- Nasze firmy elektroenergetyczne generują niewielką stopę rentowności, nierzadko niższą niż 5 proc. w skali roku. To po części efekt taryf na energię elektryczną, a po części tego, że kapitał spółek z sektora rośnie wolno, a ich majątek stosunkowo szybko się dekapitalizuje. Efekt jest taki, że nie realizuje się praktycznie żadnych inwestycji w nowe moce wytwórcze - mówi Tomasz Rudawski, prezes firmy doradczej Access. Dodaje, że najbardziej rentowne elektrownie w Polsce to te w całości zamortyzowane, których przestarzały majątek nie ma już prawie żadnej wartości. - One, przy niskich kosztach działalności, generują zyski i powodują zaniżanie cen energii w kraju. Przez to spółkom z tej branży nie udaje się "spiąć" finansowania. Nie można wszystkiego finansować tylko kredytem, ponieważ przy tej skali rentowności raty kapitałowe i odsetki zjadałyby całe bieżące zyski - wyjaśnia Rudawski.
Trzeba mieć więcej
Jak pokazują przykłady budowanych obecnie bloków energetycznych, potrzebne nakłady sięgają miliardów złotych. Zorganizowanie ich finansowania trwa latami. - Pieniędzy należy szukać poza granicami Polski, sprzedając udziały firm energetycznych zagranicznym inwestorom, z opcją podwyższenia kapitału oraz dokonania inwestycji - mówi T. Rudawski.
Wygląda na to, że nadzorujące większość energetyki ministerstwo skarbu wychodzi z podobnego założenia, bo szykuje duże debiuty giełdowe spółek z sektora, podczas których następować będzie emisja nowych akcji. Później do spółek mają wchodzić inwestorzy branżowi.
Po pozyskaniu kapitału, spółki będą miały z kolei większą szansę otrzymania kredytów. Można przypuszczać, że państwo będzie musiało zachęcić lub zobowiązać inwestorów do budowania elektrowni.
Budowa powinna iść dużo szybciej