Wczorajszy dzień przyniósł pierwsze od dłuższego czasu poważniejsze odbicie na rynku i z pewnością cała w tym zasługa piątkowych dokonań amerykańskiego Nasdaq. O tym, że w opinii większości spekulantów i analityków technicznych jest to tylko odbicie a nie powrót do trendu wzrostowego, świadczy zmasowana podaż, jaka ujawniła się na początku fixingu, otwarcie notowań ciągłych na -2% oraz notowania kontraktów terminowych znacznie poniżej indeksu bazowego. Bez wątpienia, problemy polityczne i makroekonomiczne, zeszły chwilowo na drugi plan, a poza tym większość z nich jest w pewnym stopniu zdyskontowana w cenach polskich akcji. Dużo istotniejszy wydaje się przebieg kolejnych sesji na rynkach światowych. Na Nasdaq analiza psychologiczna sugerowałaby kolejne dwie dobre sesje, po czym dynamiczny spadek do poziomu poniżej 3000 punktów, z którego pod koniec miesiąca mógłby zacząć się formować nowy trend wzrostowy. W zależności od kwartalnych wyników, jakie będą pokazywać amerykańskie firmy oraz dalszych notowań cen ropy, ruchy amerykańskich indeksów mogą nieco odbiegać od powyższego scenariusza. W sytuacji ewidentnego spowolnienia wzrostu w Stanach należałoby z kolei oczekiwać w I kwartale 2001 r. obniżki stóp przez Fed. Z tego też powodu i w związku z zasięgiem spadków trwających od marca, oczekiwałbym, że w perspektywie kilku tygodni najważniejsze rynki światowe powrócą do trendu wzrostowego.