Rekordy na rynku ropy naftowej znów są na porządku dziennym - wczoraj w Nowym Jorku baryłka kosztowała już 115,07 USD.
Na starcie notowań w Stanach Zjednoczonych ropa taniała o ponad dolara, bo część graczy postanowiła zrealizować ostatnie zyski. Popyt zaatakował na dobre dopiero po opublikowaniu najnowszych danych na temat zapasów surowca przez amerykański Departament Energii. Okazało się, że w zeszłym tygodniu doszło do ich spadku aż o 2,36 mln baryłek. Rynek poczuł się więc mocno zaskoczony, bo analitycy oczekiwali wzrostu zapasów o 1,8 mln baryłek. Jeszcze mocniej, bo aż o 5,52 mln baryłek przeliczeniowych, stopniały zapasy benzyny. W tym wypadku zaskakująca była skala, bo sam spadek był przewidywany - miał wynieść 1,8 miliona baryłek. Bodźcem do zakupów
ropy ponownie stała się też sytuacja na rynku
walutowym. Dolar znów wczoraj pobił rekord słabości w stosunku do euro - jednostka wspólnej waluty kosztowała 1,5979 USD. Lada chwila może więc przebić 1,60 USD. Kiedy dolar tanieje, ceny surowców w przeliczeniu na inne waluty stają się bardziej
atrakcyjne, co wzmaga popyt.