Czy paliwa ze wschodu trafią do Polski

PKN Orlen jest przeciwny zniesieniu ceł na paliwa zza wschodniej granicy. Przedstawiciele spółki są zdania, że pomysł otwarcia granicy na tańsze paliwa w ogóle nie wypali z powodu polskich norm ekologicznych.

Obniżenie ceny paliw o 20 groszy na litrze oznaczać będzie, iż kierowcy tankujący w Polsce wydawaliby na paliwo około 200 mln zł mniej w skali miesiąca. Wiązałoby się to także ze spadkiem przychodów i zysków PKN Orlen (dokładne kalkulacje spadku zysków nie są znane).Zdaniem PKN Orlen, pomysł zniesienia ceł na paliwa ze wschodu pozostanie raczej na papierze. ? Skoro za trzy lata chcemy wejść do Unii Europejskiej, to złagodzenie wprowadzanych w ostatnich latach norm ekologicznych na paliwa oznaczałoby cofniecie tego procesu ? mówi zastrzegający anonimowość przedstawiciel spółki. Zwraca on uwagę, że w ostatnich latach Polska poważnie zaostrzyła wymagania ekologiczne stawiane paliwom. ? Nie są to wprawdzie tak rygorystyczne normy jak w Unii Europejskiej, ale znacznie bardziej ostre niż w krajach dawnego ZSRR ? dodaje. PKN Orlen zamierza ostro lobbować przeciwko wschodnim paliwom.Według Rafała Jankowskiego, analityka CDM Pekao zajmującego się branżą paliwową, większość rafinerii położonych za wschodnią granicą Polski produkuje paliwo porównywalne jakościowo do tego, które wytwarzano w naszym kraju w latach 70. ? Wyjątkiem jest rafineria Możejki na Litwie ? mówi Jankowski. Paliwo produkowane na wschodzie zawiera dużo siarki, specjalne związki aromatyczne (których w Polsce, ze względu na toksyczność, nie można już od dawna dodawać do paliw) oraz tzw. skażenia mikrobiologiczne, czyli bakterie beztlenowe, które powodują korozję rurociągów oraz zbiorników na paliwa, a także szkodzą silnikom. ? W Polsce zlikwidowaliśmy w ostatnich latach problem skażeń mikrobiologicznych, wydając na ten cel masę pieniędzy. Gdyby sprowadzić paliwo zza wschodniej granicy, bakterie pojawiłyby się na nowo ? twierdzi pracownik Orlena.Przed skutkami zniesienia ceł na paliwa przestrzegał w czwartek prezes Nafty Polskiej Grzegorz Zarębski. Według niego, lansując pomysł bezcłowego importu wschodnich paliw nie zwraca się także uwagi na to, iż doprowadziłoby to do zwiększenia deficytu obrotów bieżących. ? Za wszelką cenę próbuje się znaleźć jakieś cudowne rozwiązania bieżących problemów budżetowych ? mówi Janusz Z. Kwiatkowski, rzecznik prasowy nafty Polskiej, która posiada jeszcze 18% akcji Orlena i jest także akcjonariuszem Rafinerii Gdańskiej.Według analityków, rządowe próby walki z inflacją poprzez nakładanie dodatkowych obciążeń na prywatyzowane firmy jest bardzo źle postrzegane wśród zachodnich inwestorów. Tak było niedawno przy okazji szybszego niż planowano zniesienia ceł na paliwa. ? Odbiło się to w pewnym stopniu na kondycji PKN Orlen ? mówi rzecznik Nafty Polskiej.W prospekcie emisyjnym PKN w rozdziale poświęconym czynnikom ryzyka zapisano tymczasem, że cła na paliwa będą zniesione dopiero od początku 2001 r. ? Inwestorzy mogą się więc czuć nabici w butelkę ? twierdzi Rafał Jankowski. Jego zdaniem, niespodziewane nakładanie kolejnych obciążeń na prywatyzowane spółki może być w przyszłości traktowane przez zachodni kapitał jako ostrzeżenie przed angażowaniem się w inwestycje w Polsce.

GRZEGORZ [email protected]