Wczorajsza sesja na Wall Street rozpoczęła się od wyraźnych wzrostów. Nastroje poprawiły majowe dane o sprzedaży detalicznej w USA. Wzrosła ona o 1 proc., a sprzedaż bez samochodów była wyższa o 1,2 proc. To odczyty dwukrotnie wyższe od rynkowych prognoz. Do kupna akcji zachęcać również mogła taniejąca ropa, która co prawda negatywnie odbijała się na notowaniach firm paliwowych, ale pomagała szerokiemu rynkowi.
Wczorajsza poprawa nastrojów na Wall Street nosi znamiona zwykłego odbicia. Wskazuje na to nie tylko sytuacja techniczna na wykresach DJIA czy S&P500, premiująca stronę podażową, a więc sugerująca dalsze spadki. Na korekcyjny charakter wskazują również dość wątłe podstawy wzrostu.
Sprzedaż, owszem wyraźnie wzrosła, ale można przypuszczać, że istotny wpływ miały kupony podatkowe. Natomiast równocześnie publikowane tygodniowe dane z rynku pracy (wzrost o 25 tys. do 384 tys.) potwierdzają nie najlepszą sytuację na tym rynku. Jeżeli dodać do tego jeszcze wskazujący na zagrożenie inflacyjne wzrost cen w imporcie o 17,8 proc. r./r., to sytuacja amerykańskiego rynku akcji nie rysuje się w różowych barwach.
Dlatego też powrót S&P500 i Nasdaq Composite do tegorocznych dołków (odpowiednio 1273,37 pkt i 2169,34 pkt), a w przypadku słabiej spisującego się w ostatnich tygodniach DJIA nawet jego przełamanie (11740,15 pkt), jest obecnie scenariuszem bazowym.
Istotnym czynnikiem mogącym mieć wpływ na kształtowanie się sytuacji na Wall Street w najbliższych tygodniach będą publikowane dziś dane o majowej inflacji CPI w Stanach Zjednoczonych. Szacuje się, że wzrośnie ona o 0,5 proc. m./m. i 3,9 proc. r./r., natomiast inflacja bazowa CPI będzie odpowiednio wyższa o 0,2 i 2,3 proc. Odczyt powyżej prognoz, czego nie można wykluczać, ma szanse jeszcze zwiększyć oczekiwania na podwyżki stóp procentowych przez Fed, jednocześnie stając się impulsem do sprzedaży akcji.