Dane o kondycji europejskich giełd po I kwartale tego roku wskazują na zaostrzającą się rywalizację między Warszawą i Wiedniem o prymat w regionie. Austriacka giełda, która - jak informowaliśmy niedawno - chce kupić akcje GPW, wciąż jednak jest o krok przed polską. Pytanie, co musi zrobić Warszawa, żeby dogonić Wiedeń? Ludwik Sobolewski, prezes GPW, wskazuje na konkretne działania. Wiesław Rozłucki, jego poprzednik, mówi, by "robić swoje, bo czas jest po naszej stronie".
Gonimy, gonimy
Pod względem wielkości giełdy, czyli łącznej kapitalizacji notowanych na niej krajowych spółek, Warszawa goni Wiedeń. Na koniec I kwartału tego roku warszawski parkiet stanowił ponad 91 proc. wiedeńskiego (128,6 mld euro wobec 140,8 mld euro). Jeszcze na koniec I kwartału 2007 r. było to 85 proc. - W zakresie kapitalizacji Wiedniowi powinniśmy dorównać do 2009 r. - komentuje Ludwik Sobolewski.
Jednocześnie warszawska giełda była jedną z dwóch (obok luksemburskiej), której kapitalizacja w samym marcu zwiększyła się o blisko 2 proc. Wartość rynkowa firm z wiedeńskiego parkietu w marcu zmniejszyła się o prawie 3 proc. W porównaniu z marcem 2007 r. jest to spadek o odpowiednio 3 i 9 proc. Trzeba tu pamiętać o znacznym wpływie drożejącego złotego. Ale to niejedyna przyczyna. Warszawska GPW, po londyńskiej giełdzie i Euronext, odnotowała w tym roku najwięcej, bo pięć ofert pierwotnych (krajowych). Tym samym na koniec I kwartału tego roku liczyła 368 spółek krajowych i 24 spółki zagraniczne. Jednocześnie na wiedeńskim parkiecie w tym roku nie miał miejsca żaden debiut. Austriacka giełda zakończyła I kwartał z zaledwie 102 notowanymi spółkami krajowymi i 18 zagranicznymi. Pod tym względem przewaga Warszawy nad Wiedniem zwiększyła się na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy z około 290 do ponad 360 proc.
Obroty i płynność to problem