Słowacka niskotaryfowa linia lotnicza w II kwartale obecnego roku obrotowego (jest przesunięty i zaczął się w październiku) uzyskała 47,5 mln euro przychodów (ponad 160 mln zł). To o 20,9 proc. więcej niż przed rokiem. Przewoźnik cały czas nie jest jednak rentowny. Od stycznia do marca tego roku Sky Europe poniósł 17,2 mln straty netto (18,8 mln euro na minusie przed rokiem).
Narastająco przez sześć miesięcy linia lotnicza uzyskała 100,6 mln euro przychodów (wzrost o 26,6 proc.) i poniosła 28,5 mln euro straty (przed rokiem było to 32,4 mln euro). W tym okresie słowacka linia gościła na pokładach swoich rejsowych samolotów 1,64 mln osób (32,1 proc. więcej niż rok wcześniej). Poprawa to głównie efekt korzystania z większej liczby samolotów (w I półroczu 2008 r. było ich 14, a przed rokiem 12). Samoloty częściej były też w powietrzu. Ich efektywne wykorzystanie poprawiło się o 11,4 proc., do 10 godzin i 27 minut na dobę.
Firma stara się minimalizować koszty (m.in. zmniejszyła zatrudnienie, obniżyła wydatki administracyjne). W przeliczeniu na jedno oferowane miejsce pasażerskie ponoszone wydatki obniżyły się o 17,7 proc., i to mimo wzrostu cen paliwa o 42 proc. - Obniżanie kosztów dopiero się rozpoczęło i jesteśmy zdeterminowani do jego kontynuacji - mówi Nick Manoudakis, główny ekonomista firmy.
Problem w tym, że samoloty słowackiej linii przez ostatnie sześć miesięcy tego roku były zapełnione średnio tylko w 68,7 proc. (przed rokiem było to 79 proc.).