Japońskie korporacje na wielką skalę skupują swoje akcje. Takiego boomu na buy-back w Kraju Kwitnącej Wiśni jeszcze nie było. W roku finansowym, który zakończył się 31 marca na tego typu transakcje przeznaczono 45,8 miliarda dolarów. Najlepszy pod tym względem był marzec.
To dobra wiadomość dla inwestorów, gdyż dzięki skupowaniu własnych akcji przez japońskie firmy giełda tokijska wśród parkietów największych gospodarek w ostatnich tygodniach prezentuje się najlepiej. Są też jednak powody do niepokoju, gdyż walory japońskich firm masowo sprzedawali inwestorzy zagraniczni. Tylko w ubiegłym miesiącu pozbyli się papierów za 12,6 miliarda dolarów netto, najwięcej od 1987 roku. - Nie mam już złudzeń - mówi Michael Neppert, zarządzający w RCM, firmie należącej do Allianz Global Investors. Przyznaje, że jego firma często dużo inwestowała, licząc na japoński cud, ale nigdy się nie zmaterializował. W ubiegłym miesiącu średni wskaźnik cena/zysk dla spółek z indeksu Nikkei wynosił 13,2, co oznacza, że firmy te były najtańsze od 1985 roku. Wobec indeksu Standard&Poor?s 500 dyskonto wynosi 27 proc. Powodem niskich wycen są obawy, że japońskie firmy dużo stracą na globalnym spowolnieniu.
Bloomberg