- Wspólnie z Polskim Klubem Infrastruktury Sportowej zawarliśmy porozumienie w sprawie uruchomienia nowego programu "Nasze lodowisko" - mówi Daniel Kowalski, prezes wybierającej się na giełdę spółki Hefal Serwis. Ma on być podobny do zorganizowanego przez Ministerstwo Sportu i Turystyki programu "Blisko boisko" (we współpracy z grupą PZU). W jego ramach jednostki samorządowe będą organizować młodzieży zimowy wypoczynek i zajęcia sportowe na lodowiskach sprzedawanych przez Hefal. - Wysłaliśmy zaproszenia do wzięcia udziału w programie do 70 miast w województwie śląskim i mazowieckim. Czterdzieści z nich wyraziło swoje zainteresowanie, a dziesięć już potwierdziło swój udział - mówi Kowalski. Realizacja tego przedsięwzięcia powinna więc zapewnić spółce przychody w wysokości 5 mln zł (jedno lodowisko w ofercie Hefalu kosztuje około 500 tys. zł). Dla porównania: firma sprzedała w zeszłym roku 19 ślizgawek. - Nasza oferta jest atrakcyjna. Poza samą infrastrukturą obejmuje bowiem także przygotowanie programu wypoczynku zimowego - dodaje Kowalski.

Zarząd Hefalu snuje także plany poszerzenia rynku zbytu na kraje Europy Wschodniej. W przyszłym roku ma się rozpocząć ekspansja na Ukrainie. Na razie największym problemem jest brak kapitału na rozwój mocy produkcyjnych. - W zeszłym roku zainteresowanie lodowiskami przekroczyło nasze moce wytwórcze. Mamy nadzieję, że dzięki pieniądzom z giełdy uda nam się rozszerzyć ofertę o wypożyczanie ślizgawek - ocenia Kowalski. Tłumaczy, że dla spółki jest to o wiele bardziej atrakcyjny model działalności od sprzedaży. - Wypożyczenie lodowiska kosztuje 150 tys. zł za sezon, więc już po trzech latach zarabiamy więcej niż na jego sprzedaży - mówi.

Na to jednak Hefal będzie potrzebować kapitału od inwestorów. Dziś zakończy się wznowione przyjmowanie zapisów na akcje w transzy otwartej (spółka zawiesiła w maju ofertę, po czym obniżyła cenę walorów z przedziału 33-45 zł do 28 zł).

Hefal przedstawił także wyniki finansowe za zeszły rok - przychody wyniosły 21 mln zł, a zysk netto 1,7 mln. Prezes Kowalski sugeruje przy tym, że prognozy na 2008 r. zawarte w prospekcie emisyjnym są zbyt ostrożne i należy się spodziewać osiągnięcia znacznie lepszych rezultatów.