Na amerykańskim rynku papierów wartościowych zwraca uwagę rosnące zainteresowanie obligacjami zamiennymi. Według danych opublikowanych przez portal internetowy Convertbond.com, należący do Morgan Stanley Dean Witter, łączna wartość ich emisji osiągnęła w styczniu br. 4,9 mld USD. Wprawdzie oznaczało to 29-proc. spadek w stosunku do analogicznego okresu rok wcześniej, ale suma ta kontrastuje z bardzo skromnymi wpływami, wynoszącymi 212,4 mln USD, które uzyskano w styczniu z pierwotnych ofert publicznych. Niemal takie same kapitały, 4,89 mld USD, pozyskano z emisji akcji dokonanych przez spółki, których walory już wcześniej znajdowały się w obrocie publicznym, ale w tym wypadku nastąpił gwałtowny spadek z 13 mld USD w styczniu 2000 r.Po zeszłorocznych, silnych wahaniach notowań, inwestorzy odnoszą się niechętnie do akcji amerykańskich przedsiębiorstw w obawie przed nadmiernym ryzykiem. Sytuacja taka sprzyja obligacjom zamiennym. Uczestnicy rynku cenią je za to, że stanowią bezpieczną lokatę, charakterystyczną dla obligacji, a jednocześnie dają szansę na dodatkowy zysk dzięki możliwości zamiany na akcje. Inwestor otrzymuje wówczas określoną z góry premię w stosunku do ich aktualnych notowań.O dużym popycie świadczy przyśpieszanie przez amerykańskie spółki oraz zwiększanie planowanych emisji obligacji zamiennych, a także wyższe od zakładanych ceny. Tak było na przykład z tego typu papierami sprzedanymi w styczniu przez towarzystwo żeglugowe Royal Caribbean Cruises. Sprzedało ono obligacje zamienne o wartości 500 mln USD, zamiast przewidywanych pierwotnie 350 mln USD.Potwierdzeniem rosnącego zainteresowania jest również fakt, że inwestorzy nie zwracają ostatnio uwagi na odpowiednio wysokie ratingi uzyskiwane przez emitentów. W ostatnich miesiącach 2000 r., po wyraźnym spadku notowań, który dotknął także obligacje zamienne, tylko sprawdzona wiarygodność poszczególnych firm umożliwiała im pomyślne przeprowadzenie emisji. Teraz powrócono do praktyki z początku zeszłego roku, gdy wystarczał rating typowy dla obligacji śmieciowych albo całkowity brak oceny sytuacji finansowej spółki.Na zwiększeniu emisji obligacji śmieciowych zależy zarówno inwestorom, jak i bankom inwestycyjnym. Potencjalni nabywcy chcą mieć większy wybór tego rodzaju papierów, natomiast instytucje świadczące usługi finansowe na Wall Street liczą na wpływy z prowizji, które choć częściowo skompensowałyby brak dochodów związanych z pierwotnymi ofertami publicznymi.Jednocześnie rozszerza się grono inwestorów zainteresowanych obligacjami zamiennymi. Dotychczas były to przede wszystkim wyspecjalizowane w tych walorach fundusze powiernicze i hedgingowe. Teraz obligacje zamienne coraz chętniej kupują inwestorzy indywidualni, którzy tradycyjnie byli nabywcami akcji oferowanych w ramach IPO.
A.K. ?The Wall Street Journal Europe?