Powtórzenie wyników z 2007 roku będzie dużym wyzwaniem

Z Jarosławem Kowalczukiem, prezesem Domu Inwestycyjnego BRE Banku, rozmawiają Tomasz Czarnecki i Krzysztof Stępień

Aktualizacja: 27.02.2017 17:24 Publikacja: 24.04.2008 10:32

Miniony rok był historycznie najlepszy dla branży brokerskiej. DI BRE zyskał pewnie wielu klientów w związku z zainteresowaniem małymi i średnimi spółkami?

Nowi klienci pojawili się w efekcie doskonałej koniunktury na rynku kapitałowym, która towarzyszyła nam przez ostatnich kilka lat. Wyjątkowym powodzeniem cieszyły się spółki małe i średnie, których notowania wzrosły w tym okresie najbardziej. Konkurencyjne zwroty uzyskiwane z inwestycji giełdowych przyczyniły się do gwałtownego wzrostu zainteresowania rynkiem kapitałowym wśród inwestorów indywidualnych. Dla nas był to okres szczególnie korzystny z uwagi na posiadaną ekspozycję na wszystkie aktywne grupy inwestorów. Liczba prowadzonych przez DI BRE rachunków inwestycyjnych wzrosła w tym czasie do ponad 120 tysięcy.

Jakie są przewidywania dotyczące wyników biur maklerskich w 2008 roku? Czy bźdą one dużo gorsze niż w 2007 roku?

Na razie zakończyliśmy I kwartał charakteryzujący się dużą zmiennością nastrojów i relatywnie mniejszą aktywnością klientów.

No tak, ale pewnie nastroje na rynku jakoś determinują myślenie o budżecie.

Myślę, że powtórzenie wyniku z 2007 roku będzie dla nas i innych brokerów dużym wyzwaniem.

To wiemy...

W tej chwili realizujemy nasze założenia, a klimat dla inwestycji giełdowych zdeterminuje dalsze efekty finansowe naszej działalności. Analizując obecne tendencje wydaje mi się jednak, że wyniki za 2007 rok pozostaną przez pewien czas historycznymi dokonaniami.

To będzie kilkanaście czy kilkadziesiąt procent gorzej?

Trudno w tej chwili to ocenić. Bywały przecież lata, kiedy w ciągu jednego kwartału udawało się wygenerować istotne zyski, które pozwalały rekompensować relatywnie gorsze okresy. Wszyscy z optymizmem patrzymy w przyszłość, zakładając, że kolejne kwartały przyniosą poprawę koniunktury globalnej, bez której prawdopodobieństwo zmiany tendencji lokalnych jest ograniczone.

Czy liczycie w tej mierze na klientów zagranicznych? Coraz głośniej mówi się o tym, że na tle innych rynków Polska będzie atrakcyjnym miejscem do inwestowania i może tu trafić kilka miliardów dolarów. To może być okazja, aby zarobić na prowizjach.

Moim zdaniem, nie będzie istotnego wzrostu zainteresowania mniejszymi rynkami - a do takich należy rynek polski, bez zdecydowanej zmiany nastroju inwestycyjnego na rynkach globalnych. Dopiero trwała pozytywna tendencja, poparta wzrostami wycen na głównych rynkach zagranicznych, może spowodować skierowanie części aktywów w poszukiwaniu atrakcyjnych inwestycji w naszym regionie.

No tak, ale mówimy bardziej o oczekiwaniach. Czy nastawilibyście się na klienta zagranicznego? Czy będziecie podejmować jakieś kroki w tym kierunku?

