Zagraniczne spółki, które do niedawna Rumunia przyciągała niskimi kosztami pracy, mają teraz poważne problemy ze skompletowaniem załogi. Gdy już inwestorowi uda się znaleźć odpowiedniego pracownika, musi zapłacić mu tyle, że pojęcie "niskie koszty" zaczyna tracić sens. Prawie 73 proc. firm w Rumunii nie może znaleźć wykwalifikowanego personelu - wynika z badań międzynarodowej firmy Manpower, zajmującej się doradztwem personalnym. Rumunia po raz pierwszy została uwzględniona w jej raportach. Najnowsze dane pokazują, że kraj ten pod względem dostępności kadr zawodowych plasuje się na najgorszej pozycji na świecie. - Na taką sytuację wpływa fakt, że wiele firm
zaczęło szukać pracowników w momencie, gdy duża część z nich przebywała na emigracji zarobkowej - wyjaśnia Camelia Stanculescu, główny menedżer w Manpower Romania.
Z szacunków firmy wynika, że w najbliższym czasie 43 proc. przedsiębiorstw rumuńskich będzie chciało zwiększyć zatrudnienie. Rzecz jasna prowadzi to do wzrostu płac
w Rumunii. Średnie miesięczne zarobki osób zatrudnionych w tamtejszym sektorze IT kształtują się już powyżej granicy 2500 euro. Z kolei wykwalifikowany robotnik budowlany pracujący w Bukareszcie zarabia ponad 1000 euro. Deficyt siły roboczej doprowadził w ostatnich latach do rekordowego wzrostu płac, o 25-30 proc.