Resort skarbu chce we wrześniu przeprowadzić trzecią w historii aukcję prywatyzacyjną, choć dwie poprzednie licytacje zakończyły się klapą. Pierwszą aukcję zorganizowano w październiku 2007 r., jeszcze za czasów PiS, a drugą - pod nadzorem PO - już w maju tego roku. Efekt? W obu przypadkach oferowano kilka resztówek, a sprzedano tylko po jednej. Łączne przychody z tych aukcji wyniosły niewiele ponad 2 mln zł. Mimo to ministerstwo liczy, że teraz uda się zbyć jedną z resztówek (4,34 proc. akcji spółki Lamina), na którą w 2007 r. nie było chętnych.
Przedstawiciele resortu skarbu twierdzą, że szersze zastosowanie aukcji blokują skomplikowane przepisy. Ułatwienia, według nich, powinny się znaleźć w kolejnej noweli ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji. Rzecz w tym, że nawet jeśli procedury uda się uprościć, to i tak niełatwo znaleźć inwestorów, którzy zechcą kupić niewielkie pakiety akcji spółek, których rentowność odbiega od średniej z sektora.