Warszawa prawie jak Wiedeń

Rywalizacja o prymat w regionie trwa. Jak pokazują dane, Warszawa coraz szybciej goni Wiedeń. Ale wciąż ma kłopoty z obrotami i płynnością

Aktualizacja: 27.02.2017 20:55 Publikacja: 19.04.2008 18:32

Dane o kondycji europejskich giełd po I kwartale tego roku wskazują na zaostrzającą się rywalizację między Warszawą i Wiedniem o prymat w regionie. Austriacka giełda, która - jak informowaliśmy niedawno - chce kupić akcje GPW, wciąż jednak jest o krok przed polską. Pytanie, co musi zrobić Warszawa, żeby dogonić Wiedeń? Ludwik Sobolewski, prezes GPW, wskazuje na konkretne działania. Wiesław Rozłucki, jego poprzednik, mówi, by "robić swoje, bo czas jest po naszej stronie".

Gonimy, gonimy

Pod względem wielkości giełdy, czyli łącznej kapitalizacji notowanych na niej krajowych spółek, Warszawa goni Wiedeń. Na koniec I kwartału tego roku warszawski parkiet stanowił ponad 91 proc. wiedeńskiego (128,6 mld euro wobec 140,8 mld euro). Jeszcze na koniec I kwartału 2007 r. było to 85 proc. - W zakresie kapitalizacji Wiedniowi powinniśmy dorównać do 2009 r. - komentuje Ludwik Sobolewski.

Jednocześnie warszawska giełda była jedną z dwóch (obok luksemburskiej), której kapitalizacja w samym marcu zwiększyła się o blisko 2 proc. Wartość rynkowa firm z wiedeńskiego parkietu w marcu zmniejszyła się o prawie 3 proc. W porównaniu z marcem 2007 r. jest to spadek o odpowiednio 3 i 9 proc. Trzeba tu pamiętać o znacznym wpływie drożejącego złotego. Ale to niejedyna przyczyna. Warszawska GPW, po londyńskiej giełdzie i Euronext, odnotowała w tym roku najwięcej, bo pięć ofert pierwotnych (krajowych). Tym samym na koniec I kwartału tego roku liczyła 368 spółek krajowych i 24 spółki zagraniczne. Jednocześnie na wiedeńskim parkiecie w tym roku nie miał miejsca żaden debiut. Austriacka giełda zakończyła I kwartał z zaledwie 102 notowanymi spółkami krajowymi i 18 zagranicznymi. Pod tym względem przewaga Warszawy nad Wiedniem zwiększyła się na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy z około 290 do ponad 360 proc.

Obroty i płynność to problem

W parze z przewagą Warszawy w liczbie notowanych spółek i zbliżaniem się jej do Wiednia pod względem kapitalizacji nie idzie jednak wartość obrotów akcjami spółek krajowych. Nie dość, że ich nominalna wartość w marcu była niemal o połowę mniejsza (3,5 mld euro w Warszawie wobec 6,2 mld euro w Wiedniu), ich stosunek do kapitalizacji giełdy - odzwierciedlający płynność rynku, czyli łatwość kupna i sprzedaży akcji - jest znacznie niższy (33 proc. wobec 53 proc.). Co więcej, jeszcze w marcu zeszłego roku różnica pomiędzy wskaźnikami dla Warszawy i Wiednia była mniejsza. Pogłębiająca się na niekorzyść Warszawy różnica ma miejsce w przypadku obrotów liczonych nie tylko w marcu, ale i całym I kwartale tego roku.

- Obroty i płynność to rzeczywiście problem. Na przykład Hellenic Exchanges (grecka giełda - przyp. red.) ma niewiele wyższą kapitalizację od naszej, a dużo wyższe obroty. Podobna sytuacja jest między nami a Oslo - porównuje Ludwik Sobolewski. Dodaje, że jeszcze w tym miesiącu odbędzie się pierwsza tura warsztatowych spotkań ze spółkami na temat tego, co mogą zrobić, by poprawić obroty i płynność. - Wiele powinny zmienić duże prywatyzacje, choć poprawią one raczej obroty niż wskaźnik płynności. Nadal duża część ich akcji nie będzie stanowiła free floatu - mówi Ludwik Sobolewski. Wspomina też m.in. o regulacjach. - Efektem prac z 2007 r. będzie wprowadzenie krótkiej sprzedaży. O ile nie zostanie to poźniej gdzieś po drodze regulacyjnie popsute, ten instrument znacząco zwiększy i obroty, i płynność na GPW - dodaje.

- Zwiększenia płynności szukać należy przede wszystkim w prywatyzacji. I to prywatyzacji prawdziwej, czyli takiej, gdzie nie 25 proc., ale ponad 50 proc. akcji trafia do obrotu. Gdzie indziej trudno szukać sposobu na poprawę free floatu - komentuje Wiesław Rozłucki. - O ile prywatyzowane spółki energetyczne są na tyle duże, że 25 proc. ich akcji wystarczy, by wpłynąć na obroty i płynność na GPW, o tyle firmy z innych sektorów powinny w znacznie większej części trafić na rynek - zgadza się Jacek Socha, były minister skarbu, dzisiaj partner w PricewaterhouseCooperWiesław Rozłucki dodaje, że transakcje instytucji, na przykład TFI i OFE, wbrew niektórym opiniom, mają znaczący wpływ na wzrost płynności. Zwraca też uwagę na niską średnią kapitalizację spółek notowanych w Warszawie. - Obroty i płynność są generowane przede wszystkim przez duże spółki. Dlatego lepiej wprowadzać na parkiet może mniej, ale za to dużych firm - twierdzi.

Koncentracja rośnie

Warszawa może się jednak pochwalić niższą niż Wiedeń koncentracją obrotów, co jest korzystne dla kondycji giełdy. Otóż w marcu tego roku obroty akcjami pięciu największych spółek z GPW stanowiły 53 proc. całego handlu. W przypadku giełdy wiedeńskiej było to 60 proc. Jednak w porównaniu z marcem 2007 r. różnica na korzyść Warszawy się zmniejszyła. Wówczas bowiem ten wskaźnik wynosił 36 proc. dla warszawskiego i 48 proc. dla wiedeńskiego parkietu. Widać zatem, jak bardzo zwiększyła się koncentracja obrotów na naszej giełdzie. - Zmniejszeniu tej dynamiki pomóc może tylko prywatyzacja dużych spółek. Wówczas obroty akcjami dużych firm rozłożą się na większą ich liczbę - komentuje Jacek Socha.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego