Syndyk masy upadłościowej SAirLines, który kontroluje 25,1 proc. kapitału Polskich Linii Lotniczych LOT, nie sprzeda pakietu bez porozumienia z Ministerstwem Skarbu Państwa (ma 68 proc. akcji). Taka deklaracja padła na wczorajszym spotkaniu w MSP. - Syndyk zgodził się z nami, że w Locie potrzebne są działania naprawcze i że sytuacja spółki jest trudna m. in. ze względu na to, co się dzieje w branży - powiedział wczoraj Maciej Wewiór, rzecznik prasowy MSP. - Syndyk zadeklarował, że bez zgody resortu nie podejmie decyzji o sprzedaży akcji - dodał.
Zgodnie z zawartą w kwietniu tego roku umową prywatyzacyjną, syndyk zyska prawo do zbycia pakietu, jeśli LOT nie pojawi się na GPW przed końcem lutego przyszłego roku. W związku z trudną sytuacją w branży lotniczej zarząd spółki zdecydował się jednak na wprowadzenie programu naprawczego. Z tego powodu co najmniej o rok odłożone zostały przygotowania do giełdowego debiutu. Przedstawiciele MSP nie chcieli wczoraj mówić o tym, jakie warunki postawił syndyk, by zgodzić się na opóźnienie upublicznienia polskiego przewoźnika. - W trakcie spotkania chcieliśmy przede wszystkim poznać stanowisko syndyka. Do rozmów na temat nowego harmonogramu oferty publicznej LOT-u powrócimy w drugiej połowie września - powiedział tylko Wewiór.
Tymczasem w spółce trwa wdrażanie programu naprawczego, który ma jej zagwarantować osiągnięcie na koniec 2010 r. rentowności na poziomie operacyjnym. Jednym z założeń jest rezygnacja z nierentownych połączeń. LOT przestanie niebawem latać z Warszawy do Hanoweru i Kaliningradu oraz z Wrocławia do Brukseli.