Po gwałtownych obniżkach ratingów telekomów
Na świecie są jedynie trzy agencje oceniające wiarygodność kredytową największych firm i poszczególnych krajów ? Fitch, Moody's i Standard & Poor's. Ich praca nie budzi na ogół gorętszych emocji, a werdykty przyjmowane są ze zrozumieniem.
Ostatnio jednak coraz częstsze są żądania, by agencje ujawniały kulisy swojej pracy, a przede wszystkim szczegóły procedur ratingowych. Stało się tak po zgodnym obniżeniu przez nie ocen europejskich telekomów. Zdaniem obserwatorów, świadczy to o tym, że agencje postanowiły energiczniej reagować na zjawiska dotyczące całego rynku.W czasie kryzysu emerging markets z lat 1997 i 1998 agencje ratingowe były oskarżane o to, że zbyt późno rozpoznały ryzyko, a Międzynarodowy Fundusz Walutowy ponaglał je nawet, by zmieniły sposób oceniania poszczególnych krajów. Podobne oskarżenia pojawiły się na jesieni ub.r., tym razem w sprawie spółek z europejskiej branży telekomunikacyjnej, które zadłużały się na dziesiątki miliardów dolarów, by zapłacić rachunki za zakup licencji trzeciej generacji telefonii komórkowej.Szef ratingów korporacyjnych w S&P Chris Legge zaprzecza jednak, jakoby agencje nie dość szybko obniżyły w ub.r. oceny telekomów. ? Są dwa kluczowe elementy naszej pracy ? oceniać prawidłowo i wcześnie, ale niekoniecznie musimy być pierwsi ? powiedział Legge. Podkreślił też, że procedury ratingowe dla telekomów nie wymagają żadnych zmian.We wrześniu ub.r. Moody's obniżyła ratingi dla KPN i France Telecom i dała im rok do półtora na zmniejszenie zadłużenia zgodnie z nowymi ocenami. Wkrótce potem giełdy wrogo zareagowały na akcje telekomów, a inwestorzy stali się bardziej wyczuleni na wszelkie informacje o wzroście ich zadłużenia. W tej sytuacji nie dało się zrealizować planów pozyskania gotówki ze sprzedaży aktywów czy pierwotnych ofert publicznych.Po niepowodzeniu IPO Orange agencje ratingowe zrozumiały, że nie mogą dłużej czekać. W ostatnich kilku tygodniach wszystkie trzy obniżyły oceny dla telekomów, co w niektórych przypadkach zaskoczyło rynki zarówno obligacji, jak i akcji. Kiedy na początku lutego Moody's obcięła rating France Telecom zaledwie dwa dni po uznaniu perspektyw spółki za stabilne, inwestorzy i bankowcy byli źli, że nie zostali wcześniej ostrzeżeni. Moody's wyjaśniła, że obniżka była skutkiem nadzwyczajnej informacji z France Telecom, ale wiadomość ta miała poufny charakter.Ten incydent wywołał oskarżenia o brak przejrzystości. Wprawdzie agencje szczycą się bezstronnością, ale większość ich przychodów pochodzi ze spółek, które oceniają. Inwestorów niepokoi więc to, w jakim stopniu agencyjni analitycy są narażeni na presję spółek, by akceptowali ich wersję wydarzeń. ? Agencje ratingowe są obiektem potężnego lobby ze strony spółek, które oceniają. I to trzeba brać pod uwagę ? powiedział gazecie ?Financial Times? Mark Wauton z UBS Asset Management.W tej sytuacji wielu inwestorów traktuje ratingi jedynie jako wskazówkę. Natomiast zarządzający funduszami powinni przeprowadzać własne analizy. ? Agencje ratingowe też mogą się mylić, a zarządzającym funduszami płaci się za to, żeby mieli swój rozum i wykorzystywali okazje inwestycyjne ? dodał Marino Valensise z Baring Asset Management.
J.B., ?Financial Times?