Fundusze PE/VC nie boją się bessy

Zła koniunktura giełdowa, jak zgodnie twierdzą przedstawiciele wiodących funduszy PE/VC, nie przeszkadza im w prowadzeniu działalności. Wprost przeciwnie, jest dobrą okazją do uzupełnienia portfela

Aktualizacja: 27.02.2017 17:12 Publikacja: 28.04.2008 11:13

Spadki na warszawskim parkiecie, które robią spustoszenie w portfelach inwestorów giełdowych, cieszą zarządzających funduszami private equity i venture capital. - Od kilku miesięcy jest nam dużo łatwiej pozyskiwać nowe projekty inwestycyjne - mówi Andrzej Bartos, partner w Innova Capital, jednym z największych funduszy PE działającym w Polsce i innych krajach naszego regionu Europy. - Jeszcze rok temu było nam trudno wygrywać z GPW. Teraz, gdy wyceny spółek publicznych znacząco spadły, nasza oferta staje się interesująca dla właścicieli firm, które potrzebują dofinansowania - wyjaśnia.

W podobnym tonie wypowiada się Tomasz Czechowicz, prezes i główny akcjonariusz MCI Management. - Ostatnie dwa lata były bardzo trudne pod względem nowych inwestycji. Teraz rynek wydaje się łatwiejszy z dużo większą ilością atrakcyjnych cenowo szans inwestycyjnych - ocenia.

- Giełda podlega cyklom koniunkturalnym, co jest naturalne i co zawsze musi być brane pod uwagę w momencie inwestycji. Dlatego podejmując decyzję o wejściu w nowy projekt, staramy się unikać sytuacji, w których parkiet będzie jedyną szansą na sprzedaż firmy - twierdzi Piotr Kędra, dyrektor inwestycyjny Advent International.

Tomasz Czechowicz zwraca uwagę, że przez ostatnie kilka miesięcy wyceny spółek istotnie zmalały, mimo że ich kondycja finansowa, dzięki wysokiemu wzrostowi gospodarczemu w naszym kraju, wcale się nie pogorszyła. Nie chce się pokusić o oszacowanie, o ile spadły wyceny przedsiębiorstw. - Jeśli chodzi o firmy z rynku nowych technologii, to kosztują one tyle samo, co kilka miesięcy temu - wskazuje. - Wyceny przedsiębiorstw "starej" ekonomii są jednak dużo bardziej atrakcyjne.

Trochę śmielej na podobny temat wypowiada się Andrzej Bartos. - Myślę, że obecnie firmy kosztują o około 30 proc. mniej niż jeszcze w zeszłym roku - twierdzi.

Specjaliści z branży zwracają uwagę, że spadki na parkiecie utrudniają funduszom wyjście z inwestycji przez GPW. - Można powiedzieć, że ten kanał sprzedaży chwilowo nie istnieje. W zakresie wyjść z projektów struktura rynku, z dominującej roli IPO, zmieniła się na transakcje na rzecz inwestorów strategicznych lub innych funduszy private equity - wskazuje Czechowicz. Jego zdaniem, dopóki gospodarki państw naszego regionu Europy będą rozwijały się w dotychczasowym tempie 4-5 proc. rocznie, fundusze nie powinny się borykać ze spadkiem popytu na sprzedawane przedsiębiorstwa. - Oczywiście, pod warunkiem posiadania odpowiedniej jakości aktywów - zastrzega szef MCI Management. - Inwestorzy branżowi radzą sobie bardzo dobrze i nie mają kłopotów z pieniędzmi. Stać ich na kupowanie zdrowych firm od funduszy PE/VC - zauważa z kolei Andrzej Bartos z Innova Capital.

Według przedstawicieli funduszy, spadki na giełdzie mogą być również doskonałą okazją do przejmowania kontroli nad spółkami publicznymi. - Liczymy, że pojawią się szanse na ciekawe projekty tego typu, szczególnie jeśli bessa potrwa jeszcze jakiś czas - mówi Bartos.

Branża ma siź nieęle

Nasi rozmówcy nie zgadzają się z tezą, że zastój na GPW, być może nawet kilkuletni, oznaczał będzie również zastój w branży PE/VC. - Najważniejszy wpływ na aktywność inwestorów ma kondycja gospodarki jako całej, a nie tylko jej wycinku w postaci spółek giełdowych - wskazuje przedstawiciel Innova Capital. - To, co się dzieje na parkiecie, jest ważne, ale nie determinujące. Obserwujemy dużych ruch w branży, podczas gdy giełda leci w dół - uzupełnia.

