Zagraniczni brokerzy coraz aktywniejsi

Poszerza się lista zdalnych członków Giełdy Papierów Wartościowych. Bezpośredni dostęp do systemu GPW ma już 19 zagranicznych brokerów. Coraz więcej z nich rzeczywiście wykorzystuje te możliwości do składania zleceń. Z jednej strony to dowód na postępujące umiędzynarodowienie warszawskiego parkietu, z drugiej - na szukanie oszczędności przez zachodnie domy maklerskie

Aktualizacja: 27.02.2017 17:24 Publikacja: 24.04.2008 10:58

W tym roku zarząd warszawskiej giełdy dopuścił już dwóch zagranicznych brokerów do działania na GPW w charakterze zdalnego członka giełdy. Czterech innych rozpoczęło działalność operacyjną, korzystając z udzielonej wcześniej przez władze naszego parkietu zgody. Dla porównania, liczba krajowych członków GPW szybko nie rośnie. W tym momencie taki status posiada 26 podmiotów.

Kategoria zdalnego członka giełdy pojawiła się w 2005 r. Dzięki niej podmioty z zagranicy mogą mieć bezpośredni dostęp do systemu giełdy bez konieczności fizycznej obecności w Polsce lub korzystania z lokalnych pośredników. - To znacząca korzyść, gdyż zmniejsza koszty realizacji zleceń - przyznają zgodnie przedstawiciele brokerów. Nic więc dziwnego, że domy maklerskie, które mają klientów interesujących się Polską, ubiegają się o status zdalnego członka. Tym bardziej że wniosek o dopuszczenie nie jest trudny. Broker, który stara się o dostęp do systemu, musi m.in. pokazać strukturę akcjonariatu, a także wymienić rynki, na których już funkcjonuje. Dodatkowo wskazać musi maklera, który będzie nadzorował zlecenia składane na GPW.

Obrót rośnie, specjalizacja również

Stale rośnie obrót generowany przez zdalnych członków. W 2006 r. wyniósł 6,9 mld zł, rok później - już ponad 22 mld zł. To m.in. efekt większego zainteresowania polskim rynkiem. Z ankiet GPW wynika, że w ubiegłym roku udział inwestorów zagranicznych w obrotach akcjami wzrósł do 33 proc., z 31 proc. rok wcześniej. Bardzo dynamicznie rosną także obroty generowane przez zagranicę na rynku terminowym. W 2007 r. stanowiły one już 10 proc. wszystkich obrotów kontaktami i 12 proc. obrotów opcjami.

Z danych giełdy wynika, że w II połowie 2007 r. większość zleceń (82 proc. zagranicznego obrotu akcjami) pochodziła z Wielkiej Brytanii. Dość duży udział w obrocie kontraktami miały z kolei podmioty austriackie (15 proc.), z kolei opcjami - podmioty francuskie (51 proc.). Statystyki te dowodzą pewnej specjalizacji poszczególnych zdalnych członków. Już w 2006 r. austriacki Raiffeisen Centrobank zaczął handel kontraktami, z kolei opcje to domena francuskiego Societe Generale.

Na czyj rachunek?

Z danych GPW trudno wywnioskować, czy zlecenia zagranicznych brokerów dotyczą operacji klientów, czy są prowadzone na rachunek własny. Obecność na liście zdalnych członków takich banków inwestycyjnych, jak JP Morgan czy Credit Suisse sugeruje, że część operacji mogą prowadzić na własne konto. Większość dopuszczeń do działania w charakterze zdalnego członka dotyczyła zresztą dwóch przypadków - prowadzenia zleceń na własny rachunek i na rachunek klienta.

Daleko w zestawieniach

Choć członkami GPW zostały podmioty znane na rynku międzynarodowym, to statystyki obrotów pokazują na razie, że nie odgrywają one jeszcze znaczącej roli na warszawskim rynku i plasują się raczej na końcowych miejscach zestawienia najaktywniejszych brokerów. Pewnym wyjątkiem jest czeski Wood & Company, który w marcu uzyskał 10. lokatę z udziałem w obrotach akcjami i PDA sięgającymi 3,7 proc. Warto jednak pamiętać, że dom maklerski z Pragi działa w charakterze zdalnego członka od 2005 r. i ma dość rozbudowany zespół analityczny zajmujący siź warszawskim rynkiem. Kolejny zdalny członek na liście najaktywniejszych - węgierski Concorde Securities ma już śladowe udziały w obrotach (0,14 proc.)

