Cena złota wzrosła wczoraj do poziomu najwyższego od czterech tygodni. Stało się tak w wyniku pojawienia się na rynku dwóch czynników zazwyczaj zwyżkowo działających na notowania złota. Rekordowo droga była wczoraj ropa naftowa, a kurs dolara rekordowo słaby w stosunku do euro.
Dolar już chyba na dobre przebił barierę 1,59 USD za euro i tylko kwestią niedługiego czasu jest pokonanie kolejnego historycznie niskiego poziomu 1,6 USD za euro. Tani dolar zmusza inwestorów spekulacyjnych do szukania takich lokat kapitału, które dadzą im większe zwroty niż aktywa amerykańskie. Jedną z takich alternatyw od dawna jest złoto. Popyt na ten szlachetny kruszec rośnie również wtedy, gdy drożeje ropa naftowa. Cena ropy od początku tygodnia codziennie bije rekordy i wczoraj za baryłkę na nowojorskiej giełdzie płacono już ponad 115 USD.
Ropa drożeje dlatego, że spada kurs dolara, ale także na skutek najnowszych informacji o możliwości zmniejszenia wydobycia w Rosji i Nigerii. Ceny ropy wzrosły też po opublikowaniu raportu o spadku zapasów w USA. Złoto zaś zdrożało wczoraj również dlatego, że większa od spodziewanej strata Merrill Lynch popsuła nastroje na rynku akcji.
Na popołudniowym fixingu w Londynie uncja złota kosztowała w czwartek 946,00 USD w porównaniu z 951,50 USD rano i 945,00 USD po południu poprzedniego dnia.
Przed tygodniem za uncję płacono 917,00 USD, a 17 marca padł na fixingu historyczny rekord - 1011,25 USD.