W ostatnich dniach kurs ukraińskiego producenta cukru ostro szybuje w górę. Od poniedziałku akcje Astarty podrożały o 25,6 proc. Wczoraj za walor na zamknięciu GPW płacono 16,4 zł. Od debiutu w sierpniu ub.r. papiery notowane są poniżej ceny emisyjnej, która wynosiła 19 zł.

Co sprawiło, że inwestorzy uwierzyli właśnie teraz w spółkę? - Jest kilka czynników. Przez dłuższy czas ceny cukru na Ukrainie spadały. Jednak niedawno surowiec zaczął drożeć - tłumaczy "Parkietowi" Siergiej Trifonow, szef działu relacji inwestorskich w Astarcie. Ponadto zaczyna się letni sezon, a Coca-Cola - jeden z naszych głównych klientów - zwiększa produkcję - dodaje Trifonow.

Ostatnio zagraniczni inwestorzy zwrócili uwagę na branżę cukrowniczą nad Dnieprem. W połowie maja jeden z konkurentów Astarty, firma Dakor, sprzedała 20 proc. udziałów w ofercie prywatnej. W podobny sposób kapitału szuka Ukrros, inny rywal notowanej na GPW spółki. Astarta ciągle zwiększa areał upraw, który obecnie wynosi blisko 91 tys. ha. - Do końca roku zamierzamy dzierżawić 100 tys. ha - zapowiada Trifonow. Spółka rozważa też uruchomienie produkcji bioetanolu.