Mimo że od niedzieli zaczęły obowiązywać przepisy dotyczące "otwartego nieba" między krajami Unii Europejskiej i Stanami Zjednoczonymi, polskiemu narodowemu przewoźnikowi na razie nie przybyło konkurentów na trasach atlantyckich. Jak twierdzi przedstawiciel biura prasowego Urzędu Lotnictwa Cywilnego, żadna zagraniczna linia dotychczas nie złożyła do urzędu aplikacji w celu uzyskania zgody na wykonywanie bezpośrednich rejsów z naszego kraju za ocean.
LOT twierdzi, że do ewentualnej rywalizacji jest dobrze przygotowany. - Naszym zdaniem, rynek amerykański jest bardzo trudny i już bardzo konkurencyjny - mówi Wojciech Kądziołka, rzecznik prasowy LOT-u. To, według niego, wymusiło już na przedsiębiorstwie przygotowanie atrakcyjnej oferty względem proponowanych przez innych przewoźników. Pozycja konkurencyjna LOT-u ma się jeszcze poprawić po pozyskaniu w przyszłym roku samolotów nowej generacji Boeing 787 Dreamliner (teraz na trasach dalekiego zasięgu latają boeingi 767).
Zdaniem przedstawicieli firmy, nie należy się spodziewać obniżki cen połączeń, bo i tak są już niskie. W ramach wiosennej promocji LOT sprzedaje bilety z Warszawy do Nowego Jorku (tam i z powrotem) od 1765 zł brutto. Dla narodowego przewoźnika połączenia do USA są bardzo ważne (poza Nowym Jorkiem rejsy odbywają się także do Chicago). W zeszłym roku skorzystało z nich około 500 tys. osób, przy łącznie blisko 4,3 mln wszystkich obsłużonych pasażerów. Nie wiadomo, czy rejsy te były dochodowe. - Nie informujemy o rentowności poszczególnych kierunków - tłumaczy Kądziołka.
Dla firmy zeszły rok był udany. Zysk na działalności podstawowej wyniósł 83 mln zł (wobec 43 mln zł straty w 2006 r.). Przychody z działalności podstawowej w 2007 r. sięgnęły 2,98 mld zł (wzrost o 8 proc.).