Analitycy amerykańscy o rynku Nasdaq (2)

Nasdaq Composite ustanowił w poniedziałek nowe dno na cenach zamknięcia. Wielu analityków uważa, że rynek elektroniczny jest silnie wyprzedany. Z drugiej strony, akcji spółek high-tech nie ma specjalnie kto kupować.

Jak zauważają dziennikarze ?The Wall Street Journal Europe?, każdy, kto ma nadzieję na znaczny wzrost cen akcji firm technologicznych do końca tego roku, powinien zadać sobie pytanie: gdzie są pieniądze, które miałyby wywołać ów wzrost? Dalej zwracają oni uwagę na to, że wielu profesjonalistów zarządzających funduszami, którzy agresywnie zwiększali swoje zaangażowanie w spółki z branży w 1998 i 1999 r., nadal je ?lubi?, ale nie ma już więcej miejsca w portfelach na te firmy.Oto przykłady wymieniane niedawno przez ten dziennik. Richard Sichel z Philadelphia Trust Co. wspomina, że zaangażowanie jego firmy w spółki technologiczne wynosi 34?35% wobec 30-procentowego udziału tego sektora w średniej S&P 500. Z drugiej strony, oznacza to bardzo nieznaczną redukcję w stosunku maksymalnego, 36-procentowego poziomu osiągniętego w tym roku. Inny przykład: Fundusz Franklin Small Cap Growth zredukował udział firm technologicznych w swoim portfelu z 58% w początkowych miesiącach roku, ale i tak niedawno przekraczał on połowę wartości aktywów tej instytucji. Wielu innych zarządzających jest w podobnej sytuacji. Mimo znacznego spadku wartości Nasdaq Composite od marca, zredukowali oni udział branży technologicznej w swoich portfelach tylko w nieznacznym stopniu. Fakt, że tak wielu profesjonalistów dysponuje portfelami nasyconymi firmami high-tech tłumaczy, dlaczego szybkie odbicia korekcyjne, jakie mają miejsce w czasie tegorocznych spadków na rynku elektronicznym, równie szybko się kończą. W każdym razie, sami menedżerowie funduszy ostrzegają swoich klientów, że nawet jeśli będziemy mieli do czynienia z odbiciem przed końcem 2000 r., z pewnością nie będzie to ruch cen porównywalny do 50-procentrowej zwyżki od połowy października do końca 1999 r.Według danych Morningstar Inc., monitorującego portfele amerykańskich funduszy powierniczych, fundusze spółek wzrostowych globalnie zmniejszyły udział branży wysokich technologii w portfelu z 44% pod koniec marca do 39% pod koniec września, a więc zaledwie o 5 pkt. proc. Dlaczego jednak nastąpiły tak gwałtowne deprecjacje wielu akcji nowej gospodarki? Wielu menedżerów po prostu przetransferowało część środków z bardziej ryzykownych aktywów technologicznych (np. spółek internetowych) również na aktywa technologiczne, ale mniej ryzykowne (spółki generujące prawdziwe zyski, np. firmy z branży światłowodowej).Ponadto niektórzy menedżerowie, którym udało się swego czasu zredukować udziały w segmencie high-tech, mogli zakończyć już odkupowanie akcji firm z branży.Jest, oczywiście, wciąż pewna grupa, która może kupować. Pewna grupa potencjalnych byków też jest jeszcze (albo już) wśród profesjonalnych zarządzających. Terrence McLaughin z nowojorskiego Ashland Mannagement zdołał zredukuować nasycenie portfela spółkami high-tech poniżej 30% i jeszcze niedawno był w stanie wyobrazić sobie zwiększenie tego współczynnika do 40%. Możliwa byłaby także pewna redukcja udziałów branż biotechnologicznej czy też petrochemicznej na korzyść technologii. Ostatnie sesje na rynku elektronicznym pokazują jednak, że gotówki na akwizycje w branży wydaje się brakować.

Kolumny 10?11 opracował Marcin Mosz