Mimo że od roku Deutsche Telekom uwzględnia w swoich sprawozdaniach finansowych 97 proc. udziałów Polskiej Telefonii Cyfrowej (sieć Era), wczoraj spółka zależna koncernu Vivendi - Elektrim Telekomunikacja (ET)- kolejny raz podała w wątpliwość ten stan rzeczy.
DT zwiększył zaangażowanie w Erze z 49 proc. do 97 proc. na mocy decyzji wiedeńskiego Trybunału Arbitrażowego z listopada 2004 r. Rozstrzygał on spór między Elektrimem, ET i DT, ale był sprzeczny wewnętrznie. Mówił, że Elektrim zawsze był właścicielem 48 proc. udziałów PTC, a próba wniesienia ich do ET była nieskuteczna. Z drugiej strony mówił też, że jeśli w ciągu 3 miesięcy Elektrim nie odzyska udziałów, to DT będzie mógł wykonać opcję zakupu papierów posiadacza Ery (i tak się stało).
Francuskiej stronie sporu najbardziej przypadła do gustu część wyroku mówiąca, że Trybunał nie ma jurysdykcji nad ET (może rozstrzygać spory tylko między tymi akcjonariuszami Ery, których dotyczy zapis o sądzie polubownym - red.). ET uważał, że zalecenia arbitrów go nie wiążą i nadal jest właścicielem 48 proc. PTC.
Prawnicy francuskiej strony sporu chcieli potwierdzenia takiego stanu rzeczy od polskiego sądu. Dlatego, już po wyroku z Wiednia, ET w pozwie skierowanym przeciwko Erze wystąpił do warszawskiego Sądu Okręgowego, aby ustalił, że to Francuzi są właścicielem 48-proc. pakietu operatora. Sąd - po ponad 2 latach - odmówił, wyjaśniając, że tego rodzaju kwestie - zgodnie ze statutem PTC - rozstrzygane są w Wiedniu i arbitrzy wydali już wyrok.
Wczoraj ET podał, że 21 maja Sąd Apelacyjny podjął korzystny dla tej firmy wyrok. Zmienił decyzję sądu pierwszej instancji z 2007 r. i nie zgodził się na odrzucenie rozpatrywanego wówczas pozwu ET. Uzasadnienia tej decyzji jeszcze nie ma, ale Francuzi są przekonani, że obowiązuje stan sprzed wyroku z Wiednia i mają kontrolę łącznie nad 51 proc. PTC.