Branża private equity, według Piotra Kędry, kieruje się nieco innymi prawami niż rynek giełdowy. Fundusze są zbierane raz kilka lat i następnie wydawane w ciągu 3-6 lat. - Obecnie jest bardzo dobry moment na inwestowanie w Polsce. Firmy osiągnęły na tyle wysoki poziom rozwoju, że zaczynają poszukiwać środków na rozwój działalności już nie tylko w Polsce, ale również i za granicą - mówił przedstawiciel Advent International. Jego zdaniem, sytuacja na giełdzie jest istotna raczej z punktu widzenia budowania oczekiwań cenowych potencjalnych sprzedających oraz łatwości pozyskiwania kapitału. W okresie dobrej koniunktury giełdowej część inwestorów jest skłonna zaakceptować sytuację, w której mają minimalny dostęp do informacji i taki też wpływ na los spółki. Przy gorszej koniunkturze przedsiębiorcy muszą bardziej liczyć się z inwestorami i wtedy też zaczynają poważnie rozważać, jaki rodzaj inwestora pozwoli na szybki rozwój ich firmy. Fundusz private equity ma swoje zalety - jest w stanie zacisnąć zęby przy gorszych wynikach, gdyż inwestuje na okres kilku lat i zwykle daje coś ekstra: dostęp do wiedzy sektorowej czy do innych rynków.

Według Tomasza Czechowicza, ważnym czynnikiem determinującym wzrost krajowej branży PE/VC jest fakt, że jest ona ciągle w bardzo wczesnej fazie rozwoju. - Oczekujemy przez najbliższe 3-5 lat szybkiego wzrostu tego sektora (wartości wszystkich funduszy PE/VC) nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach naszego regionu - mówi prezes MCI Management.

W jego ocenie, nasza gospodarka będzie przyciągać nowe pieniądze i nowych graczy PE/VC. - Oczekuję, że przybywać będzie środków na inwestycje, co będzie dynamizowało nowe projekty - wskazuje. Jego zdaniem, ewentualnym zagrożeniem dla branży mogłoby być tylko istotne spowolnienie koniunktury gospodarczej w naszej części Europy.

Czechowicz przyznaje jednak, że niektórym funduszom przy słabej koniunkturze giełdowej trudniej jest pozyskiwać środki na nowe projekty. - Mam na myśli przede wszystkim fundusze VC zbierające kapitał w formie oferty publicznej w Polsce oraz fundusze buy-out, szukające pieniędzy na rynkach europejskich i światowych - mówi. Na drugim biegunie są fundusze typu early stage (inwestujące w tzw. start upy), które korzystają ze wsparcia środków publicznych. Tego typu działalność prowadzi m.in. Krajowy Fundusz Kapitałowy.

Problem nie dotyczy największych graczy, którzy inwestują pieniądze zagranicznych inwestorów. - Nasi klienci to zachodnie instytucje finansowe przygotowane do długoterminowego inwestowania w projekty typu PE/VC. Transakcje są lewarowane tylko w niewielkim stopniu, więc zamieszanie na światowych rynkach finansowych nas nie dotyczy - wskazuje Andrzej Bartos, partner w Innova Capital.

- Zdolność do pozyskiwania środków na nowe inwestycje nie zależy od sytuacji na lokalnej giełdzie papierów wartościowych, tylko od dotychczasowych wyników funduszu, jego długofalowej strategii, jakości zespołu inwestycyjnego i oceny atrakcyjności danego regionu w długim okresie - zaznacza z kolei Piotr Kędra z Advent International.

Jest miejsce dla nowych graczy

Według reprezentantów branży, na polskim rynku PE/VC wciąż jest miejsce dla kolejnych graczy. - Przy tak dynamicznym rozwoju rynku zawsze będzie miejsce na wąsko wyspecjalizowane fundusze - twierdzi prezes MCI Management.

- Nowe fundusze, przede wszystkim mniejsze i specjalistyczne, bez większych problemów powinny znaleźć sobie miejsce w niszach - komentuje Andrzej Bartos. Szczęścia mogą próbować również fundusze z górnej półki. - Pod warunkiem że uda im się skompletować odpowiednio dobry zespół ludzi - zastrzega Bartos.

Zdaniem Tomasza Czechowicza, wejście kolejnych funduszy nie spowoduje jednak istotnych zmian w branży. - Trudno będzie w krótkim okresie o istotne przetasowania na rynku. Liderzy raczej pozostaną liderami - mówi. Zwraca uwagę, że większość nowych graczy wchodzących do Polski, zwłaszcza największych, myśli od razu o ekspansji w innych krajach naszego regionu. - Dla dużej części wiodących podmiotów cele roczne są ustalane w zakresie rynku Europy Centralnej, a nie tylko Polski - przypomina.

Jego zdaniem, polscy gracze wcale nie stoją na straconej pozycji w starciu ze światowymi gigantami, którzy wkraczają do naszego kraju. - Prawie zawsze jest to kwestia pomysłu na transakcje i budowę wartości inwestycji. Zawsze można próbować tworzyć konsorcja poprawiające pozycje konkurencyjną - mówi Czechowicz.

W ocenie Andrzeja Bartosa rodzime fundusze obronią dominującą pozycję, jeśli chodzi o transakcje mniejsze. - Myślę, że przy projektach do 10-15 mln euro, gdzie pieniądze pozyskiwane są ze źródeł lokalnych, zarządzający mogą spać spokojnie. Tego typu projektów nie da się organizować i zarządzać nimi z Londynu czy Nowego Jorku. Trzeba również na bieżąco je monitorować, co można robić, tylko będąc na miejscu - tłumaczy.

