Subiektywna ocena sytuacji

Wall Street wydawała się być w tym tygodniu na dobrej drodze do przebicia paroletnich trendów wzrostowych i wprowadzenia światowych giełd w bessę. Problem trzech ?e? (earnings, euro, energy) zdominował sposób myślenia inwestorów i analityków. Na rynku polskim tydzień był emocjonujący, choć bardzo niedobry dla posiadaczy akcji.

Katastrofalnie zapowiadał się piątek po czwartkowym ostrzeżeniu o mniejszych przychodach Intela w III kwartale. Ten dzień mógł zadecydować o rozpoczęciu bessy. Jednak kiedy tylko świat zbliża się do przepaści, pojawia się rycerz na białym koniu (USA) i ratuje sytuację. Po prostu światowej finansjerze nie zależy na krachu, a ponieważ możliwości ma olbrzymie, to z nich korzysta.Wytoczenie armatJednoczesnego użycia dwóch armat ? obrona euro przez EBC, BOJ i Fed oraz zezwolenie Billa Clintona na użycie rezerw strategicznych ropy ? nie można przecież nazwać przypadkiem. W ten sposób chwilowo odpada sprawa dwóch ?e? (euro i energy), a zostaje tylko trzecie, czyli zyski spółek. To powinno starczyć na pewien czas i poprawić atmosferę na giełdzie.Ciekawa będzie poniedziałkowa reakcja euro i ropy po posiedzeniu grupy G-7. Mocne słowa, które tam padły, są jednak poparte konkretami, a rynek tego nie lubi. Generalnie, inwestorzy spodziewają się, że te trzy potężne banki narysowały linię na wysokości 0,85 USD/euro. Jest jednak prawie pewne, że spekulanci walutowi będą chcieli przetestować ten poziom. Z drugiej strony, niespodziewana decyzja banków mogła chwycić spekulantów w momencie, kiedy mieli otwarte krótkie pozycje, co mogłoby znacznie przyśpieszyć wzrost kursu euro.Jeśli chodzi o ropę, to ? oczywiście ? opozycja okrzyknęła to posunięcie chwytem politycznym, umożliwiający Alowi Gore zdobycie dodatkowych punktów w wyborach prezydenckich. Bez względu na motywy, musi ona jednak spowodować spadek cen ropy. Takie samo posunięcie po woj nie w Zatoce dało spadek cen o 10 USD. Problem leży jednak gdzie indziej: OPEC twierdzi, że już jest nadprodukcja, a tylko zakłady przetwórcze nie dają rady przerobić wydobywanej ropy. Jeśli tak jest, to ropa stanieje, co wcale nie znaczy, że dużo stanieją produkty z ropy, a szczególnie olej opałowy. Poza tym rezerwy trzeba kiedyś odbudować, a to zwiększy popyt i ceny.Korekta spadków?Tak więc, przy powyższych zastrzeżeniach, należałoby się liczyć z jakąś korektą spadków, ciągle pamiętając o tym, że w dowolnej chwili może się skończyć i przemienić w falę dużych spadków. Grając na takich korektach trzeba zachować szczególną ostrożność.Ciekawie wygląda sytuacja oglądana przez pryzmat analizy technicznej. DJIA w ujęciu krótkoterminowym odbił się od linii trendu czerwiec?wrzesień i doszedł do dawnego wsparcia, które stało się oporem (10 880 pkt.). Odbicie się w dół będzie bardzo źle rokowało na przyszłość. Przebicie tego poziomu może dać ruch nawet do 11 100 pkt. Jaki to przyniesie obrót ? zależy wyłącznie od trzech ?e? ? trzeba po prostu pamiętać, że to korekta spadków, a nie początek hossy.W ujęciu długoterminowym można zobaczyć dość złowróżbną formację: diament, który w tej chwili ma boki w okolicach 11 300 i 10 600 pkt. Moment wybicia zbliża się. Ten diament wystąpił po kilkunastoletnich wzrostach ? z tego powodu ma bardzo niebezpieczną wymowę. Wybicie z takich formacji zazwyczaj zapowiada spadki. Trzeba więc cierpliwie czekać na to wybicie. Co ważniejsze, będzie to wybicie długoterminowe. Nie muszę pewnie dodawać, że ? moim zdaniem ? indeks wyjdzie dołem.Bardzo podobnie wygląda sytuacja na S&P 500. Tam też widać (mniej regularny) diament. Poza tym indeks naruszył linie trendu zarówno krótkoterminowego, jak i długoterminowego.Nasdaq, po raz kolejny, obronił poziom 3600 pkt. Teraz jest gotów do ruchu korekcyjnego. Jeśli przebije 3850 pkt., to jest możliwy ruch do średniej 200-sesyjnej (4050 pkt.). Uważam, że docelowo przebije 3600 pkt., utworzy