Rząd postanowił na razie nie przesyłać do Sejmu projektu przyszłorocznego budżetu. Powinien to uczynić do końca września, lecz Konstytucja pozostawia w tej kwestii maleńką furtkę, zezwalając na odroczenie terminu z ważnych względów. Nigdy nie zdefiniowano, co te ważne względy oznaczają. Można domniemywać, że chodzi o sytuacje nadzwyczajnego kryzysu ekonomicznego lub politycznego, kiedy to z tygodnia na tydzień zmieniają się warunki funkcjonowania gospodarki i funkcjonowania rządu.Nic takiego obecnie nie ma miejsca. Owszem, warunki gospodarcze są nieco gorsze w porównaniu z początkiem lipca, gdy rząd przyjmował założenia budżetowe. Wyższa jest inflacja, podniesione zostały stopy procentowe, które nie zapobiegły spadkowi kursu złotego. Lecz to wszystko wynika nie tyle z sytuacji obiektywnej, ile z pasywności rządu, który zbyt późno podjął kroki, mające na celu przeciwdziałanie inflacji.Przesunięcie terminu przesłania budżetu do Sejmu jest dalszym ciągiem tej nadzwyczaj pasywnej postawy. Jednym z jej powodów jest kampania wyborcza, która coraz bardziej angażuje ministrów wspierających swego kandydata ? szefa AWS. Z uwagi na tę kampanię odłożono w Sejmie ostateczne rozstrzygnięcie sprawy ustawy uwłaszczeniowej oraz skrócenia tygodnia pracy. Kampania była przyczyną odrzucenia w pierwszym czytaniu projektu ustaw podnoszących stawki VAT i akcyzy, w związku z czym, w projektowanym budżecie zabraknie kilkuset milionów złotych, które zapewne trzeba będzie znaleźć w inny sposób.Coraz częściej dochodzą głosy o sporach w łonie rządu, dotyczących spraw mających duże znaczenie dla finansów państwa. W poprzednich rządach spory te rozstrzygał zwykle premier, a państwowej kasy bronił minister finansów, stojący jednocześnie na czele Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów. Ale po odejściu Leszka Balcerowicza punkt ciężkości przesunął się z kwestii dotyczących finansów publicznych na sprawy bieżące gospodarki.Szefem KERM jest minister gospodarki, wywodzący się ze środowisk związanych z lobby górniczym. Minister finansów traktowany jest przez niektórych swych kolegów z rządu jak księgowy, który ma wypłacić pieniądze i sumę wpisać do odpowiedniej rubryki. Wygląda na to, że poza nim nikt w rządzie nie przejmuje się już dyscypliną budżetową, równowagą makroekonomiczną, pracą nad zapewnieniem długofalowych warunków dla szybkiego wzrostu gospodarczego. Rząd nastawiony jest na poprawienie szans wyborczych własnych i lidera AWS.Minister zdrowia zaproponowała podniesienie składki na kasy chorych, co oznaczać będzie dalsze problemy budżetowe. Nie jest wykluczone, że ministrowie AWS pomysł ten zaakceptują i zgłoszą następne ? ulg, zasiłków, inwestycji finansowanych centralnie. Pogarsza się sytuacja finansowa ZUS, co generuje dodatkowy deficyt sektora finansów publicznych. Spowolnione zostały reformy górnictwa i PKP. Nowy minister skarbu kwestionuje wybór przewodniczącego rady nadzorczej PZU, stawiając pod znakiem zapytania dalszą prywatyzację tego największego w Polsce ubezpieczyciela. Rząd jest coraz bardziej sparaliżowany grą wyborczą i strachem przed dalszym spadkiem popularności.Tymczasem coraz wyraźniejsze są objawy braku zaufania do stabilności gospodarki. Złoty słabnie, a z rynku kapitałowego dochodzą sygnały o wycofywaniu się inwestorów instytucjonalnych. To nie jest zmartwienie tylko kilkudziesięciu tysięcy graczy giełdowych, lecz problem stabilności gospodarki w tym i przyszłym roku. Brak zaufania do stabilności gospodarki i do zdolności rządu radzenia sobie z problemami uruchamia mechanizm, prowadzący ostatecznie do ostrego gospodarczego kryzysu.Wycofywanie się inwestorów portfelowych może oznaczać także zatrzymanie strumienia inwestycji bezpośrednich, finansujących deficyt na rachunku bieżącym bilansu płatniczego. Bez tego kapitału rezerwy zagraniczne skurczą się o kilka miliardów dolarów, skłaniając kolejnych inwestorów do panicznej ucieczki z Polski. Zmniejszenie się poziomu inwestycji spowoduje obniżenie tempa wzrostu gospodarczego, a tym samym ? dodatkowy wzrost bezrobocia, które i tak jest wysokie, potęgując napięcie społeczne i przysparzając problemów finansom publicznym. Załamanie się kursu złotego spowoduje falę bankructw, która przerodzi się w recesję.To są realne zagrożenia, które mogą cofnąć naszą gospodarkę o kilka lat. Trzeba jak najszybciej przeciwdziałać temu dryfowi. Tylko że rząd, zajęty jest ważniejszymi dla niego sprawami ? kampanią wyborczą.
Witold Gadomskipublicysta ?Gazety Wyborczej?