Windykatorom pracy nie zabraknie

Szybki wzrost gospodarczy, niespotykana poprawa na rynku pracy i dynamika płac, z jaką już dawno nie mieliśmy do czynienia. Wszystko to sprawia, że złych długów, które są podstawą pracy firm windykacyjnych, powinno być coraz mniej. Czy rzeczywiście?

Aktualizacja: 27.02.2017 22:44 Publikacja: 11.04.2008 11:30

Obraz naszej gospodarki, który w jasnych barwach przedstawiają rządzący politycy, ekonomiści, i jaki rysuje się zwykłemu Kowalskiemu, z punktu widzenia firm windykacyjnych nie jest najlepszy. Mamy bowiem do czynienia z wyjątkowo dobrą koniunkturą. Rekordowy jest wzrost zatrudnienia. Płace rosną w tempie, jakiego nie notowaliśmy niemal od dekady. To wszystko sprawia, że sytuacja gospodarstw domowych ulega zdecydowanej poprawie. Widać to zresztą w badaniach opinii publicznej. Nastroje konsumentów są najlepsze w historii.

Szansa, a nie zagrożenie

Niezadowolona ma prawo być jedna branża - windykacyjna. - Dobra koniunktura gospodarcza i wzrost płac sprawiają, że możliwości płatnicze Polaków się zwiększyły, a tym samym wartość i ilość przekazywanych spraw uległy niewielkiemu zmniejszeniu - ocenia Jacek Cuper, kierownik Biura Rozwoju i Analiz w spółce Raport.

Jeśli chodzi o wartość przekazanych firmom windykacyjnym spraw, to ocena optymistyczna. Z publicznie dostępnych i zebranych przez nas danych wynika, że wartość wierzytelności, jakie otrzymały do windykacji w ubiegłym roku firmy (zarówno duże, jak i niewielkie) była średnio o jedną piątą mniejsza niż rok wcześniej. Widać, że kontrahenci firm windykacyjnych nie korzystali z ich usług tak chętnie, jak w poprzednich

latach.

Po części to jednak "efekt bazy", wywołany działaniami banków we wcześniejszym okresie. Sektor bankowy, który pierwszą połowę bieżącej dekady spędził na restrukturyzacji działalności, kilka lat temu dostał możliwość pozbywania się z bilansów złych kredytów bez konieczności ponoszenia strat podatkowych. Taką możliwość stwarza sprzedaż kredytów funduszom sekurytyzacyjnym.

Pozbywanie się nieraz bardzo dużych portfeli należności zagrożonych dawało bankowcom oczekiwaną poprawę wskaźników (np. złych kredytów), a jednocześnie oznaczało, że do firm windykacyjnych trafiały duże pakiety wierzytelności. Apogeum sprzedaży takich portfeli przypadło na lata 2005 i 2006. Natomiast w minionym roku tego typu transakcji nie było już tak dużo. Stąd właśnie spowolnienie, jakiego doświadczyła cała branża windykacyjna.

Jednak w pewnej mierze banki, będące największymi dostawcami zleceń dla branży windykacyjnej, ograniczyły dostarczanie jej nowych zleceń właśnie ze względu na lepszą sytuację klientów. Tym bardziej że w kredytach segmentem, jaki rozwijał się najszybciej, były hipoteki, a biorących je klientów cechuje zazwyczaj największa dyscyplina płatnicza.

Tę sytuację trudno jednak traktować jako zagrożenie dla branży windykacyjnej. Wiele wskazuje na to, że rysuje się dla niej raczej szansa. Dlaczego?

Łatwiej i więcej

Po pierwsze, windykacja staje się łatwiejsza. - W ubiegłym roku można było zauważyć tendencję do poprawiania się jakości portfeli trafiających do windykacji - zauważa Piotr Krupa, prezes firmy Kruk, która - jak wynika z dostępnych danych - dostała w minionym roku najwięcej zleceń. To może oznaczać, że ceny wystawianych na sprzedaż pakietów złych długów są nieco wyższe. Ale też nie da się wykluczyć, że firmy windykacyjne są w stanie odzyskać więcej należności z tych portfeli, które były sprzedawane jeszcze kilka lat temu (chociaż co do zasady skuteczność windykacji gwałtownie spada w miarę "starzenia się" należności).

Po drugie - wbrew pozorom złych długów przybywa i z pewnością będzie przybywać. To również dobrze widać przez pryzmat sytuacji w sektorze bankowym. Jak wynika z publikowanych danych Komisji Nadzoru Finansowego oraz Narodowego Banku Polskiego, pod koniec ubiegłego roku tendencja do spadku udziału należności zagrożonych w portfelach zatrzymała siź. Nawet w kredytach hipotecznych. W ostatnim czasie poprawa była w znacznej mierze efektem tego, że nowych kredytów przybywało na tyle szybko, że nawet jeśli te wcześniej udzielone "psuły się", nie były w stanie doprowadzić do pogorszenia wskaźników obrazujących jakość portfela należności. Najwyraźniej teraz ta tendencja już siź zatrzymała. A więc należności zagrożonych powinno wkrótce przybywać w tempie zbliżonym do dynamiki kredytów notowanej dwa-trzy lata temu. Czyli w pesymistycznym (optymistycznym dla firm windykacyjnych) wariancie nawet o kilkadziesiąt procent w skali roku. To pokazuje, że perspektywy branży wcale nie są złe.

