Nowy projekt rozdziału praw do emisji CO2 na lata 2008-2012, jeśli zostanie zatwierdzony w przedstawionej ostatnio przez rząd wersji - może pozytywnie wpłynąć na wycenę Enei. Spółka przygotowuje się do oferty publicznej pod koniec lipca.
Według ostatniego projektu, Enea dostaje prawo do bezpłatnych emisji 9,63 mln ton dwutlenku węgla rocznie. Wcześniej było kilka projektów rozdziału. Zgodnie z wersją z 12 lutego spółka miała dostać prawo do emisji 10,4 mln ton CO2 rocznie. Później jednak pojawiały się kolejne modyfikacje projektu i zgodnie z jedną z nich limit bezpłatnych emisji został dla Enei obniżony do 9,1 mln ton CO2 rocznie. Jak nieoficjalnie udało nam się ustalić, taki właśnie poziom bezpłatnych uprawnień Enea uwzględniła w swoim prospekcie.
W rezultacie więc, mimo że firma ma prawo do emisji o 1,3 mln ton CO2 mniejszej, to jest w lepszej sytuacji, niż gdyby w życie wszedł projekt z lutego.
Wzrost limitu bezpłatnej emisji CO2 o 500 tysięcy ton rocznie przekłada się na oszczędności rzędu 60 mln złotych rocznie. Rzecz w tym, że - przy cenie uprawnień sięgającej 35 euro za tonę - na uzupełnienie deficytu uprawnień do emisji Enea będzie wydawać co roku ponad 100 mln złotych. Za to np. kontrolowany przez prywatną spółkę PAK, który Enea chciałaby przejąć, na mocy ostatnich decyzji rządu zyskuje na wartości kilkaset milionów złotych.
Na dodatek, mimo że było już kilka wersji projektu podziału uprawnień do emisji, sprawa ta nadal budzi silne kontrowersje. I to nie tylko z powodu podziału uprawnień pomiędzy poszczególne spółki. Okazuje się, że choć obecna wersja została zatwierdzona przez Komitet Stały Rady Ministrów, budzi wątpliwości wicepremiera i ministra gospodarki Waldemara Pawlaka.