Wczorajsza sesja na Wall Street rozpoczęła się od lekkich wzrostów. Z punktu widzenia analizy technicznej dużo ważniejsze jest jednak jej zamknięcie. Ono bowiem pozwoli ocenić, czy silne spadki dzień wcześniej (S&P500 i Nasdaq Composite straciły po 1,8 proc.), wywołane m.in. rekordowo drogą ropą, były zwykłą realizacją zysków. Czy też może stanowią wstęp do kilkudniowej spadkowej korekty zapoczątkowanego w połowie marca impulsu wzrostowego?

Trzecią możliwością jest oczywiście definitywny koniec wzrostów. Ten scenariusz wydaje się jednak najmniej prawdopodobny. Pomimo pewnego pogorszenia sytuacji na niektórych dziennych wskaźnikach dla indeksów S&P500, Nasdaq czy DJIA, w dalszym ciągu popyt kontroluje sytuację.

Pierwszym powodem do zaniepokojenia byłby dynamiczny spadek wymienionych indeksów poniżej prawie 2-miesięcznych linii trendu wzrostowego, czyli poziomu 1375 pkt w przypadku S&P500, 2370 pkt dla Nasdaq i 12700 pkt dla DJIA. Jednak dopiero spadki poniżej kolejnych wsparć, wyznaczonych przez szczyty z pierwszych dni kwietnia, zmieniłby układ sił. Tymczasem takie spadki wydają się mało prawdopodobne. Umiarkowanie optymistyczne wnioski płynące z analizy technicznej, która wyłączając krótkie cofnięcia rynku, w najbliższych tygodniach raczej każe oczekiwać wzrostów na Wall Street, potwierdzają rynkowe nastroje. Obecnie tylko rekordowe ceny ropy mogą budzić strach inwestorów. Niewykluczone, że w przyszłym tygodniu dołączą do tego jeszcze obawy przed inflacją w USA. Jednak ten czynnik dużego znaczenia powinien nabrać dopiero w kolejnych miesiącach.

Po drugiej stronie barykady znajdują się dość powszechne, co nie oznacza, że do końca słuszne, oczekiwania na zdecydowane przyśpieszenie wzrostu gospodarczego w USA w II połowie roku. Potwierdza to umacniający się od 2 tygodni dolar. Dlatego Wall Street ma minimum miesiąc,,,, zanim optymizm wyparuje z rynku.

X-TRADE BROKERS DM