Kwietniowe saldo inwestycji TFI na GPW było ujemne i wyniosło -355 mln zł - wynika z danych DM BZ WBK.
Jednocześnie nasze obliczenia wskazują, że w kwietniu w krajowych funduszach zrównoważonych i stabilnego wzrostu ujemne saldo wpłat i wypłat wyniosło odpowiednio 416,8 mln zł i 443,4 mln zł. Jeśli przyjąć, że średnio udział akcji w ich portfelach kształtuje siź na poziomie odpowiednio 50 proc. i 20 proc., zarządzający na skutek kwietniowych umorzeń "musieli" pozbyć siź akcji za około 300 mln zł. Równocześnie, w kwietniu klienci do funduszy akcji chźtniej wpłacali pieniądze niż je z nich wycofywali - dodatnie saldo zakupów i umorzeń jednostek tej grupy podmiotów siźgnźło 143 mln zł. Jeśli zestawić to z danymi DM BZ WBK, wychodzi na to, że zarządzający nie tylko nie posłali tego świeżego kapitału na warszawską GPW, ale wrźcz dodatkowo wyprzedawali posiadane wcześniej w portfelach akcje.
W pogoni za resztą świata
W kwietniu GPW radziła sobie gorzej niż reszta świata. Podczas gdy WIG zniżkował 2,7 proc., amerykański S&P 500 wzrósł 4,8 proc., niemiecki DAX 6,3 proc., japoński Nikkei 10,6 proc., a budapeszteński BUX 4 proc. - Wielkich zmian w alokacji na GPW zarządzający nie dokonywali. Raczej dominowała atmosfera wyczekiwania na dogonienie reszty świata i ruch indeksów w górę, na którym można by korzystnie zmniejszyć alokację - tłumaczy Jarosław Niedzielewski, zarządzający w DWS TFI. - Nie dokonywałem dramatycznych zmian alokacji w akcjach. W miarę napływu środków do funduszy lokowałem je na GPW zgodnie z polityką inwestycyjną naszych podmiotów - potwierdza Paweł Homiński, zarządzający w Noble Funds TFI, które jako jedno z niewielu odnotowało dodatnie saldo wpłat i wypłat w kwietniu.
Jarosław Niedzielewski z DWS TFI dodaje, że dopiero w maju, gdy WIG20 wybił się ponad granicę 3000 pkt, zdecydował się na sprzedaż walorów.