Rynki zagraniczne

Okazuje się, że nie tylko piątek trzynastego może mieć ponure konsekwencje,ale także czwartek dwunastego. Zdążyliśmy się już przyzwyczaić do dużej zmienności czołowego beta-indeksu Nasdaq, jednak średnia przemysłowaod wiosny br. nie spadła o przeszło 300 pkt. Czwartkowe spadki wskazująna pogłębianie się nerwowych nastrojów panujących na głównych giełdach.

Stany ZjednoczoneIndeksy akcyjne rynków kapitałowych państw rozwiniętych spadają od kilku tygodni. Nie inaczej jest w przypadku podstawowych wskaźników, opisujących koniunkturę na największym rynku kapitałowym świata. Portfele inwestorów giełdy zaawansowanych technologii Nasdaq skurczyły się w ciągu dwóch tygodni o 18,6%. Podobnie zachowywały się, choć w mniejszym rozmiarze, indeks starej ekonomii DJIA (?6,3%) oraz wskaźnik szerokiego rynku S&P 500 (?8,8%).Analizę segmentów amerykańskiego rynku akcji rozpocznijmy od Nasdaq. Dotkliwa przecena w ostatnich tygodniach sprowadziła Nasdaq Composite do wznoszącej się linii wsparcia, przebiegającej aktualnie na poziomie 3030 pkt. W dalszym ciągu nie zostało jednak przełamane majowe minimum. Pokonanie wsparcia z punktu widzenia analizy technicznej wiązałoby się z dalszym pogorszeniem sytuacji na rynku. Następne bowiem wsparcie znajduje się na wysokości 2650 pkt. i w tej okolicy spodziewałbym się zakończenia korekty falowej hossy wiosennej.Z rynku high-tech płyną różnorakie informacje. Po pierwsze, źródła zysków spółek z sektora TMT są silnie uzależnione od koniunktury na rynkach europejskich. A ta za sprawą deprecjacji euro jest słaba. Po drugie, rynek jest silnie uzależniony od oczekiwań inwestorów co do zysków krajowych korporacji. Do grona takich tuzów jak Apple, Intel czy Dell dołączył Lucent Technologies, który zrewidował swoje prognozy dotyczące trzeciego kwartału. Co gorsza, potrojenie zysku przypadającego na jedną akcję uzyskane przez Yahoo! w ostatnim kwartale nie znalazło odzwierciedlenia w aprecjacji kursu lidera rynku portali. Akcje Yahoo!, kosztujące jeszcze w ostatniej dekadzie sierpnia 140 USD, obecnie mają wartość rynkową rzędu 60 USD. Kilkudziesięcioprocentowe przeceny bez względu na jakość uzyskiwanych wyników przez korporacje świadczą o pesymistycznych nastrojach inwestorów. Z drugiej jednak strony, teza ta nie znajduje potwierdzenia w świetle analizy głównych wskaźników nastroju. Parytet CBOE Equity Put/Call wynosi 0,54. Natomiast syntetyczne wskaźniki nastrojów Investors Intelligence i Amerykańskiego Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (AAII) wynoszą odpowiednio 28% i 7% dla rynku niedźwiedzia.Z otoczenia makroekonomicznego płyną zastanawiające sygnały. Niedawno opublikowane dane wskazują, że rynek amerykański cały czas przeżywa niesłabnące zainteresowanie zaawansowanymi technologiami. W sierpniu zamówienia na komputery zwiększyły się w porównaniu z analogicznym miesiącem roku poprzedniego o 1/3, natomiast zamówienia na sprzęt telekomunikacyjny o 1/5. Ostatnio taki run na technologie komputerowe obserwowano w połowie 1994 roku. Prosperity amerykańskie ostatnich lat napędzane było rosnącą wydajnością. Działo się to głównie za sprawą technologii informatycznych. Wzrost nakładów inwestycyjnych na te technologie odnotowany w sierpniu dobrze wróży koniunkturze w najbliższych miesięcach.Mimo mniejszej deprecjacji w skali minionych czternastu dni o wiele bardziej pogorszyła się sytuacja pozostałych indeksów. Korpus długiej czarnej świecy na wykresie DJIA pokonał istotną długoterminową linię wsparcia na poziomie 10 250 pkt. Następną barierą powstrzymującą indeks przed spadkami jest wznosząca się pięcioletnia strefa wsparcia na wysokości 9450 pkt. Jeszcze bardziej pogorszyła się sytuacja wskaźnika szerokiego rynku (S&P), który opuścił kilkuletnią linię trendu. Sytuacja S&P nie napawa optymizmem, na co wskazał przed kilkoma dniami John Murphy. Podobnie wyglądają inne indeksy szerokiego rynku. Wilshire 5000 znajduje się już 13,8% poniżej tegorocznego maksimum, a Russell 2000 ? 