Dane o pogarszających się nastrojach amerykańskich konsumentów zepchnęły w piątek w dół indeksy akcji w Nowym Jorku. Przeszkodziły też w uzyskaniu wysokich zwyżek na giełdach w Europie.
W piątek ukazały się w USA dwa ważne raporty makro. Pierwszy, o liczbie nowych inwestycji budowlanych, został przyjęty dość entuzjastycznie, bo liczba tych inwe-
stycji wzrosła najmocniej od ponad dwóch lat. Cóż z tego, skoro drugie w kolejności dane o zaufaniu konsumentów do gospodarki okazały się dużo gorsze od oczekiwań. Gracze boją się spadku wydatków konsumpcyjnych, które mogłyby pogrążyć gospodarkę. W pierwszym rzędzie uderzyłoby to w sieci markowych sklepów, np. z odzieżą czy obuwiem. Stąd piątkowe spadki cen papierów takich amerykańskich spółek, jak Gap czy Dillard?s. Są one zaliczane do sektora tzw. dóbr dyskrecjonalnych (ich zakupy można ograniczyć, w odróżnieniu od dóbr podstawowych). Już ostatni kwartał nie był dla tego sektora najlepszy - skumulowane zyski jego reprezentantów w S&P 500 spadły o 8 proc.
Nie najlepiej miały się też w piątek firmy finansowe, do czego przyczynili się analitycy Merrill Lynch, obniżając rekomendacje dla kilku regionalnych banków.
Piątkowa wyprzedaż akcji w USA nastąpiła po dwóch dniach zwyżek. Doprowadziły one wskaźnik S&P 500 do nowego kilkumiesięcznego maksimum. W piątek liczono więc na dalszy ruch w górę.