Miedź drożała w czwartek, a zwłaszcza w piątek, co w rezultacie doprowadziło do pierwszej tygodniowej zwyżki cen tego metalu w tym miesiącu. Wzrost cen był spowodowany spodziewanym dalszym spadkiem zapasów w składach monitorowanych przez Londyńską Giełdę Metali, a także możliwością wznowienia strajku w Codelco, który jest największym na świecie producentem miedzi.
Zapasy miedzi przeznaczone do wycofania ze składów zarejestrowanych przy LME wzrosły w ostatnich trzech dniach o 84 proc., do prawie 15 tysięcy ton, co stanowiło 12 proc. wszystkich trzymanych tam rezerw. Łączne zapasy monitorowane przez giełdy w Londynie, Szanghaju i Nowym Jorku wyniosły w piątek prawie 182,5 tys. ton, co odpowiada zużyciu tego metalu w czasie 3,5 dnia. Średnia dla zeszłego roku wynosiła 4,9 dnia.
W piątek miedź zdrożała także dlatego, że robotnicy akordowi z chilijskiego kombinatu Codelco zagrozili wznowieniem strajku, który w kwietniu spowodował spadek produkcji o 41 proc. Robotnicy nie dostali podwyżek uzgodnionych w porozumieniu, które kończyło tamten strajk. Strajki zakłócały dostawy miedzi w tym roku również w Meksyku i w Kazachstanie, a jednocześnie wciąż rósł popyt w Chinach, których import wzrósł w kwietniu o 13 proc. do marca.
Pod koniec piątkowych notowań tona miedzi z dostawą za trzy miesiące kosztowała w Londynie 8429 USD, o 133 USD więcej niż na zamknięciu dzień wcześniej. Na koniec minionego tygodnia kontrakty te kosztowały po 8100 USD za tonę.