Giełda w Johannesburgu straciła już 1/3 swojej kapitalizacji
Rząd Republiki Południowej Afryki próbuje wszelkimi sposobami powstrzymać ucieczkę największych spółek z rodzimej giełdy w Johannesburgu na parkiet w Londynie. Wygrali ci emitenci, którzy zdecydowali się na ten krok wcześniej.
Gold Fields, drugi pod względem wielkości południowoafrykański koncern wydobywający złoto, zaplanował już fuzję z kanadyjską firmą tej branży Franco-Nevada i następnie chciał przenieść swoje notowania na giełdę w Londynie. Do tego ostatniego kroku jak zwykle potrzebne było pozwolenie szefa resortu finansów RPA. Dotychczas nie było z tym żadnych kłopotów. Tymczasem teraz...? Moja zgoda nie byłaby korzystna dla kraju ? stwierdził minister Trevor Manuel. ? Gdyby każda spółka chciała się przenieść za granicę, skarb państwa zostałby pozbawiony lwiej części wpływów podatkowych ? uzasadniał pierwszą odmowę. Dla Gold Fields było to całkowite zaskoczenie. Przecież wcześniej bez kłopotu zgodę na przeniesienie swoich central do Londynu, a następnie notowania swoich akcji na LSE uzyskali m.in. dwaj konkurenci z branży, koncerny Billiton i Anglo-American. Również bez przeszkód to samo zrobiły firmy zaliczane do blue chips johannesburskiej giełdy: Old Mutual (ubezpieczenia), South African Brewieries (branża piwna) oraz Dimension Data (sektor IT).Wprawdzie minister zastrzegł, że będzie stosował weto ?tylko od przypadku do przypadku?, jednak przez miejscowy rynek kapitałowy zostało to uznane za definitywne zatrzaśnięcie drzwi przed mającymi takie plany spółkami. Okazuje się bowiem, że w ostatnich kilkunastu miesiącach blisko 20 spółek z grona 647 notowanych na giełdzie w Johannesburgu przeniosło się do Londynu. Były to przy tym te największe, tworzące w sumie 1/3 kapitalizacji rynkowej parkietu. ?Czyżby Południowa Afryka okazała się tonącym okrętem, z którego zaczynają uciekać szczury?? ? pyta miejscowa gazeta ?Star?.? Udowodniliśmy, że nie jesteśmy lokalnymi spółkami, lecz operującymi w skali międzynarodowej światowymi przedsiębiorstwami ? twierdzi prezes Anglo-American Tony Trahar. Według niego, wejście na giełdę w Londynie i awans do prestiżowego indeksu FT-SE 100 znacznie ułatwiło jego firmie zdobywanie kapitału oraz ekspansję na inne rynki. Poza tym korzyści odnoszą także akcjonariusze, bowiem na LSE walory spółki znacznie zyskały na wartości. Na przykład kierowany przez T. Trahara górniczy gigant w ciągu niecałego roku podwoił giełdowy kurs. Z kolei ubezpieczeniowy koncern Old Mutual zwiększył zysk netto o 50%, a tworzące go fundusze potroiły wartość zarządzanych portfeli (do 170 mld funtów szterlingów).Spółki nie ukrywają, że niezbyt dobrze funkcjonowało im się w skostniałych strukturach gospodarczych RPA i wykorzystały ignorancję władz finansowych do ucieczki. Za każdym razem, gdy tylko dochodziło do jakichś zawirowań na emerging markets, odbijało się to szerokim echem na południowoafrykańskiej gospodarce. W rezultacie w ostatnich sześciu latach tamtejsza waluta (rand) straciła w stosunku do dolara ponad połowę swojej wartości, natomiast w ujęciu dolarowym johannesburska giełda w ostatnich trzech latach okazała się ?jednym z najsłabszych parkietów na świecie? ? podliczył niedawno dziennikarz miejscowego ?Sunday Timesa? Magnus Heystek. ? Nasi klienci całkowicie przestali interesować się Południową Afryką ? potwierdził niemieckiemu tygodnikowi ?Wirt-schaftswoche? Terry Friedrichs z londyńskiej firmy brokerskiej Chase Securities.Zaczynają to dostrzegać już także władze RPA, obiecując liczne reformy i ułatwienia dla inwestorów zagranicznych. Niestety, ci na razie nie kwapią się z zaangażowaniem w tym zakątku Afryki, bowiem wszystkie obietnice pozostają na papierze. Gorzej, Pretoria wstrzymała zniesienie rygorystycznych przepisów dewizowych dla inwestorów zagranicznych. Z powodu protestów związków zawodowych praktycznie zamarł rozpoczęty proces prywatyzacji takich firm, jak miejscowe linie lotnicze, spółki telekomunikacyjne czy sektora enego.Mocno zaniepokojony sytuacją na rynku kapitałowym jest także prezes johannesburskiej giełdy Rusell Loubser. Doprowadził on już do wprowadzenia przepisów umożliwiających notowanie na jego parkiecie spółek z całej niemal Afryki. Jednocześnie próbuje nawiązać bliższe kontakty z giełdami w Londynie i Frankfurcie. Na razie bez większych efektów.
W.K. ?Wirtschaftswoche?