkowowschodniej. Główną zaletą serwisu austriackiego w porównaniu z Maxblue jest wielojęzyczność.? Nasz serwis dostępny będzie w pięciu językach: węgierskim, niemieckim, polskim, angielskim i czeskim ? mówi Hubertus Hofkirchner, prezes zarządu EB Internet Services. ? Chcemy zbudować innowacyjną, wiodącą platformę finansową dla rynków Europy Środkowej i Wschodniej. Tutejsze rynki kryją w sobie ogromny potencjał, a my zamierzamy skorzystać z rosnącej kultury rynku kapitałowego w tym regionie ? dodaje.Niemcy na prowadzeniuAby móc przewidzieć kolejne etapy rozwoju polskiego sektora e-brokerage, trzeba spojrzeć na Niemcy ? najważniejszy i najbardziej rozwinięty rynek internetowych usług maklerskich w Europie. Rozwój europejskiego sektora e-brokerage rozpoczął się właśnie od powstania wyspecjalizowanych biur maklerskich w Niemczech w połowie lat 90.W 1994 r. bawarski bank HypoVereinsbank otworzył Direkt Anlage Bank (DBA), a Schmidtbank stworzył spółkę zależną od siebie ? ConSors. Wkrótce po tym Commerzbank otworzył biuro maklerskie Comdirect, a Deutsche Bank założył Bank 24. Oznaczało to pojawienie się na rynku niemieckim ?wielkich graczy?, którzy w 1997 r. uruchomili usługi internetowe. Obecnie liczba rachunków on-line przekroczyła próg 1 mln i choć koniunktura na giełdach papierów wartościowych uległa w II kwartale br. znacznemu ochłodzeniu, boom sektora e-brokerage trwa.Liczby są godne podziwu: obecnie 11% Niemców inwestuje w papiery wartościowe, a do 2002 r. ilość ta wzrośnie do 20%, tj. ok. 17 mln. Szacuje się, że liczba rachunków on-line na koniec br. wyniesie 1,5 mln, a w 2002 r. sięgnie 2,9 mln sztuk. Cztery wspomniane spółki posiadają ok. 94% całego rynku. Najważniejszymi z nich są Comdirect (33%) i ConSors (31%). Comdirect, ConSors, DAB oraz Bank 24 obejmują łącznie 56% całego europejskiego rynku internetowych usług maklerskich. Comdirect posiada ok. 600 tys. klientów internetowych. Dzienna liczba składanych przez nich zleceń sięga 18 tys. Co tydzień Comdirect zdobywa 25 tys. nowych klientów. Tuż za nim plasuje się ConSors z liczbą 550 tys. klientów.Zlecenia to jeszcze nie wszystkoWirtualne platformy usług maklerskich to nie wszystko, co firmy te mają do zaproponowania. Oferta wiodących providerów niemieckich zawiera m.in. serwis informacyjny dotyczący kilku rynków, tabele, wykresy, a także gry inwestycyjne przeznaczone dla wirtualnej wspólnoty. Jej członkowie mogą również wymieniać swoje opinie i komentarze na temat walorów lub rynków.E-brokerzy niedawno rozszerzyli także działalność o rynki aukcji i ubezpieczeń. Comdirect rozpoczął sprzedaż polis ubezpieczeniowych przez internet, a ConSors kupił 28% udziałów w sieciowym domu aukcyjnym Internet & Business. Jest to spowodowane szerokim trendem: centra e-commerce przyszłości będą handlować wszystkim ? od piżam po ubezpieczenia na życie.Opłacalne zlecenia internetoweW porównaniu z tradycyjnymi bankami opłaty za transakcje są niezwykle niskie. ConSors pobiera prowizję w wysokości 0,21% inwestowanej kwoty, ale nie udziela zniżek przy wyższych sumach. Comdirect pobiera 17,64 euro lub 0,44% przy inwestycji do 4 tys. euro, ale przy kwocie powyżej 30 tys. euro opłata spada do 0,22%. Na takie opłaty mają wpływ dwa czynniki: przede wszystkim internetowe biura maklerskie wymagają mniejszego personelu niż tradycyjne banki. Po drugie, inwestorzy internetowi składają o wiele więcej zleceń niż pozostali. Średnia liczba dyspozycji składanych w ciągu miesiąca przypadająca na jednego internetowego klienta wynosi w Niemczech 4. Jest to o kilkadziesiąt procent więcej niż przeciętna liczba zleceń składanych metodami tradycyjnymi.Dyspozycjiwciąż przybywa? W pierwszych sześciu miesiącach br. złożono 8,3 mln zleceń. Comdirect zrealizował ogółem 5,4 mln zleceń ? powiedział Thomas Berger, dyrektor ds. kontaktów z inwestorami w Comdirect. Środki zarządzane przez Comdirect wzrosły w I półroczu br. z 5 678,2 do 11 867,3 mln euro. ConSors nie pozostaje w tyle. W czerwcu br. zarejestrował 73 tys. nowych rachunków inwestycyjnych. Mimo słabej koniunktury liczba zrealizowanych zleceń w II kwartale br. (3,1 mln) niemal osiągnęła poziom z pierwszego (3,2 mln), kiedy to giełdy na całym świecie pokonywały kolejne szczyty. Środki zarządzane przez ConSors wynosiły na koniec I półrocza br. 10,9 mld euro. Comdirect zatrudnia prawie 1500 pracowników, a ConSors nieco ponad 900.Mimo tych robiących wrażenie liczb dotyczących rynku niemieckiego, europejski sektor internetowych usług maklerskich wciąż pozostaje daleko w tyle w stosunku do Stanów Zjednoczonych. Nawet jeśli liczba użytkowników internetu i inwestorów osiągnie amerykański poziom, to i tak potencjał tamtego rynku pozostanie o wiele większy. A o fakcie, iż boom ten obejmuje zarówno Europę Zachodnią, jak i Wschodnią świadczy zainteresowanie firm zagranicznych polskim rynkiem e-brokerage. Nieuchronny jest zatem dalszy rozwój sektora internetowych usług maklerskich, a co się z tym łączy ? rozwój całej gospodarki.
Oprac. Adam Mielczarek