Nie tylko długi od banków

Równocześnie firmy windykacyjne zdają sobie sprawę z tego, że dobrym biznesem jest nie tylko obsługa banków. Nie brakuje takich podmiotów, które postawiły na specjalizację. Obsługują na przykład przede wszystkim firmy telekomunikacyjne albo stawiają na współpracę z przedsiębiorstwami, np. tylko na określonym terenie. - Bez wątpienia rynek w obecnym stadium rozwoju podzieli się na grupkę firm obsługujących pakiety wierzytelności masowych, często będących serwiserami funduszu sekurytyzacyjnego oraz na firmy obsługujące lokalnych przedsiębiorców - uważa Jacek Cuper z Raportu.

Ci ostatni zdają sobie sprawę z tego, że korzystanie z usług wyspecjalizowanych firm może przynosić im znaczące korzyści. Chodzi nie tylko o windykację. Widać na przykład, że systematycznie zwiększa się popularność faktoringu. Coraz mniejsze przedsiębiorstwa zdają sobie sprawę z tego, jakie znaczenie ma płynność finansowa. Firmy są w stanie szybko uczyć się, jak tę płynność można poprawić.

Tu również widać szansę dla firm windykacyjnych specjalizujących się w należnościach od przedsiębiorstw. Technika ich odzyskiwania znacząco różni się od podejścia stosowanego wobec dłużników indywidualnych. To oznacza, że inne muszą być nakłady związane z funkcjonowaniem firmy windykacyjnej działającej na styku z innymi przedsiębiorstwami. Nic dziwnego, że w branży windykacyjnej nie brakuje podmiotów wywodzących się z segmentu kancelarii prawnych albo wręcz samych kancelarii, dla których odzyskiwanie należności jest sposobem na uzyskiwanie godziwych zysków.

Jakie są zyski?

Czy jednak branża windykacyjna rzeczywiście może pochwalić się wysoką rentownością? Tu można mieć wątpliwości. W ankiecie, jaką rozesłaliśmy do kilkudziesięciu firm działających na tym rynku, obok pytań dotyczących wartości spraw przyjętych do windykacji znalazły się również pytania o wielkość przychodów i zysków. Jak się okazało, bardzo niewiele firm było gotowych podzielić się takimi informacjami. To może budzić wątpliwości, czy faktycznie przedsiębiorstwa z branży mają się czym pochwalić.

Skrajnym przypadkiem jest wrocławska firma Ultimo, która nie chce udostępnić żadnych informacji na temat swojej działalności.

Ale też np. Kruk, który chętnie mówi o wartości spraw przyjętych do windykacji, o przychodach i zyskach milczy. Na razie dostępne jest sprawozdanie finansowe tej firmy za 2006 r. Wynika z niego, że Kruk - przy 44,5 mln zł przychodów ze sprzedaży - zdołał zarobić na czysto 6,7 mln zł. Przychody były o 34 proc. większe niż rok wcześniej. Natomiast wynik netto zwiększył się o blisko 90 proc. Czy w ubiegłym roku tę dynamikę udało się zachować? Tego na razie nie wiemy. Wiemy natomiast, że firma widzi perspektywy rozwoju. Świadczy o tym fakt, że w ubiegłym roku o jedną szóstą zwiększyła zatrudnienie. W końcu 2007 wrocławski windykator zatrudniał przeszło 700 osób.

Do większych graczy na rynku należy EGB Investments. Wielkości zysku netto tego przedsiębiorstwa nie udało nam się uzyskać. Firma udostępniła natomiast dane o przychodach. W 2007 r. przekroczyły one 17 mln zł. Były o niemal dwie piąte większe niż rok wcześniej (w 2006 r. firma przyjęła do windykacji wierzytelności o wartości dochodzącej do 1,3 mld zł).

Tajemnic nie mogą mieć spółki publiczne. W przypadku Cash Flow, działającego na rynku wierzytelności gospodarczych, wzrost przychodów przekroczył w minionym roku 60 proc. Zysk netto wyniósł 4,2 mln zł i był o 5 proc. większy niż rok wcześniej. - Stagnacja zysku netto w 2007 roku wynika z poniesionej straty na inwestycji w Prima Charter i zawiązania rezerwy na wierzytelności wekslowe. Sama działalność podstawowa spółki rozwija się, na poziomie zysku z działalności operacyjnej odnotowaliśmy wzrosty - wyjaśnia Tomasz Halabowski, specjalista ds. relacji inwestorskich w Cash Flow.

Z kolei Bestowi udało się w minionym roku zwiększyć przychody - z 15,2 mln zł do 21,2 mln zł. Natomiast zysk netto obniżył się z 4 mln zł

do 2,5 mln zł.

W kolejnych latach wyniki firm windykacyjnych mają szansę pójść w górę - głównie za sprawą rosnącej skali działania.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy