Pocztowa Solidarność zadecydowała o przesunięciu terminu rozpoczęcia strajku na 5 maja (początkowo miał się zacząć już 21 kwietnia). Związkowcy i dyrekcja Poczty Polskiej będą tym samym miały o dwa tygodnie więcej na negocjacje, a podatnicy nie powinni mieć problemów z wysłaniem na czas zeznań podatkowych (termin ich składania upływa 30 kwietnia).

Od początku przyszłego tygodnia ruszy zapewne kolejna tura rozmów w sprawie podwyżek. W piątek ani przedstawiciele związków zawodowych, ani Poczty Polskiej nie potrafili nam jednak jeszcze podać dokładnego terminu pierwszego spotkania.

Przypomnijmy, że związkowcy domagają się wzrostu wynagrodzeń o 700 zł brutto miesięcznie od 1 stycznia. W piątek przedstawiciele Solidarności podtrzymali swoje stanowisko w tym względzie. Tymczasem dyrekcja Poczty zaproponowała rosnącą podwyżkę począwszy od 137,5 zł za styczeń do 497,5 zł za grudzień i byłyby one uzależnione od zatwierdzenia przez Urząd Komunikacji Elektronicznej nowego cennika oraz przekroczenia planu przychodów z usług. Według związkowców, zgoda na taką propozycję oznaczałaby średnioroczny wzrost wynagrodzeń o 280 zł miesięcznie. Na to nie chcą się zgodzić.

Dyrektor Generalny Poczty Polskiej propozycję zmian cennika złożył w UKE 11 kwietnia. 15 kwietnia władze państwowego operatora zostały jednak poproszone o uzupełnienie brakujących informacji (chodzi o poszczególne składniki kosztów świadczenia usług). Mają na to tydzień.

Średnia płaca na Poczcie Polskiej to obecnie około 2800 zł brutto miesięcznie. Przedstawiciele związków zawodowych informują jednak, że 13,5 tys. spośród około 100 tys. pracowników zarabia mniej niż 1,4 tys. zł miesięcznie. Związkowcy twierdzą też, że od początku roku wynagrodzenia pocztowców wzrosły o 94 zł brutto.