Konsekwentnie zwiększamy ekspozycję na klientów zagranicznych. Jest to bez wątpienia efekt olbrzymiej pracy poświęconej budowaniu profesjonalnego działu analiz, który jest w stanie spełniać oczekiwania najbardziej wymagających klientów instytucjonalnych. To, że praca ta została wykonana, właściwie zostało potwierdzone wieloma nagrodami i wyróżnieniami, które otrzymali nasi specjaliści. Wspomnę tylko o tytule Analityka Roku 2007 dla naszego Head of Research Michała Marczaka czy też czołowe miejsca naszych innych analityków i całego zespołu w różnorodnych rankingach. Czy te działania zamienią się w istotne przepływy ze strony klientów zagranicznych? Zobaczymy. Pamiętajmy, że wyceny polskich akcji zostały poddane istotnej deprecjacji, co w powiązaniu z pozytywnymi ciągle predykcjami dotyczącymi sfery makro może być uznane za czynnik zwiększający atrakcyjność naszego rynku w relacji do innych rynków. Wskazujemy na te elementy w publikacjach dystrybuowanych do klientów krajowych i zagranicznych. Elementem, który może obecnie negatywnie wpływać na decyzje inwestorów zagranicznych, jest umacniająca się lokalna waluta, co niewątpliwie zmniejsza atrakcyjność akcji polskich spółek. Wydaje się jednak, że prawdopodobieństwo istotnego pogłębiania sJakie ma Pan wyobrażenie funkcjonowania Domu Inwestycyjnego BRE Banku za piźć lat? W jakich obszarach może być inne niż obecnie?

W sferze komunikacji z klientami zapewne kanały zdalne zastąpią większość obecnych schematów współpracy z klientami, w szczególności indywidualnymi. Uważam, że przewagę konkurencyjną w obszarze obsługi klientów indywidualnych uzyskają ci brokerzy, którzy będą w stanie przygotować i sfinansować rozwój platform transakcyjnych istotnie wzbogaconych o zawartość informacyjną i merytoryczną. Nie bez znaczenia będzie zdolność zapewnienia profesjonalnego wsparcia najbardziej wymagającym inwestorom. My takim oczekiwaniom sprostamy.

Klienci instytucjonalni będą oczekiwać coraz więcej i bardziej zaawansowanych produktów analitycznych. Nie można wykluczyć coraz większej ilości produktów skierowanych do konkretnych inwestorów lub grup klientów. Również w tym obszarze podjęliśmy wiele ciekawych inicjatyw.

No tak, ale dział analiz jest dość wrażliwym punktem, bo odchodzi na przykład trzech ludzi i...

To jest sytuacja, z którą obecnie borykają się wszyscy pośrednicy. Popyt na kompetencje analityczne jest bardzo duży zarówno ze strony samych domów maklerskich, jak też naszych klientów - różnego rodzaju funduszy.

A jak to będzie wyglądało w całej branży? Będzie postępować specjalizacja?

Duże organizacje będą się starały mieć ekspozycję na wszystkie kategorie klientów. Wydaje mi się, że instytucje, które są dzisiaj identyfikowane z konkretną grupą klientów, będą pracować nad rozszerzeniem oferty i bazy klientowskiej. O tyle jest to dzisiaj łatwiejsze, że mamy do dyspozycji technologię, która pozwala relatywnie szybko - co nie znaczy tanio - zbudować pewne rozwiązania dla nowych grup inwestorów, dotyczy to w szczególności klientów indywidualnych. To jest projekt, który można szybko wprowadzić w życie i takie pomysły są realizowane.

Wydaje mi się, że obecnie mamy na rynku wiele podmiotów, które są w stanie transformacji i będą zmierzały do zbudowania ekspozycji na wszystkie grupy klientów.

Czy zdalni członkowie będą odbierać polskim brokerom klientów?

Nie wydaje mi się. Może inaczej - jeśli w ogóle, to zagranicznych. Moim zdaniem, każdy broker - również zdalny uczestnik rynku - spełnia określoną pozytywną rolę w promocji i marketingu konkretnego rynku lokalnego, na którym działa. Pamiętajmy, że część tych podmiotów obsługuje klientów globalnych, którzy podejmują działalność inwestycyjną na danym rynku w efekcie aktywności brokera, na nim działającego.

Dziękujemy za rozmowę.

fot. M. Pstrągowska

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego