Pre-IPO to nic innego, jak sprzedaż udziałów lub akcji przez spółkę, która w przyszłości - zwykle nieodległej - zamierza powtórzyć operację, ale już na rynku publicznym (czyli zorganizować IPO, z ang. pierwotną ofertę publiczną), z myślą o debiucie na giełdzie.
W ostatnich tygodniach taką transakcję przeprowadziła spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Prima Charter (d. Fischer Air), oferująca lotnicze przewozy czarterowe.
Operacja została zorganizowana w wyjątkowo rzadko spotykany na polskim rynku sposób: udziały mogli kupować wszyscy chętni, przedsiębiorstwo publicznie informowało o podwyższeniu kapitału. Dotychczas w ofertach poprzedzających emisje publiczne uczestniczyły głównie fundusze inwestycyjne i podmioty związane z branżą private equity. I to zwykle z własnej inicjatywy, a nie na wyraźne zaproszenie. Przykłady przedsiębiorstw giełdowych, które pozyskały w ten sposób znaczący kapitał przed wejściem na parkiet, to m.in. ATM i Travelplanet.
Zarząd Prima Charter przydzielał udziały zgodnie z metodą, kto pierwszy, ten lepszy, czyli tym inwestorom, którzy najszybciej zgłosili się do spółki. - Zainteresowanie było duże, nie wszyscy chętni dostali udziały - informuje Konrad Kosierkiewicz, doradca Prima Charter i koordynator emisji. - Zapisy złożyły w sumie 52 podmioty, ich zamówienia opiewały na 61 mln zł. Część została jednak odrzucona ze względu na to, że nie spełniała warunków emisji, a część - z powodu błędów w formularzach lub nieopłacenia zapisów. Ostatecznie udziały zostały przydzielone 34 podmiotom, w tym trzem dotychczasowym udziałowcom. Nie udało nam się dowiedzieć, kto spośród dotychczasowych udziałowców (są wśród nich m.in. inwestorzy giełdowi Krzysztof Fijałkowski i Krzysztof Moska oraz giełdowa spółka Cash Flow) wziął udział w podwyższeniu kapitału.
- W sumie sprzedaliśmy udziały o wartości 40 mln zł - tak, jak zamierzaliśmy. Gdybyśmy przyjęli wszystkie zapisy i nie kierowali się zasadą, kto pierwszy, ten lepszy, musielibyśmy zredukować je o 34,5 proc. - mówi K. Kosierkiewicz.