15,2%.tkie te zdarzenia sprawiają, że w średnim terminie (do końca tego roku) nie należy spodziewać się zdecydowanych wzrostów. Wzrost w długim terminie, wiążący się z ustanowieniem historycznych szczytów, wydaje się obecnie odłożony ad acta. Poprawę koniunktury na rynku amerykańskim na początku 2001 roku wiązać należy przede wszystkim z przetasowaniami w portfelach inwestorów instytucjonalnych (ze spółek nowej ekonomii na spółki starej ekonomii). Trwa to prawdopodobnie od wielu tygodni. Siłą napędową aprecjacji mogłyby być także zasoby zgromadzone w funduszach rynku pieniężnego, które wzrosły w ostatnim kwartale prawie o połowę. Osiągnięcie dynamiki 50% w latach 1998?1999 następowało zawsze w okresie jesiennym, po czym na początku następnego roku miała miejsce realokacja tych środków do portfeli akcyjnych.EuropaTrzy najważniejsze rynki europejskie dyskontowały pewną poprawę otoczenia makroekonomicznego. Mimo to nie ustrzegły się przed kilkuprocentowymi spadkami. Najwyraźniej odczuły to Niemcy i Francja, których indeksy zniżkowały odpowiednio o 5,4 i 5,1%.Pewnej poprawie uległa sytuacja na rynku walutowym. Euro po osiągnięciu historycznego minimum we wrześniu, zyskało nieco na wartości. Zasadniczym czynnikiem tej poprawy była skoordynowana wspólna akcja banków centralnych Eurolandu, Stanów Zjednoczonych i Japonii.Co jednak z czynnikami determinującymi słabość tej waluty? Podstawowym czynnikiem spadku zaufania do euro było rozczarowanie inwestorów co do wzrostu PKB strefy zachodnioeuropejskiej i północnoamerykańskiej, a ściślej mówiąc, co do oczekiwanego wzrostu. Według opracowania World Economic Outlook, przygotowanego przez IMF na koniec sierpnia różnica w oczekiwaniach co do wzrostu PKB w obu regionach wskazywała, że inwestorzy spodziewają się niższego tempa wzrostu w Eurolandzie o 1,7 pkt. proc. Kolejnym czynnikiem osłabiającym zainteresowanie europejską walutą była różnica w poziomie podstawowych stóp procentowych. Przekładała się ona na oprocentowanie instrumentów wolnych od ryzyka. Porównanie 10-letnich obligacji rządowych obu obszarów wskazuje, że dług amerykański jest atrakcyjniejszy o 0,5% od europejskiego (koniec sierpnia). Chcąc przeciwdziałać temu zjawisku, ECB podwyższył o 1/4 pkt. proc. stopę repo do poziomu 4,75%. Od chwili wprowadzenia jednolitej waluty na terenie niektórych państw unijnych rynek eurobonds przeżywa rozkwit. Beneficjentami prawie połowy plasacji w tym segmencie pozostają korporacje spoza strefy Eurolandu (zwłaszcza amerykańskie), które po zebraniu pieniędzy z rynku konwertują je na swoją walutę. Niestety, zjawiska te nie uległy do tej pory wyraźnym zmianom, powodując, że rynek europejski jest w dalszym ciągu postrzegany jako mniej atrakcyjny od amerykańskiego.W efekcie spadków w Wielkiej Brytanii indeks znalazł się poniżej wrześniowego minimum. Najbliższą strefę wsparcia wyznacza poziom 6000 pkt., zapoczątkowany zimą 1999 roku. Jej pokonanie dałoby sygnał odwrotu z rynku, gdyż następną równie istotną barierą chroniącą przed spadkami jest poziom 4600 pkt. Indeks największej giełdy Europy kontynentalnej DAX po opuszczeniu dwuletniej linii trendu zmierza ku kolejnemu ważnemu wsparciu (6000 pkt.). Jego przebicie skutkowałoby możliwością testowania minimów ubiegłorocznej jesieni (5100 pkt.). CAC-40 w razie przełamania wsparcia w postaci długiej białej świecy z kwietnia 2000 roku (5750 pkt.) będzie zmierzał ku poziomowi 5400 pkt.

Marcin T. Kuchciak