Z jakichś bliżej nieokreślonych przyczyn wszyscy uparli się powtarzać, że sytuacja ogólna mocno jest jednak niejasna. Niejasna? A to niby dlaczego?Co w tym dziwnego, że w Sejmie znalazły się cztery projekty nowelizacji ustawy o VAT (z których połowa przez zapomnienie nie trafiła nawet na stronę internetową parlamentu), a co jeden, to bardziej pokraczny? Że rząd zniechęcony poprzednimi doświadczeniami postanowił tym razem w ogóle nie przesyłać własnego projektu nowelizacji? Że z prawdziwego bogactwa twórczości poselskiej wybrał sobie rząd do przeróbek akurat projekt opozycyjnego SLD, jako ten najbliższy własnym marzeniom?Że trzeba tylko zaoszczędzić 5?6 mld złotych, a budżet już prawie się domknie z dziurą nie większą niż 16 mld? Że na kilka dni przed ostatecznym terminem przesłania projektu budżetu do Sejmu nowy minister zdrowia zapowiada walkę o dodatkowe 1,5 mld? Że Solidarność chce indeksować cenowo ex post płace budżetówki? Że nauczyciele nie chcą anulować swojej uchwalonej przez nieporozumienie podwyżki? Że o przetargu na UMTS wiemy tyle, co kot napłakał? A o losach ustawy skracającej tydzień pracy przy rosnącym bezrobociu, to wiemy nawet jeszcze mniej niż wie poseł Żak, któremu pomysł się podoba, trzeba tylko do niego przekonać większość błądzącego elektoratu, co to mu się ten pomysł wydaje bezmiernie głupi.Że nie ma prezesa NBP? I nie ma też już chyba AWS, firmującej mniejszościowy gabinet? Że prezes Kalinowski reprezentujący wpływowe lobby chce, aby Polska przestała wreszcie być ?skansenem skrajnego liberalizmu i ortodoksyjnego monetaryzmu?, co stanie się możliwe, kiedy Rada Polityki Pieniężnej będzie prosiła prezesa i jego kolegów o łaskawe zezwolenie na każdorazową podwyżkę stóp procentowych (?wewnętrznych realnych stóp procentowych? wedle terminologii niemonetarystycznego prezesa PSL), bo o obniżce to może sobie rada chyba sama swobodnie decydować?Naprawdę, trzeba wyjątkowego natężenia złej woli, żeby twierdzić, że coś tu jest nie do końca jasne. Tu wszystko przecież tak jest jaśniutkie, jak nie przymierzając pod latarnią, albo pod dwoma nawet.Przecież mniej więcej wiadomo, że ustawę o VAT można zmienić z niedzieli na poniedziałek. Mniej więcej wiadomo, że to SLD, a nie rząd zostanie ośmieszony, jeśli podstawą do rządowej nowelizacji stanie się projekt opozycyjny. Mniej więcej też wiadomo, jaki będzie projekt budżetu. Straszny to on nie będzie. Piękny też nie. Będzie taki, jak chciałby go odmalować rząd; sprawiający porządne wrażenie i zarazem ućkany różnymi niewidocznymi dla nieuzbrojonego oka niespodziankami, jak np. nieplanowane wpływy odsetkowe z wcześniejszego wykupu obligacji zabezpieczonych collateralem. Słowem, będzie to budżet dużych możliwości. Przecież to jasne. Może nie dla wszystkich. Ale przynajmniej dla niektórych.Mniej więcej też wiadomo, co myśleć o wpływach z UMTS; najoględniej mówiąc ? będą czy ich nie będzie, to nie ma najmniejszego znaczenia, o ile tylko odpowiednio zostaną sformatowane maksymalne potrzeby pożyczkowe rządu. Mniej więcej wiadomo, kto nie zostanie prezesem NBP i to już rynkowi absolutnie wystarczy, żeby się tą sprawą frapującą dla polityków specjalnie nie kłopotać. Mniej więcej wiadomo, jak się skończy AWS-owska Iliada, ale to już też rzecz bez znaczenia. Podobnie, jak los ustawy budżetowej i tego parlamentu, bo podstawą dla realizacji preliminaża przyszłorocznych wpływów i wydatków i tak będzie projekt ministra Bauca.Pojęcia nie mam, co w tym wszystkim może być w ogóle niejasne. Nie przypominam sobie jeszcze takiego roku, w którym koalicja, parlament, budżet, wszyscy ministrowie razem i każdy z osobna, prezes banku centralnego, plus prezes Kalinowski, byliby tak bardzo pozbawieni znaczenia. Czy to nie jest fantastyczne? Stąd taki martwy spokój na rynku.
Janusz JANKOWIAK