Rosja, która posiada gigantyczne złoża ropy naftowej, zmaga się ze spadającą produkcją tego surowca. W maju wydobycie czarnego złota zmniejszyło się o 0,8 proc., co oznacza, że ten rok może się stać pierwszym od czasów kryzysu w 1998 r., w którym spadnie w Rosji produkcja ropy. W ostatnim miesiącu zmniejszył się również eksport paliwa - o 2,4 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem.
Zwiększenie wydobycia
priorytetem rosyjskich firm
Zarządy koncernów paliwowych dostrzegają powagę sytuacji i zapowiadają, że w najbliższym czasie plany dużych przejęć zostaną odsunięte w czasie kosztem poszukiwań i zwiększenia nakładów na wydobycie. - Naszym zadaniem jest wiercenie, wiercenie i jeszcze raz wiercenie - podkreślił Siergiej Bogdanczikow, prezes Rosnieftu, w ostatnim wywiadzie dla dziennika "Wiedomosti".
Lider rosyjskiego przemysłu naftowego tylko w tym roku wyda ponad 9 miliardów dolarów. Większość tej kwoty pójdzie na wydobycie i zwiększenie mocy rafinerii. Tylko na położone we wschodniej Syberii złoże Wankor Rosnieft zamierza wydać 1,6 mld USD. Władze koncernu zakładają, że do 2020 r. będą wydobywać 170 mln ton ropy rocznie. Do tego czasu, zdaniem Siergieja Bogdanczikowa, spółka może wejść do pierwszej trójki energetycznych firm świata pod względem kapitalizacji. Obecnie Rosnieft, wart 121 mld USD, produkuje 102 mln ton surowca i był jedyną dużą firmą paliwową w Rosji, która w ostatnich miesiącach zwiększyła wydobycie.