podwójny szczyt i dojdzie do prognozowanego przeze mnie od prawie roku poziomu 2700 pkt.Cóż można piedzieć w podsumowaniu? Uważam, że powinna się zacząć korekta spadków, a jej siła będzie zależeć od tych samych czynników (3xe). Potem powinny się zacząć właściwe spadki.Zachowanie popytu można by było określić obrazowo jako obronę Częstochowy. Wpierw trwała zaciekła, ale krótka obrona poziomu 1860 pkt., a potem (czwartek) długoterminowego poziomu wsparcia (17 600 pkt.) na WIG. Z pierwszym poziomem rynek poradził sobie bez problemów. Jeśli chodzi o drugi, to obroty na ciągłych tego dnia były olbrzymie ? tak powinna wyglądać prawdziwa walka niedźwiedzi z bykami w pobliżu długoterminowej linii trendu.Siły były dość wyrównane, ale podczas notowań ciągłych podaż wyraźnie wygrała to starcie. Można powiedzieć, że piątkowy spadek był niejako ?przypadkowy?, ponieważ nastąpił na skutek ostrzeżenia Intela i oczekiwania na olbrzymie obniżki w USA, które jednak nie nastąpiły. Tyle tylko, że rynek nie zna pojęcia ?przypadek?. Trzeba też pamiętać o tym, że, gdyby nie to fatalne ostrzeżenie to i tak rynek szedł na 2-proc. spadek i linia trendu zostałaby przynajmniej dotknięta, jeśli nie przebita.Dlaczego jest źle?Można oczywiście postawić pytanie, dlaczego jest tak źle. Przecież parametry gospodarcze makro zaczęły się właśnie poprawiać, a na giełdzie nie było tak źle, kiedy dane makro były dużo gorsze. Myślę, że jest parę powodów. Po pierwsze to, że jest nieco lepiej w danych dotyczących gospodarki nie znaczy, że jest dobrze. Poza tym nie ma żadnych gwarancji, oprócz urzędowego optymizmu, że rzeczywiście będzie lepiej. To, oczywiście, do przeceny by nie wystarczyło. Po drugie, doszła sytuacja na świecie, o czym już kilka razy pisałem.W USA nazywają ją problemem trzech ?e?. W takiej sytuacji jak teraz pieniądze opuszczają przede wszystkim kraje rozwijające się, a ich waluty tracą. I chyba to właśnie nas dotknęło. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że bardziej stabilna część zagranicznego kapitału (spekulacyjnej już dawno nie ma) zaczęła skracać pozycje. Mogła zacząć przyspieszać to skracanie, kiedy złoty zaczął szybko spadać, a pogłoski mówiły, że pieniądze za TP SA już przez rynek przeszły, co powodowałoby dalsze osłabienie naszej waluty.Analiza techniczna, pokazująca wyraźnie, że złoty powinien sięgnąć 4,9 do dolara, zdaje się potwierdzać teorię o masowej zamianie złotówek na waluty obce. Nawiasem mówiąc, istnieją już przynajmniej 3 wersje (rządowe) mówiące o terminie wpłaty pieniędzy za TP SA. Prawdopodobnie do 15 października sprawa zostanie załatwiona ? potem złoty może spaść porządnie.To są dwa podstawowe powody. Najmniej istotna jest chyba końcówka kampanii prezydenckiej, która zapowiada się na bardzo brutalną, prowadzoną w amerykańskim stylu. Następnym jest przełożenie złożenia projektu budżetu państwa do Sejmu o 6 tygodni (do 15 listopada) ?z ważnych powodów?. Ciekaw jestem, jakie to będą powody. Czyżby nagły atak Marsjan? Ja myślę, że są dwa takie powody: wybory i UMTS. Rząd musi mieć olbrzymie problemy z ułożeniem budżetu i, żeby nie denerwować elektoratu, przekłada ogłoszenie projektu na termin po drugiej turze wyborów. Daje tym samym bardzo zły sygnał inwestorom ? pokazuje, że będą olbrzymie trudności z ułożeniem budżetu.Dlaczego zaś UMTS? Jeśli dokładnie się śledzi przebieg dyskusji na temat koncesji, widać, że obecnemu rządowi bardzo się śpieszy. Terminarz płatności też jest kuriozalny: 50% na początku 2001 r., a 50% za 5 lat (po kolejnych wyborach, z nadzieją na wygraną?). Nasilają się protesty, a nawet dochodzą głosy, mówiące o bojkocie przetargu. Taki bojkot mógłby się całkiem dobrze powieść. Wcale nie jest pewne, czy wykrwawione bojami w Europie Zachodniej koncerny telekomunikacyjne będą się do nas pchały, a naszym operatorom zaangażowanym już finansowo w budowanie jednej sieci (GSM) ? wcale się