Przełom października i listopada cechowało ożywienie na czołowych giełdach na świecie. Niestety, od wtorku 7 listopada w poczynania inwestorów wkradła się nerwowość spowodowana niepewnością rozstrzygnięcia w amerykańskich wyborach prezydenckich. Mimo to od ostatniego komentarza pod kreską znalazł się tylko Nasdaq (-2,2%).
Stany ZjednoczoneW dniu wyborów prezydenckich indeksy Nasdaq Composite i DJIA zmagały się z istotnymi poziomami oporu, znajdującymi się odpowiednio na poziomie 3500 i 11 000 pkt. Wieści, jakie nadeszły ze sceny politycznej, zaniepokoiły rzesze inwestorów. Pierwotnie informacje wskazywały, że triumfatorem wyborów został kandydat republikański. Jednak wraz z upływem czasu okazało się, że informacja ta wcale nie jest pewna. Różnica pomiędzy oboma faworytami tegorocznej elekcji w będącym języczkiem u wagi stanie Floryda była niższa niż 0,5% oddanych głosów. Prawo wyborcze tego stanu w takich przypadkach nakazuje ponowne obliczenie głosów. Do chwili obecnej wciąż niejasne jest, kto zostanie ogłoszony zwycięzcą wyborów prezydenckich. Eksperci wskazują, że nawet ogłoszenie zwycięzcy nie będzie wieńczyć wyborów, gdyż prawdopodobne jest wniesienie odwołania przez przegranego do instancji sądowych, a być może sprawa skończy się w Kongresie.Reakcja inwestorów na niepewność rozstrzygnięcia była zdecydowana. Indeksy amerykańskie spadały, a w ślad za nimi indeksy w innych państwach rozwiniętych. Nerwowość inwestorów odnosiła się do nierozstrzygnięcia wyborów, a nie do wyboru któregokolwiek z kandydatów, gdyż ich poglądy na gospodarkę, w którą trwale wpisany jest rynek kapitałowy, są podobne. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że reakcja inwestorów na wydarzenia wyborcze była zbyt nerwowa. W dalszym ciągu działa urzędujący prezydent, trudno przy tym oczekiwać znaczącej korekty polityki gospodarczej przez któregokolwiek z jego następców. Pewne jest, że wybory pozwoliły wyłonić jego następcę, choć obecnie trudno go jeszcze wyznaczyć. Prawie pewne jest wreszcie także, że 20 stycznia nowy prezydent-elekt zostanie zaprzysiężony.Kwestia wyborów prezydenckich jest także istotna z punktu widzenia barometru wyborczego, mierzonego aktywnością inwestorów na giełdzie. Zasada, że partii, pod której rządami kraj przeżywał okres rozwoju gospodarczego, nie zmienia się w następnych wyborach, była już wielokrotnie łamana. Lepsze wskazania co do osoby zwycięzcy daje właśnie barometr wyborczy. Badania dostarczają wskazówek, że wzrost średniej przemysłowej w okresie sierpień-październik w roku wyborczym oznacza reelekcję kandydatów partii urzędującej w Białym Domu. A contrario zniżka DJIA w tym okresie jest sygnałem oczekiwań inwestorów na zmianę partii prezydenckiej. W dotychczasowej historii, w ciągu 16 elekcji od 1936 roku barometr wyborczy dwukrotnie zawiódł, nie potwierdzając zaprezentowanej powyżej zależności. W tym roku średnia przemysłowa w okresie sierpień-październik wzrosła o 4,3%, co zgodnie z barometrem wyborczym oznaczałoby zwycięstwo kandydata demokratów.Z punktu widzenia analizy technicznej indeks nowej ekonomii Nasdaq bezskutecznie testował opór na poziomie 3500 pkt. Na tej wysokości znajduje się linia sygnalna formacji podwójnego szczytu, ukształtowanego na przełomie czerwca i września br. Nieudany test (zresztą po raz drugi) wzmacnia tylko obawy co do ważności tej formacji i konsekwencji z nią związanych. Minimalny zakres spadku po wybiciu się z tej formacji zamyka się na poziomie 2800 pkt., choć bardziej prawdopodobne wydaje się zakończenie spadków w strefie 2650?2800 pkt. Z wieszczeniem tego scenariusza warto się jednak nieco powstrzymać. Indeks znajduje się nieznacznie powyżej wieloletniej linii trendu (od 1997 roku) na poziomie 3070 pkt. Pokonanie tego wsparcia będzie oznaczać kontynuację aktywności niedźwiedzi. Inna sprawa, że kilkunastoprocentowa korekta poprawiłaby najważniejsze fundamentalne wskaźniki rynkowe, w tym antycypowane, co dałoby zdrowsze podstawy wzrostom w średnim, a przede wszystkim długim terminie.W ostatnim czasie jeden z czołowych sektorów giełdy Nasdaq, sektor internetowy, przeżywa poważne kłopoty. Chroniczne generowanie ujemnego cash-flow przez większość dot-coms przekłada się na znaczącą przecenę akcji tych spółek. Wydaje się, że wreszcie inwestorzy, ryzykujący przecież własnymi portfelami, przejrzeli na oczy. Ciekawe, kiedy ten trend przyjdzie do naszego kraju. Prawie stu spółkom typu dotcom ze względu na kwotowanie ich akcji przy kursach nie przekraczających 1 USD grozi wykluczenie z giełdy Nasdaq. Obawy inwestorów