Ból palca u nogi można zagłuszyć mocnym uderzeniem w inną część ciała (zajmie nas wtedy ten nowy problem) lub odcięciem owego palca (co także sprokuruje nowy kłopot). Taka forma terapii nie zmienia przykrego faktu, iż zawsze jakiś problem pozostanie.Po co ten dziwaczny wywód? Od kilku lat z coraz większym niepokojem obserwuję, jak kraj ? który chciał być orłem, tygrysem i Bóg wie kim jeszcze ? gubi rytm. Kraj, w którym deklaruje się konieczność obniżania podatków, przy jednoczesnym ich podwyższaniu. Gdzie sporo można usłyszeć o potrzebie dyscyplinowania finansowego państwa i gdzie z wielkim trudem przychodzi faktyczne zmniejszanie deficytów. Wreszcie kraj, gdzie ? mimo zaklęć ? inflacja ma się dobrze, stopy procentowe jeszcze lepiej, eksport kuleje, a politycy irytują nas ? wymyślanymi at hoc ? ?pakietami antyinflacyjnymi?.Stopy rosną, co wcale nie gwarantuje spadku inflacji. Ale zwiększa prawdopodobieństwo napływu gorącego kapitału zagranicznego, umocnienia złotego, pogorszenia wyników eksportu i obniżenia krajowej aktywności gospodarczej. I o tym wszystkim zainteresowani wiedzą. I co? I nic. Rząd robi swoje, Rada swoje. Metoda odcinania bolącego palca triumfuje.

Łukasz KWIECIEŃ[email protected]

Głos z listy dyskusyjnej portalu finansowego PARKIET OnLineWątpliwe oddziaływanieMożliwości oddziaływania NBP na poziom inflacji są co najmniej mocno ograniczone, by nie powiedzieć ? wątpliwe. Jeżeli ktoś nie rozumie, że od początku lat 90. źródłem napięć inflacyjnych w Polsce są nie tyle czynniki natury monetarnej, ile:a) tkwiące w samej gospodarce, tzn. jej relatywnie niska efektywność, brak stabilizacji w polityce fiskalnej, monopolizacja wielu sektorów gospodarki etc.,b) czynniki naturalne (susza) oraz c) czynniki zewnętrzne, takie jak ceny surowców, w tym głównie ropy naftowej, to nie powinien zajmować się polityką monetarną zawodowo, ale co najwyżej powinien traktować to jako hobby. W tym kontekście zapisanie w ustawie o NBP jednego z celów jego działania w postaci stabilizacji cen brzmi co najmniej zabawnie. Równie dobre byłoby zapisanie, że celem NBP jest stabilizowanie cen w USA, Rosji lub na Antarktydzie (zresztą być może byłoby łatwiejsze do realizacji, a przynajmniej łatwiej można byłoby wytłumaczyć niepowodzenia). (...) Co do działań rządu ? to nie ma tu właściwie czego komentować (...). Ale w końcu mamy rząd taki, na jaki zasługujemy.