nie uśmiecha pakowanie olbrzymich pieniędzy w coś co będą mogli konsumować za wiele lat.Uważam, że w Polsce nie ma warunków do robienia przetargu na UMTS, a wyegzekwowanie olbrzymich sum zamorduje finansowo operatorów, którzy jeszcze nie wyszli na plus po inwestycjach w GSM.Niedługo czekają nas również dane o deficycie obrotów bieżących. Zgodnie z wypowiedziami członka RPP W. Ziółkowskiej, nie można oczekiwać, że będzie to ok. 600 mln USD, raczej znowu 900 mln USD, a to już wcale nie tak różowo. To są minusy, ale nie spodziewam się, żeby miały one duże znaczenie w bieżącym tygodniu.Uzależnienie od trzech ?e?W tym tygodniu będzie się liczyło wyłącznie to, co będzie się działo na rynkach zagranicznych, czyli losy trzech ?e?. W piątek i w weekend analitycy ogłosili żałobę po przebitej linii długoterminowego trendu rosnącego. Sam od dawna miałem średnioterminowo niedźwiedzie nastawienie do rynku akcji i nie dziwi mnie przebicie linii trendu. Jednak już poniedziałek powinien odpowiedzieć na pytanie, czy przypadkiem nie była to pułapka. Zachowanie indeksów amerykańskich w piątek daje prawie pewność dużego wzrostu w Warszawie, a utrzymanie się nastrojów na giełdach światowych może spowodować powrót nad linię trendu. Dla jasności: jestem dalej niedźwiedzio nastawiony do rynku w średnim terminie i uważam, że czeka nas dalsza droga na południe, ale uważam, że w tym tygodniu będziemy mieli mocne odbicie.Popatrzmy, jak sytuacja wygląda w analizie technicznej. WIG przebił linię trendu. Teraz czeka nas ruch powrotny, a niewykluczone, że pułapka bessy, czyli powrót nad linię w dążeniu do 18 000 pkt. Średnioterminowo, jeśli założy się równość fali A i B korekty, spadek powinien sięgnąć 15 600 pkt. WIG20, przy takich samych założeniach, powinien osiągnąć 1450 pkt. Jeśli zaś spojrzy się na ten indeks w ujęciu krótkoterminowym, to ? co prawda widać przebicie dolnego ramienia klina i duże okno bessy, ale po pierwsze, można ten klin narysować nieco inaczej (inne nachylenie dolnego ramienia), a po drugie, zapewne już w poniedziałek pojawi się początek formacji gwiazdy porannej, zapowiadającej wzrost. Jeśli tak się stanie, to korekta będzie dążyła ku poziomowi 18 60 pkt., który był przedtem wsparciem, a teraz stał się oporem. To mogłoby dać nawet ponad 7-proc. wzrost WIG20 (w sprzyjających okolicznościach).Jeśli się spojrzy na rynek TMT, to można stwierdzić ze zdziwieniem, że sytuacja techniczna większości spółek nie uległa wielkiej zmianie. Wyjątkiem jest Agora (do tej pory jedna z najsilniejszych). Wyraźnie postanowił ją sprzedać jakiś większy akcjonariusz (zagraniczny?). Widać opuszczenie trójkąta, przebicie wsparcia na 105 zł i otwarcie dwóch okien bessy. Po ruchu powrotnym w kierunku 105 zł kurs powinien spadać w kierunku docelowych 80 zł.W układzie ComputerLandu nic się nie zmieniło (105?125). Zostało naruszone dolne ramię trójkąta na 112 zł, ale zapewne w poniedziałek nastąpi powrót ponad ten poziom. W Elektrimie też bez zmian. Dalej wsparcie na 45 zł. Opór przesunął się na 48 zł. Optimus wybił się w dół z trójkąta. Powinno to dać spadek do 80 zł, o ile kurs szybko nie powróci powyżej oporu, którym jest teraz 170 zł. W Prokomie dalej szeroki horyzont 165?240 zł. Opór jest w tej chwili na 220 zł. Softbank doszedł do dolnego ramienia klina, opisywanego przeze mnie w zeszłym tygodniu. Możliwy wzrost do 80 zł. TP SA doszła również do mocnego wsparcia na 24 zł. Przy odbiciu możliwe dojście do 28 zł.Sektor TMT doszedł chyba do bardzo ważnych wsparć, których przebicie może zapoczątkować przecenę. Jednak w tym tygodniu, o ile warunki opisane w części amerykańskiej zostaną spełnione, oczekiwałbym mocnego odbicia całego rynku z testem 18 000 pkt. Drugim zagrożeniem może być bardzo złe odebranie przez inwestorów przełożenia daty dostarczenia projektu budżetu do Sejmu. Dwie pierwsze sesje tygodnia zapewne wszystko wyjaśnią.

Piotr Kuczyński