W ubiegłym roku płace pracowników Banku Pekao zwiększyły się o niespełna 5 procent - twierdzą przedstawiciele trzech związków zawodowych. Są oni oburzeni tym, że w wywiadzie dla telewizji TVN CNBC prezes Jan Krzysztof Bielecki powiedział, że w 2007 r. wynagrodzenia osób zatrudnionych w jego banku zwiększyły się o ponad 20 proc.
Z pustego w próżne
Związkowcy wskazują, że ten "imponujący" wzrost to w rzeczywistości efekt przesunięć w strukturze wynagrodzeń. "Zmiana polegała na zmniejszeniu wysokości premii uznaniowej poprzez przesunięcie jej części do wynagrodzenia zasadniczego oraz likwidacji bonusa rocznego, który został również włączony do podstawy wynagrodzenia. Nie spowodowało to dla pracodawcy żadnych dodatkowych kosztów" - napisali w oświadczeniu szefowie trzech organizacji pracowniczych działających w Banku Pekao, do którego dotarł "Parkiet".
Arkadiusz Mierzwa, rzecznik prasowy banku, przyznaje, że roczne premie zostały przeniesione do wynagrodzenia zasadniczego, ale jest zdania, że takie rozwiązanie jest dla pracowników korzystne. - Wcześniej wysokość premii była uzależniona od wypracowanych przez bank wyników i - w zależności od tego, czy były one lepsze, czy gorsze - pracownicy otrzymywali wyższy lub niższy bonus. Mogło go też nie być wcale. Teraz mają pewność, ile pieniędzy dostaną - podkreśla.
Wygląda jednak na to, że związkowcy nie są takim rozwiązaniem usatysfakcjonowani. Z przeprowadzonej przez nich analizy wnika, że faktyczny wzrost wynagrodzenia pracowników objętych zakładowym układem zbiorowym pracy wyniósł w ubiegłym roku średnio 4,7 proc. Dla porównania, w tym czasie wynagrodzenia dla członków zarządu, na które składają się świadczenia krótkoterminowe (płace zasadnicze, premie i bonusy) i długoterminowe, zwiększyły się o 21,5 proc., do 21,4 mln zł.