Dwóch nowych członków

W 2008 r. status zdalnego członka uzyskał słowacki Fio i angielski HSBC. Różnica pomiędzy nimi jest znaczna. Fio specjalizuje się w tzw. e-brokerce. Umożliwia swoim klientom inwestowanie na giełdach: czeskiej, niemieckiej i amerykańskiej przez internet. W Polsce biuro Fio działa od około trzech lat, ostatnio na bazie jednolitego paszportu europejskiego. Najwięcej klientów Fio ma jednak w Czechach, skąd wywodzą się właściciele brokera. - Polski rynek, z uwagi na jego wielkość, jest dla nas bardzo perspektywiczny. Status członka giełdy jest dla nas ważny, bo pytają o to klienci - tak Marceli Olszewski z biura Fio tłumaczył ubieganie się o zdalne członkostwo. Broker chce oferować swoim klientom możliwość zawierania transakcji także na warszawskiej giełdzie. Co ciekawe, kilka dni temu Fio podpisał z giełdą umowę o dystrybucji danych giełdowych.

W rezultacie klienci brokera uzyskają dostępu do notowań giełdowych w czasie rzeczywistym. Z informacji GPW wynika, że to dopiero drugi taki dystrybutor danych z regionu Europy Środkowej. Pierwszym była czeska Patria. Tymczasem GPW ma podobne umowy dystrybucyjne z 21 podmiotami z zagranicy).

Z kolei HSBC Bank nie informuje zbyt chętnie o planach związanych z uzyskaniem statusu zdalnego członka. Wydaje się jednak, że jedna z większych instytucji finansowych na świecie chciała w ten sposób zoptymalizować prowadzenie operacji na warszawskim rynku.

Czy bźdą debiuty?

Ciekawie zapowiadają się plany zdalnych członków GPW, którzy w tym roku dopiero rozpoczęli działalność. Szwedzki Nordnet Bank zapowiadał jeszcze niedawno utworzenie w Polsce oddziału obsługującego klientów przez internet i telefon.

Innym zagranicznym brokerem, który rozpoczął działalność, jest węgierski Cashline Securities. To jeden z bardziej aktywnych domów maklerskich na giełdzie w Budapeszcie. Z kolei estoński Hansapank ma już wyrobioną pozycję na rynku rosyjskim. Czeski Cyrrus reklamuje się z kolei obsługą klientów niemieckich i amerykańskich. Niewykluczone, że duża część z nich interesuje się polskim rynkiem terminowym. Chcą bowiem poszerzyć możliwości programów transakcyjnych oferowanych inwestorom.

Wciąż nie jest jasne, czy członkostwo nowych brokerów przyniesie kolejne zagraniczne debiuty. Wydaje się, że jest na to szansa. Hansapank uczestniczy bowiem w programie firm partnerskich WSE IPO Partner. Dzięki temu uzyskuje m.in. możliwość nieodpłatnego korzystania z sal GPW i wsparcie w działaniach marketingowych. W ten sposób władze giełdy chcą zachęcić zachodnich brokerów, aby nie tylko realizowali transakcje klientów, ale również zachęcali spółki do wejścia na warszawski parkiet. Na razie rezultaty programu nie są zbyt duże.

opinia

Wiesław Rozłucki

były prezes Giełdy Papierów Wartościowych

Potrzeba czasu, aby domy maklerskie spoza kraju rozwinęły skrzydła

Giełda musi być międzynarodowa. Można robić to różnymi sposobami: przyciągając zagraniczne spółki oraz zagranicznych członków. Doświadczenie innych giełd europejskich pokazuje, że ważniejsi są nowi brokerzy. Okazuje się bowiem, że większość handlu akcjami spółek z zagranicy odbywa się głównie na macierzystych parkietach, w małym stopniu na innych rynkach. Dlatego też dużo ważniejsza jest budowa sieci zagranicznych brokerów, co u nas następuje od 2005 r. Udział zdalnych członków w obrocie wprawdzie rośnie, ale nie tak szybko, jak mieliśmy nadzieję tworząc tę kategorię. Wydaje się, że zagraniczne domy maklerskie potrzebują czasu, by zgrać swoje systemy z systemami giełdy. Jednakże w momencie, kiedy w pełni podłączą się do GPW, jest tylko kwestią czasu, aby obroty, jakie generują, wzrosły.

Pamiętajmy także, że niektórzy brokerzy starają się o status zdalnego członka głównie ze względów marketingowych.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy