Na dziś stowarzyszenie WGI Wierzyciele, reprezentujące interesy osób poszkodowanych w aferze WGI DM (w upadłości), zwołało konferencję. Chce zwrócić uwagę decydentów na wolne tempo, w jakim wyjaśniane są okoliczności, w których klienci biura stracili - szacują - 320 mln zł.

- Sprawa w prokuraturze jest prawie na tym samym etapie, co dwa lata temu. Trwają przesłuchania, podczas których jak dotąd ponad 100 pokrzywdzonym zadano takie same pytania - ocenił wczoraj Arkadiusz Pragłowski, prezes stowarzyszenia WGI Wierzyciele. - Zgromadzono 90 tomów akt, drugie tyle załączników, a także 130 kartonów materiałów dowodowych. Tymczasem sprawę bada jeden biegły, który miał stwierdzić, że praca ta zajmie mu trzy lata, bo działa sam - mówił.

Zdaniem Pragłowskiego, wierzyciele czekać nie mogą, bo istnieje ryzyko, że część zarzutów, które można postawić w toku postępowania podejrzanym, przedawni się. Dlatego dążą do tego, aby prace w prokuraturze i ABW przyspieszyły. - Chcielibyśmy, aby w prokuraturze powstał zespół roboczy, jak w przypadku innych dużych spraw. Potrzebny jest też zespół śledczy w ABW i zespół biegłych ze znajomością zasad rynku kapitałowego i języka angielskiego, którzy byliby w stanie tę sprawę zbadać w rozsądnym czasie - mówił Pragłowski. 29 kwietnia wierzyciele złożyli kolejne doniesienie w prokuraturze w tej sprawie. - Zwracamy uwagę na konkretne czyny, które według naszych przypuszczeń były niezgodne z prawem - powiedział Pragłowski.