Ceny ropy naftowej szaleją kolejny tydzień. Nie sprawdziły się jednak oczekiwania wielu ekspertów, którzy liczyli, że notowania już wczoraj przebiją poziom 120 dolarów za baryłkę. Prawdopodobnie nie będzie jednak trzeba czekać na to zbyt długo.

Na razie rekord wciąż wynosi 119,9 USD za baryłkę. Padł we wtorek w handlu terminowym na nowojorskim rynku Nymex. W Londynie rekord to 116,75 USD.

Wczoraj ceny ropy spadały od samego rana, do około 117 USD za baryłkę, ponieważ część inwestorów postanowiła zrealizować ostatnie zyski. Był też powód fundamentalny - wskutek wypowiedzi szefa Europejskiego Banku Centralnego Jeana-Claude?a Tricheta, który zaniepokoił się tempem osłabiania się dolara, amerykańska waluta zyskała wczoraj do euro i walut innych państw, co podniosło koszt ropy dla odbiorców spoza strefy dolarowej. W ostatnich dniach zaś właśnie spadki dolara napędzały popyt na ropę. We wtorek waluta przebiła już poziom 1,60 USD wobec euro.

Spodziewano się jednak, że ropa wskoczy na nowy szczyt po publikacji danych o jej zapasach w USA. Ostatnio przynosiły one negatywne niespodzianki - poziom zapasów okazywał się niższy od oczekiwań, chociaż gospodarka ma się słabo i nie da się wykluczyć recesji. Wczoraj jednak raport Departamentu Energii przyniósł informację o zwyżce zapasów ropy aż o 2,5 mln baryłek, czyli o milion więcej, niż oczekiwano. Tym samym rynek nie dostał argumentu do windowania notowań. Spadki jednakże nie pogłębiły się, bo spadły zapasy benzyny i destylatów. Około 17.00 naszego czasu baryłka kosztowała 116,65 USD.