Na wczorajszym, dodatkowym posiedzeniu Komitetu Stałego Rady Ministrów nie udało się zatwierdzić projektu rozporządzenia w sprawie podziału uprawnień do emisji CO2 na lata 2008-2012. Jak ustaliliśmy, konkurują ze sobą dwa projekty: ten, który przyznaje dodatkowe uprawnienia emisyjne elektroenergetyce, oraz ten, który bez większych modyfikacji pozostawia ustalone wcześniej, po długich bojach, limity. Posiedzenie KSRM odbyło się wczoraj, ale nie zostało zwołane wyłącznie ze względu na kontrowersje wokół podziału praw do emisji dwutlenku węgla. Chodziło o nadrobienie zaległości, które powstały, gdy Komitet nie zebrał się - tak jak to zwyczajowo robi - w ostatni czwartek.

Ponieważ projektu rozporządzenia z rozdziałem praw do emisji nie udało się wczoraj zatwierdzić, sprawa przechodzi do programu prac Komitetu na najbliższy czwartek.

Jak pisaliśmy niedawno w "Parkiecie", powstał nowy pomysł na rozdzielenie uprawnień do emisji CO2 w latach 2008- 2012. Gdyby wszedł on w życie, byłoby to prawdziwą rewolucją. Chodzi o to, że do rozdzielenia są uprawnienia obejmujące emisję średnio 208,5 mln ton CO2 rocznie. Stanowi to około 96 proc. tego, co potrzebuje cały kraj. W wersji rozporządzenia, która pojawiała się w lutym, przewidziano, że energetyce, jako największemu "trucicielowi", limity emisji zostaną przyznane na poziomie proporcjonalnie niższym niż innym branżom, np. hutnictwu czy branży cementowej.

Rzecz w tym, że elektroenergetyka wytwarza prąd, a jego ceny bardzo mocno wpływają na całą gospodarkę. W związku z tym istnieją obawy, że jeśli elektrownie zawodowe i elektrociepłownie będą musiały dokupować na rynku zbyt dużą pulę uprawnień do emisji CO2, podniosą mocno swoje ceny. A przez to spowodują wzrost inflacji. Te kontrowersje powodują, że cały czas trwają intensywne prace nad ostatecznym kształtem rozporządzenia.