Warszawska giełda notowała ostatnio największe spadki w regionie. Dwa dni temu WIG20 stracił 2,02 proc., znalazł się poniżej dołka ze stycznia i jednocześnie najniżej od czerwca 2006 r. - na poziomie 2673 pkt. W podobnej sytuacji do naszej giełdy jest parkiet w Budapeszcie - jego indeks musiałby spaść o niespełna 1 proc., by znaleźć się na poziomie najniższym w czasie bieżącej bessy. Lepiej zachowują się giełdowe wskaźniki w Sofii, Bukareszcie i Pradze. Najdalej od dna bessy znajdują się natomiast indeksy parkietów w Zagrzebiu i Belgradzie.
Węgierskie spowolnienie
Indeks BUX miał w trakcie czwartkowej sesji wartość 21112 pkt. W połowie marca znalazł się on na najniższym tegorocznym poziomie: 21073 pkt. Poniżej dołka może więc on spaść w każdej chwili. BUX w tym roku stracił blisko 18,5 proc., a od jesiennego szczytu hossy około 22,3 proc.
- Nastroje inwestorów pogorszyły się obecnie z powodu obaw przed recesją w USA. Węgierski rynek kapitałowy nie jest zresztą ulubionym miejscem na lokowanie pieniędzy. Choć sytuacja makroekonomiczna naszego kraju poprawia się, wciąż jest ona postrzegana jako zła - wyjaśnia w rozmowie z "Parkietem" Dominik Szilagyi, analityk z Concorde Securities. Uważa on jednak, że w ciągu następnych miesięcy na budapeszteńskiej giełdzie będzie można zaobserwować trend zwyżkowy. - Nasze akcje należą do najtańszych w regionie - argumentuje Szilagyi.
Stabilna Praga?