co do przyszłości sektora dobrze obrazuje czwartkowa deprecjacja Internet Index ? Philadelphia ($DOT) o 8,3%. Od marcowego szczytu stracił on już 60%, a wydaje się, że to jeszcze nie koniec, gdyż najbliższe istotne wsparcie znajduje się w strefie 430-470 pkt., czyli co najmniej 15% poniżej obecnej wartości.Lepiej dzieje się na tradycyjnej giełdzie amerykańskiej, obrazowanej indeksem DJIA. Mimo spadków z końca tygodnia, średnia przemysłowa zyskała 4,4%. Skala tych spadków była także łagodniejsza niż w przypadku Nasdaq Composite. W efekcie DJIA znajduje się wciąż w bezpośredniej bliskości poziomu 11 tys. pkt., wyznaczającego krótkoterminowo najistotniejszy opór. Poza psychologiczną barierą 10 tys. pkt. najsolidniejszym wsparciem (podobnego rzędu jak 2650 pkt. w przypadku Nasdaq) wydaje się poziom 9400 pkt. Skoro jesteśmy przy starej gospodarce, przyjrzyjmy się najważniejszym danym mającym wpływ na zyski korporacji (nie będziemy zatem analizowali liczby unikatowych użytkowników czy też liczby odsłon witryn internetowych). W dalszym ciągu jestem zwolennikiem teorii miękkiego lądowania amerykańskiej gospodarki. Ostatnie dane makro wskazują, że ten scenariusz jest realizowany. Wydajność pracowników wzrosła o 3,8% w trzecim kwartale. Liczba bezrobotnych w październiku spadła do 3,9%. PKB wciąż rośnie (2,7% w trzecim kwartale), choć poniżej oczekiwań analityków. Nie sądzę, aby w czwartym kwartale Fed zdecydował się na obniżkę stóp procentowych. Bardziej prawdopodobne jest dokonanie tej operacji na przełomie pierwszego i drugiego kwartału następnego roku. Warunkiem jest uspokojenie oczekiwań w środowisku inflacyjnym. Dane dotyczące inflacji październikowej poznamy dopiero w czwartek 16 listopada. Mogą one rozczarować, zważywszy na opublikowane w tym tygodniu informacje o cenach producentów (PPI). Dane te, ogłoszone w czwartek, były zaskoczeniem dla obserwatorów procesów gospodarczych. Pozytywną niespodzianką był spadek ?czystego? PPI o 0,1%, co wskazuje na zdolność producentów do utrzymywania dyscypliny cenowej. Niestety, PPI całkowite wzrosło aż o 0,4%, wskazując, jak znaczący wpływ na procesy produkcyjne mają ceny ropy naftowej i jej pochodnych.W dłuższej perspektywie przeważają czynniki pozytywne. Rozwikłanie ?węzła prezydenckiego? będzie sprzyjać poprawie klimatu inwestycyjnego. Zwłaszcza, gdy prawdą okażą się informacje dotyczące zwycięstwa kandydata republikańskiego, którego plany reformy systemu zabezpieczenia oraz złagodzenia obciążeń fiskalnych wydają się mieć lepszy wpływ na losy rynku kapitałowego. Pod koniec roku następuje w ostatnich latach wypływ środków z funduszy rynku pieniężnego, który jest potem kierowany na rynek kapitałowy, a w jego lwiej części na rynek akcji. Gospodarka amerykańska rozwija się w tempie, którego trwale nie mogą osiągnąć inne liczące się regiony gospodarcze (Japonia, Euroland). Obecne spowolnienie wzrostu trudno nazwać recesją i siłą sprawczą kilkuletniej bessy na giełdach światowych.EuropaSpośród głównych indeksów europejskich najlepiej w ostatnim czasie zachowywała się giełda naszego zachodniego sąsiada Niemiec. DAX Xetra zyskał prawie 3%. Efektem aprecjacji było ponowne wniknięcie powyżej trzyletniej linii trendu, przebiegającej obecnie na poziomie 7 tys. pkt. Odpowiedzią na pytanie, czy możliwa jest kontyunacja fazy zwyżkowej, będzie test właśnie tej linii trendu, której znaczenie wzmacniają dodatkowo SK-50 i SK-200 (6950 pkt.). Zwłaszcza średnia długoterminowa ma istotne znaczenie, gdyż wzdłuż niej kształtował się letni trend horyzontalny. Udany test wspomnianego wsparcia wzmocni siłę trendu, jednak w razie fiaska spodziewać się należy korekty do poziomu wsparcia na wysokości 6150 pkt.FT-SE 100 od lokalnego minimum z października zyskał przeszło 5%. Trend boczny, trwający od kilku dni, przebiega wzdłuż oporu wyznaczonego przez połowę długiej czarnej świecy z połowy września (6500 pkt.). Pokonanie tej bariery umożliwi zwyżkę do kolejnej linii oporu na wysokości 6800 pkt. Najbliższym wsparciem są dwie średnie kroczące (6400 pkt.). Były one wielokrotnie forsowane przez indeks, dlatego nie stanowią tak istotnego wsparcia jak w przypadku rynku niemieckiego.Szansą na kontynuację wzrostów dla najsłabiej prosperującej w ostatnim czasie giełdy francuskiej jest pokonanie poziomu 6450 pkt. Umożliwi to indeksowi CAC-40 atak na historyczny szczyt ustanowiony na początku września br. (6950 pkt.). Z drugiej zaś strony, przed głębszymi spadkami będzie powstrzymywać giełdę francuską poziom wsparcia na wysokości 5750?5850 pkt.
Marcin T. Kuchciak