- Myślę, że im większa transakcja, tym polskim graczom będzie trudniej wygrywać pojedynki. Rynek małych i średnich projektów pozostanie jednak zdominowany przez regionalne podmioty, tak jak to działa wszędzie na świecie - wskazuje Czechowicz.

Za granicą nie jest łatwo

Zdaniem przedstawiciel branży, krajowe fundusze powinny próbować sił poza Polską, choć, jak przyznaje prezes MCI Management, nie jest to łatwe. - Przedsiębiorca, mając do wyboru inwestora z Polski albo z zachodniej Europy, jeśli ich oferty są zbliżone, wybierze tego drugiego - ocenia. Sposobem na zmianę tej sytuacji może być zgłaszanie się do projektów w konsorcjach z graczami o uznanych markach. - Zaczynamy od koinwestycji, a gdy już nasz brand będzie znany, spróbujemy sił samodzielnie - wyjaśnia Tomasz Czechowicz.

Andrzej Bartos zwraca uwagę, że ważną rzeczą jest tworzenie długoterminowej strategii inwestycyjnej poza Polską. - Fundusze muszą być konsekwentne w budowaniu biznesu - mówi. Jego zdaniem, bardzo istotnym elementem jest także dobór odpowiedniej kadry. - Dużo zależy od ludzi. Nasi specjaliści nie są w niczym gorsi od zagranicznych ekspertów, a często nawet lepsi, bo lepiej znają realia naszej gospodarki i gospodarek innych państw z naszego regionu Europy - twierdzi.

Według Tomasza Czechowicza, rodzime fundusze mają szanse odgrywać istotną rolę w Europie Środkowo-Wschodniej. - Uważam, że Warszawa staje się regionalnym centrum finansowym. Z tego powodu rynkiem działania coraz większej liczny funduszy będzie Europa Środkowa, a nie tylko Polska - mówi. Jego zdaniem, nasz region Europy winien też stworzyć w perspektywie kolejnych 5-10 lat pojedynczych graczy o znaczeniu paneuropejskim. Nasi rozmówcy dużo ostrożniej wypowiadają się za to o szansach krajowych funduszy zaistnienia na rynkach globalnych. - Karty na światowym rynku PE/VC rozdają megafundusze, od których dzieli nas prawdziwa przepaść - oznajmia Bartos. Lokalny gracz ma jednak szanse wypłynąć na szersze wody, jeśli uda mu się zainwestować w spółkę, która odniesie sukces w skali globalnej. - Przykładem może być czeski Grisoft z portfela Enterprise Investors - zauważa Czechowicz.

Według Andrzeja Bartosa, słaba koniunktura giełdowa nie wpłynęła w żaden sposób na zmianę strategii funduszy, jeśli chodzi o wybór branż, w które inwestują, bądź rynków. - Cały czas uważamy, że Polska jest bardzo atrakcyjnym miejscem do inwestowania. Ciekawe perspektywy ma również Rumunia. Jeśli chodzi o branże, to już kilka lat temu uznaliśmy, że najbardziej perspektywiczne sektory to: usługi finansowe, branża telekomunikacyjna, motoryzacja, materiały budowlane i szeroko pojęta energetyka.

- Nasz ostatni regionalny fundusz powstał z myślą o inwestowaniu w firmy, które prężnie się rozwijają, mają wysoką tendencję lub potencjał wzrostu i ambicje rozwoju również na rynkach zagranicznych. Monitorujemy wszystkie sektory, które takie tendencje wykazują. To jest nasz główny wyznacznik - mówi Piotr Kędra z Advent International. Przypomina, że na świecie jego firma koncentruje się od wielu lat na pięciu podstawowych sektorach gospodarki: usługach finansowych, technologii i mediach, ochronie zdrowia, przemyśle oraz handlu i dobrach konsumenckich.

Andrzej Bartos zwraca uwagę, że dobra kondycja polskiej gospodarki i jej szybki wzrost jak magnes przyciągają na nasz rynek nowych graczy. - Do naszego kraju ściągają liderzy światowej branży PE. Interesują ich największe projekty. Nie są zainteresowani mnożeniem transakcji. Wystarczy, jeśli zrealizują 1-2 inwestycje w roku - opowiada.

Także zdaniem Czechowicza, Polska jest intensywnie penetrowana przez zagraniczne fundusze. Oszacował, że w naszym kraju jest obecnych ponad 50 graczy zainteresowanych transakcjami typu buy-out, z czego 20 prowadzi aktywną działalność. - Ich liczba rośnie - podkreśla. Podobnie przybywa funduszy realizujących przedsięwzięcia typu venture capital. Według przedstawiciela MCI Management, co najmniej 10 graczy tego typu prowadzi operacyjną działalność w Polsce (tzn. ma zbudowany, lub aktywnie buduje, portfel inwestycyjny). Kilka razy więcej rozgląda się za okazjami.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy