Początek końca wczorajszej sesji odbiegał znacząco nastrojami od tego, co widać było w ciągu niemal całego dnia. Ostatnie pół godziny notowań zaczęło się w kiepskich nastrojach. Indeks zaliczał wtedy minima sesji i schodził pod poziom rano przebitego szczytu z 12 marca. Tuż pod swoim analogicznym szczytem były wtedy kontrakty. Końcówka była więc mało przyjemna dla posiadaczy długich pozycji. Było to dla nich tym bardziej przykre, że jeszcze rano można było liczyć na powiększenie porannego maksimum.

Całodniowa konsolidacja zakończyła się zejściem w dół. Wydawało się, że sprawa jest już przesądzona, ale ponownie, jak miało to miejsce w poprzednich dniach, w końcówce pojawił się popyt. Zdołał on wyciągnąć ceny i utrzymać w miarę pozytywny obraz sesji. Sesja zaczęła się obiecująco, choć powodów do takiego ruchu nie było zbyt wiele. Tylko kto potrzebuje powodów? Poza tym mamy przecież koniec kwartału, a dla część graczy jest to powód wystarczający, by pokusić się o grę na wzrost cen. Ważne, że rynek ruszył w górę. Jeszcze przed rozpoczęciem notowań na rynku kasowym kontrakty doszły do poziomu swojego oporu, jakim był szczyt z 12 marca. Jego pokonanie miało mieć pewne konsekwencje techniczne, a więc nie można było tego zignorować. Po rozpoczęciu notowań na rynku akcji doszło do wybicia.

Poziom oporu najpierw został naruszony, a krótko po tym wyraźnie przebity. Dotyczyło to zarówno kontraktów, jak i indeksu. Na terminowym zostało wyznaczone maksimum sesji na poziomie 3020 pkt. Indeks zatrzymał zwyżkę przy okrągłym poziomie 3000 pkt. Potem rozpoczęło się kreślenie korekty. Kreślenie, które się przedłużało i w końcu zamieniło w przecenę i powrót w okolice przełamanego rano poziomu.

Brak kontynuacji wzrostu pewnie nie cieszy posiadaczy długich pozycji, ale późniejszy spadek cen nie odbiera jeszcze szans na dalszą zwyżkę, co pokazały ostatnie minuty sesji. W tej chwili pierwszym poziomem wsparcia dla byków jest dołek z wtorku (25 marca). Zejście pod ten poziom w pełni zanegowałoby pozytywny wydźwięk wczorajszego poranka. Wydźwięk, który nie jest bagatelny. Wczorajsze wyjście nad szczyt z 12 marca odbiera bowiem podaży przewagę w średnim terminie. W tej skali mamy równowagę. Zostałaby ona ponownie zachwiana, gdyby podaży udało się zanegować wybicie.

Parkiet