Mamy za sobą kolejną sesję, która niczego nowego do obrazu rynku nie wniosła. To już trzeci taki dzień w tym tygodniu. Zaczynam się obawiać, czy w ogóle coś w trakcie tych pięciu dni się wydarzy. Na razie pozostaje nam przyglądać się w sumie jałowym zmaganiom popytu z podażą w zakresie wahań wyznaczonym z jednej strony przez szczyty z 2 i 7 kwietnia, a z drugiej przez dołek z 3 kwietnia, a dalej dołek z 25 marca. Znajdujemy się w trendzie bocznym zarówno w krótkim, jak i średnim terminie. O podwójnym dnie chyba wszyscy już zdążyli zapomnieć. Przebieg sesji był nudny. Nie zmienią tej oceny te dwie chwile, gdy ceny wykonywały nieco większy od zwykłych drgań ruch. Niska aktywność i głownie kreślenie konsolidacji to nie to, czego oczekuje się po ciekawej sesji. Wspomniane większe ruchy to dwie fale zakupów, wywołane pojawiającym się nagle sporym popytem, który zmiata wszystko, co stoi po stronie podaży, i równie szybko znika. W wyniku tego mamy wykres trendu bocznego, który przerywany jest skokami cen. Wykres zmian cen na jednej sesji przypomina więc schody. Trudno taką sesję nazwać wynikiem przewagi popytu. Skoro ceny rosną, to i przewaga podaży nie wchodzi w grę. Podaż jest tu bierna. Pozwala na te zabawy. Może dlatego, że na razie niczym to nie grozi. Utrzymujemy status quo. W trakcie dnia pojawiło się kilka ciekawych informacji, które wydają się warte wzmianki. Pierwszą jest wynik ankiety Reutera dotyczącej prognoz zmian cen polskich nieruchomości. Okazuje się, że oczekiwania nieco się popsuły względem ankiety przeprowadzanej poprzednio. Szacunek wzrostu cen w tym roku pozostał taki sam i wynosi 5 proc. Zmniejszyła się prognozowana dynamika wzrostu cen w roku przyszłym z 5 do 3 proc. Biorąc pod uwagę dynamikę z poprzednich lat, pewnie nie wszystkich takie zmiany zadowalają. Trzeba jednak pamiętać, że nawet jedynie utrzymanie cen po tak szybkim wzroście będzie sukcesem. Nie wszędzie się to udaje, co pokazują statystyki.

Drugą wiadomością było przyznanie przez MFW oraz przez Alana Greenspana, że gospodarka USA jest właściwie w recesji. To tylko semantyka, ale znacząca. MFW ocenia, że szanse na pojawienie się recesji globalnej wynoszą

25 proc. Nadal istnieje ryzyko zwiększenia dotychczasowych strat związanych z amerykańskim rynkiem długu. To trochę studzi zapał byków.

Parkiet