Według ostatnich zapowiedzi MSP, do końca 2011 roku sprywatyzowanych zostanie około 740 spółek, w których udziałami dysponuje obecnie państwo. Wartość majątku, który zostanie zaoferowany inwestorom, resort skarbu szacuje na około 27 miliardów złotych. To przekłada się na konieczność prowadzenia co roku sprzedaży majątku wartego 5-7 mld złotych. Gdyby przyjąć, że przy wszystkich transakcjach asystowałyby spółki doradcze, a ich prowizja była ustalana średnio na poziomie 0,5 proc. wartości sprzedawanych akcji, to suma wszystkich prowizji ukształtowałaby się na poziomie 135 mln złotych.
Czy istnieją poważne szanse
na przyspieszenie?
- Uważam, że resort skarbu ma poważne szanse na spełnienie deklaracji dotyczących szerokiej prywatyzacji - uważa Grażyna Majcher-Magdziak, prezes firmy BAA. Dodaje ona, że obecna sytuacja otwiera pole do działania dla największych spółek doradczych, m.in. konsultingowych z tzw. wielkiej czwórki. W ostatnich latach nie były one bardzo zaangażowane we współpracę z resortem skarbu. Dlaczego? Konsultanci narzekali na to, że nie realizowano na tyle dużych projektów, aby największe korporacje doradcze były w stanie złożyć oferty atrakcyjne cenowo. W takich przypadkach wygrywały małe firmy, które były w stanie mocno ograniczyć koszty doradztwa.
Przeszkodą w przyspieszeniu prywatyzacji może być niepewna koniunktura na rynku. Z drugiej strony, ministerstwo skarbu deklaruje, że nie będzie mocno oglądać się np. na wahania kursów giełdowych. Jak niedawno powiedział szef MSP Aleksander Grad, są to "tymczasowe turbulencje", a sektory takie jak chemiczny czy energetyczny są w dużej mierze odporne na zmienne nastroje inwestorów.