Pekao będzie zaangażowany w operacje Grupy UniCredit na Ukrainie zarówno operacyjnie, jak i kapitałowo - twierdzi Frederico Ghizzoni, dyrektor pionu rynków polskich we włoskiej grupie UniCredit. Według nieoficjalnych informacji, Włosi - zabiegając o zgodę polskiego nadzoru bankowego na fuzję Pekao i BPH - zgodzili się, żeby to Bank Pekao był ośrodkiem koordynującym biznes grupy na Ukrainie. Jednak najwyraźniej polskiemu bankowi nie przypadnie rola lidera. - Nie jest tajemnicą to, że zamierzamy połączyć dwa ukraińskie banki, należące do grupy: Ukrsocbank i UniCredit Banku Ukraina. Ponieważ Pekao jest właścicielem jednego z nich, po fuzji będzie posiadał od 15 do 20 proc. udziałów w nowej instytucji. Przedstawiciele polskiego banku na pewno znajdą się we władzach nowej instytucji, ale nie nastąpi to jeszcze w tym roku - twierdzi. O tym, że taki scenariusz jest możliwy, "Parkiet" pisał w lipcu.
Być może - na pocieszenie - Pekao otrzyma inną rolę w środkowoeuropejskich planach UniCredit. - Istnieje możliwość, że Bank Pekao stanie się zapleczem dla działalności UniCredit w regionie świadczącym usługi w zakresie IT i backoffice dla instytucji z innych krajów - mówi Ghizzoni. Chodziłoby o trzy lub cztery kraje sąsiadujące z Polską, w tym m.in. Czechy. Jakie korzyści taka rola mogłaby przynieść Bankowi Pekao? Ghizzoni uważa, że głównie chodziłoby o oszczędności. - Koszty związane z obsługą zaplecza informatycznego i backofficowego rozkładałyby się na kilka instytucji. Czyli koszty spadłyby, a to znalazłoby bezpośrednie odbicie w wynikach banku - stwierdza.
A na wyniki Pekao UniCredit będzie zwracał baczną uwagę. Włosi chcą w tym roku skupić się na utrzymaniu obecnej pozycji polskiego banku w naszym sektorze. - Za kluczowe uznajemy dwa wskaźniki: udział w rynku pod względem przychodów i pod względem zysków. W tym pierwszym nasz udział rynkowy wynosi około 20 proc. i nie chcemy zejść poniżej tego poziomu. Jeśli chodzi o zyski, to nasz udział wynosi ponad 20 proc., ponieważ Bank Pekao jest bardzo efektywny. Chcemy utrzymać ten poziom - mówi Frederico Ghizzoni.
Zadanie nie jest łatwe, bo konsekwencje kryzysu na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych zaczynają mieć wpływ na kondycję instytucji finansowych na całym świecie, w tym także w Europie Środkowo-Wschodniej. Banki nie mogą przerzucić wzrostu kosztów pieniądza na klientów. - Nie można znacząco zwiększyć marż, bo nie pozwala na to ostra konkurencja - mówi. Podkreśla jednocześnie, że - również za sprawą konkurencji - kluczową kwestią staje się poziom obsługi klientów. Tymczasem w Polsce, przynajmniej przez ostatnich kilka miesięcy, klienci należącego do UniCredit Banku Pekao mieli w tym obszarze wiele powodów do niezadowolenia. Od czasu grudniowej fuzji z BPH wielokrotnie pisaliśmy o problemach, które stały się udziałem wielu nowych klientów banku: niedziałających kartach płatniczych, zagubionych produktach czy kłopotach klientów domu maklerskiego. Frederico Ghizzoni zapewnia, że już wkrótce ta sytuacja się zmieni. - Postaramy się jak najszybciej dokończyć proces połączenia i będziemy pracować nad jakością sług - mówi. W całym 2008 r. UniCredit zainwestuje 800 mln euro w swoje biznesy w Europie Środkowo-Wschodniej. Jaka część tych pieniędzy trafi do Polski? - Co najmniej 10 proc., a prawdopodobnie więcej. Zamierzamy zreorganizować sieć dystrybucji i otworzyć około 100 nowych oddziałów - głównie na Śląsku i zachodzie kraju. Będziemy również inwestować w system IT i szkolenia ludzi - tłumaczy Frederico Ghizzoni. Nie ma natomiast mowy o rebrandingu, któremu poddanych zostanie większość należących do UniCredit banków w naszym regionie Europy (chodzi o zmianę nazwy lub logo w taki sposób, żeby wyraźnie zaznaczyć przynależność do włoskiej grupy). - Marka Pekao cieszy się w Polsce bardzo wysoką rozpoznawalnością i w związku z tym nie zamierzamy jej zmieniać. Przynajmniej nie w tym ani następnym roku - wyjaśnia Ghizzoni.