Limity praw do emisji: czas to pieniądz

Rząd najprawdopodobniej nie zatwierdzi dziś, tak jak planowano, projektu rozporządzenia rozdzielającego uprawnienia emisyjne do 2012 roku. W rządzie trwają dyskusje, a spółki liczą się ze stratami

Aktualizacja: 27.02.2017 17:08 Publikacja: 29.04.2008 01:12

Jest mało prawdopodobne, aby rząd wczoraj zatwierdził dziś projekt rozporządzenia w sprawie rozdziału uprawnień do emisji CO2 na lata 2008-2012. Taki był plan, ale trwają spory między ministrem środowiska, który koordynuje prace nad dokumentem, a przedstawicielami resortu skarbu (nadzorujący największe spółki energetyczne będące głównymi "konsumentami" uprawnień do emisji dwutlenku węgla).

Komitet Stały Rady Ministrów już projekt przyjął. Dołączono do niego protokół rozbieżności. Wygląda jednak na to, że mimo wstępnego podpisania dokumentów, owe rozbieżności są nie do pogodzenia. - Rozporządzenie zostało tak oprotestowane, że nie ma w zasadzie co zatwierdzać - powiedział nam anonimowo wysoki przedstawiciel ministerstwa środowiska.

Projekt nie do zatwierdzenia

Resort opublikował w swoim serwisie internetowym projekt dokumentu w wersji z 18 kwietnia. Wynika z niego, że uprawnienia do emisji średnio 208,5 mln ton CO2 rocznie zostały rozdzielone tak jak wcześniej przypuszczano. Onacza to, że ponad 63 proc. wszystkich uprawnień trafia do energetyki. Pula ta jest równoważna emisji 132 mln ton CO2 rocznie. Rzecz w tym, że elektrownie i elektrociepłownie zawodowe już w 2006 roku emitowały ponad 150 mln ton dwutlenku węgla na rok. I o ten niedobór toczy się spór. Inne branże przemysłu, takie jak cementowy czy szklarski, mocno lobbują, aby przydział dla nich był jak najwyższy. Po stronie energetyki opowiada się MSP, jako patron debiutów giełdowych spółek z tego sektora. Niedobór uprawnień emisyjnych uderza elektrownie po kieszeni i obniża ich wycenę.

Czas to pieniądz

Tymczasem coraz więcej spółek objętych Krajowym Rozdziałem Uprawnień do Emisji mówi, że przedłużające się negocjacje działają na ich niekorzyść, a na daleko idące modyfikacje projektu nie można już i tak liczyć. Dlatego lepiej byłoby, gdyby rząd zatwierdził rozporządzenie w jakiejkolwiek wersji. Chodzi o to, że dopóki rozporządzenie nie zacznie funkcjonować, część spółek, zwłaszcza tych, których ceny podlegają taryfikacji, nie mogą w swoim rachunku ekonomicznym uwzględnić kosztów zakupu praw do emisji CO2.

Dopiero po zatwierdzeniu nowej wersji rozporządzenia spółki energetyczne będą mogły oszacować, ile wydadzą na dokupienie dodatkowych uprawnień i wystąpić do Urzędu Regulacji Energetyki o korektę taryf na prąd i ciepło. Zatwierdzenie takiego wniosku trwa co najmniej dwa-trzy miesiące. - Do tego czasu nie mamy żadnej możliwości, aby uwzględnić te koszty w cenie - mówi Paweł Orlof, prezes Elektrociepłowni Będzin. Tymczasem nawet jeśli rząd zatwierdzi rozdział uprawnień za tydzień, to uwzględniając jeszcze czas na notyfikację rozporządzenia w Komisji Europejskiej, nowe taryfy mogą wejść w życie dopiero jesienią.

Opóźnienia mają jeszcze jeden skutek: dopóki nie ma rozporządzenia, przyznane spółkom uprawnienia nie mogą zostać zarejestrowane przez Krajowego Administratora Systemu Handlu Emisjiami. Do tego czasu firmy nie będą mogły nimi obracać. To oznacza dla nich poważne straty.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy