Wcześniejsza pobudka na warszawskim parkiecie

Począwszy od dziś handel na Giełdzie Papierów Wartościowych będzie się rozpoczynać o 9.00. Władze GPW chcą w ten sposób upodobnić nasz rynek do największych europejskich platform. Trudno jednak oczekiwać, aby dłuższa praca maklerów spowodowała wzrost obrotów

Aktualizacja: 26.02.2017 13:53 Publikacja: 01.09.2008 05:34

Dzisiejsza sesja rozpocznie się pół godziny wcześniej niż zwykle uroczystym uderzeniem w dzwon wiszący w sali notowań. Odtąd handel akcjami będzie się już rozpoczynać zawsze o 9.00, a nie jak dotąd - o 9.30. Jeszcze wcześniej będzie można inwestować na rynku terminowym - od dzisiaj otwierać się będzie już o 8.30.

Ambicja zarządu

O wydłużeniu sesyjnych godzin przesądziła ambicja zarządu GPW, który nie chce, by nasz parkiet zostawał w tyle za innymi europejskimi giełdami. Na większości rozwiniętych rynków notowania rozpoczynają się o 9.00. Tak jest nie tylko w przypadku takich gigantów, jak London Stock Exchange czy NYSE Euronext, ale także mniejszych giełd w regionie - budapeszteńskiej, bukareszteńskiej, a także platformy OMX Nordic Exchange, łączącej rynki w Wilnie, Rydze i Tallinie. Maklerzy zaczynają pracę później m.in. na giełdach w Pradze i w Wiedniu (handel akcjami zaczyna się tam o 9.15), Sofii (9.20), w Lublanie (9.30), w Belgradzie i w Zagrzebiu (10.00) czy też w Bratysławie (10.30).

Kompromis z brokerami

Pomysł na wydłużenie sesji pojawił się pod koniec 2007 r. i od razu wywołał kontrowersje. Prezes GPW Ludwik Sobolewski chciał bowiem nie tylko wcześniejszego otwarcia parkietu, ale również późniejszego zakończenia sesji. Obrót akcjami miał trwać nie do 16.30, jak teraz, ale o godzinę dłużej - podobnie jak na największych giełdach Europy.

Taka perspektywa nie spodobała się jednak domom maklerskim. Brokerzy zaalarmowali, że o tak późnej godzinie nie będzie miał kto pracować. Maklerzy i doradcy inwestycyjni i tak zwykle przychodzą do biur sporo przed otwarciem sesji. Ich szefom trudno byłoby wymóc jeszcze dłuższy pobyt w biurze. Praca na dwie zmiany też - jak twierdzili przedstawiciele domów maklerskich - nie wchodziła w rachubę. Po pierwsze - na rynku brakuje wykwalifikowanych osób. Po drugie - to droższe rozwiązanie. Tymczasem koszty wynagrodzeń ponoszonych przez branżę w 2007 r. były rekordowe (według GUS, wyniosły 480 mln zł, czyli o 44 proc. więcej niż rok wcześniej).

Po długich rozmowach z Izbą Domów Maklerskich GPW zdecydowała się na kompromisowe rozwiązanie - na początek sesja będzie ruszać wcześniej. Dłuższe popołudnia na giełdzie będą obowiązywać dopiero od 2009 r. - choć konkretna data nie jest jeszcze znana. W ten sposób domy maklerskie zyskały czas na dostosowanie.

Same korzyści?

GPW przekonuje, że zmiana godzin obrotu przyniesie inwestorom same korzyści. "Nowy harmonogram zapewni nie tylko możliwość reagowania na zmieniającą się sytuację na rynkach europejskich, ale również możliwość podejmowania decyzji inwestycyjnych dotyczących poszczególnych spółek notowanych w ramach tzw. dual listingu" - czytamy w komunikacie giełdy. Rzeczywiście, dla inwestujących w spółki notowane jednocześnie w Wiedniu lub w Londynie zmiana harmonogramu może mieć znaczenie, zlecenia będą bowiem realizowane równolegle do rozpoczęcia obrotów na tamtych parkietach. Wciąż jednak takich spółek na GPW nie jest zbyt wiele.

Równoległy start

Argument, że wydłużenie sesji da możliwość reakcji na zmiany indeksów europejskich giełd, może okazać się istotny. Z reguły bowiem obroty są wyższe rano niż w ciągu dnia. Notowania rozpoczynające się o 9.00 dają więc szansę, że większość kursów będzie uwzględniać to, co dzieje się w tym samym czasie w Londynie czy we Frankfurcie.

Z drugiej strony, największy handel na GPW odbywa się tuż przed zakończeniem sesji. To sugeruje, że inwestorzy przede wszystkim czekają na informacje o tym, jak otwierają się giełdy w Stanach Zjednoczonych. - To rynek amerykański najbardziej wpływa na nastroje na innych parkietach - przyznaje Wiesław Rozłucki, były prezes warszawskiej GPW. Z tego też powodu dla większości analityków bardziej interesujące byłoby wydłużenie sesji w godzinach popołudniowych. Wtedy bowiem równoległy handel w Warszawie i Nowym Jorku trwałby nie godzinę, ale dwie.Daleki Wschód nieco bliżej

W dyskusjach pojawił się także wątek, że wcześniejsza praca na GPW zmniejszy przerwę między końcem notowań na giełdach dalekowschodnich a otwarciem sesji w Warszawie. Zmiana spowoduje jednak, że GPW "zazębi się" tylko z rynkiem w Hongkongu, który zamyka się o 9.30 naszego czasu. Koniec sesji w Tokio (7.00) i w Szanghaju (8.00) wciąż pozostanie dla polskich inwestorów nieosiągalny.

- Przesunięcie porannych godzin otwarcia GPW nie powinno zmienić reakcji na sytuację na giełdach dalekowschodnich, skoro jedyną rzeczą, jaką możemy uwzględnić, jest moment zamykania się tamtejszych parkietów. Chodzi raczej o kwestię przyzwyczajenia uczestników rynku do nowego harmonogramu - uważa Marek Mikuć, wiceprezes i dyrektor inwestycyjny TFI Allianz.

Różne strategie brokerów

Także większość przedstawicieli domów maklerskich twierdzi teraz, że sesja trwająca o pół godziny dłużej nie zmieni rynku. - Nie oczekujemy istotnego wpływu ani na wielkość dziennych obrotów, ani też na koszty funkcjonowania domów maklerskich - mówi Adam Jaroszewicz, wiceprezes Domu Inwestycyjnego BRE Banku.

Rzeczywiście, w większości przypadków punkty obsługi klientów (tzw. POK-i) otwarte były i tak od 8.30 lub od 8.45, więc duże zmiany w organizacji pracy nie były potrzebne. W większości chodziło o zapewnienie obsługi klientom inwestującym na rynku terminowym. CDM Pekao wprowadził np. dyżury telefoniczne maklerów w tych placówkach, które otwierano dotąd o 9.00. Wcześniejsze otwarcie POK-ów zapowiedział KBC Securities. Nie wszędzie jednak, z uwagi na ich lokalizację w siedzibach oddziału banku, było to możliwe. "W kilku przypadkach godziny otwarcia POK-ów nie ulegną zmianie z przyczyn technicznych" - podał broker w komunikacie. Godziny otwarcia swoich placówek zmieniło także Biuro Maklerskie Banku BPH. W przypadku obu brokerów część POK-ów otwierano do niedawna o 9.30.

Przedstawiciele domów maklerskich oceniają, że i tak większość klientów składała zlecenia za pomocą kanałów elektronicznych, więc rano kolejki w biurach nawet przy mniej licznej obsłudze nie powinny się pojawić. - Nie byliśmy zwolennikami wydłużenia godzin sesji, nie planujemy też znaczących zmian w obsłudze naszych klientów. Większość z nich realizuje transakcje za pośrednictwem Inwestora Online - serwisu internetowego, który jest dostępny non stop. Ponadto nasze call center przyjmujące zlecenia działa od godz. 6.00 do 24.00 w dni robocze - wyjaśnia Agata Wypychowska z Domu Maklerskiego Banku Zachodniego WBK.

Nie pierwsze wydłużenie

Ostatni raz do zmiany harmonogramu sesji na GPW doszło w 2005 roku. Wtedy wydłużono czas otwarcia notowań z 10.00 na 9.30. Zmieniono także popołudniowy fixing z 16.10 na 16.20. Rynek nie zauważył wtedy istotnych zmian. Zlecenia składane przed rozpoczęciem handlu były realizowane po prostu wcześniej.

Większy wpływ na rynek miało za to wprowadzenie dogrywki na zamknięcie notowań we wrześniu 2003 r. Dzięki niej przez dziesięć minut, między 16.20 a 16.30, możliwa jest realizacja transakcji po cenie z popołudniowego fixingu. Mechanizm ten wpływa na zwiększenie obrotu na końcu dnia i jest wykorzystywany w niektórych strategiach inwestycyjnych.

Świadkami wydłużenia sesji, tyle że na rynku NewConnect, byliśmy z kolei w grudniu 2007 roku (przedział czasu, w którym były prowadzone zlecenia w systemie notowań ciągłych wydłużono do 9.30-16.00 z 10.00-14.00). Trudno jednak doszukać się przełożenia tej zmiany harmonogramu na statystyki obrotu na świętującej właśnie swoje pierwsze urodziny alternatywnej platformie obrotu. Zgodnie z decyzją GPW, od dziś także rynek NewConnect będzie się otwierać pół godziny wcześniej.

Późniejsze zamykanie sesji

Podobną zmianę jak warszawska GPW przeprowadziła niedawno giełda praska. Od 1 kwietnia handel na tamtejszym parkiecie rozpoczyna się o 9.15, co oznacza wydłużenie godzin sesji o kwadrans. Nie zmienił się termin jej zamknięcia - 16.00.Zwykle jednak giełdy zastanawiają się nad wydłużeniem godzin wieczornych. Ostatnią tego typu zmianą na kluczowych parkietach była decyzja Euronextu z lutego 2007 r. o 5-minutowym wydłużeniu sesji, tak by dostosować czas zamknięcia do standardów innych giełd (17.20).

Wydłużenie sesji zapowiedziały niedawno także giełdy: ateńska (o 20 min., do 17.20) oraz filipińska (wprowadza sesję popołudniową, trwającą od 14.00 do 16.00). Obie liczą na przyciągnięcie inwestorów amerykańskich.

Większości giełd daleko jednak do ambitnych planów z końca lat 90., kiedy wydawało się, że handel akcjami trwać może nieprzerwanie nawet 12 godzin. Parkiety w Londynie, Nowym Jorku czy w Paryżu pracowały nad harmonogramami stawiającymi maklerom coraz większe wymagania. Kryzys dotcomów ostudził te plany.

Ostatecznie koncepcja dłuższego handlu odrodziła się na wielu parkietach jako tzw. after-hours. W godzinach wieczornych są wówczas notowane akcje najbardziej płynnych spółek.

Dla inwestorów lepszym rozwiązaniem mogłoby być późniejsze kończenie notowań

Poziom aktywności inwestorów w niewielkim stopniu zależy od czasu trwania sesji. Wystarczy przypomnieć lata, kiedy sesje nie odbywały się we wszystkie dni tygodnia i kiedy nie było notowań ciągłych. Obroty przypadające na jedną notowaną spółkę aż tak bardzo nie różniły się od tych po wprowadzeniu sesji we wszystkie dni tygodnia i zmiany systemu notowań na ciągłe. W 1994 roku na akcje jednej spółki przypadało średnio 532 mln zł obrotów. Ten wynik został pobity dopiero w 2000 r. Potem w latach 2001-2004 było pod tym względem znacznie gorzej.

Analiza dziennych obrotów, zwłaszcza z tego roku, wskazuje na dużą aktywność inwestorów w początkowej fazie sesji i na bardzo dużą w jej końcówce. Na ostatnie pół godziny notowań, czyli od 16.00, przypada aż 15 proc. dziennych obrotów. Pamiętajmy jednak, że jest to specyficzny okres, w którym następuje kształtowanie końcowego kursu i odbywa się dogrywka. Kolejny półgodzinny okres, w którym inwestorzy wykazują wzmożoną aktywność, to czas od 15.30 do 16.00. Wskazywałoby to na zasadność rozważenia wydłużenia notowań, a nie wcześniejszego ich rozpoczynania. Widać, jak duży wpływ na aktywność inwestorów ma amerykańska giełda i spekulacje dotyczące tego, jak danego dnia przebiegać będą notowania za oceanem. Taki krok spotyka się jednak z dużym oporem ze strony naszych biur maklerskich.

Trudno jest ocenić efekty, jakie przyniosła decyzja o wcześniejszym rozpoczynaniu sesji z 2005 r. Na pewno widać mniejszą koncentrację aktywności inwestorów. O ile przed wydłużeniem notowań na pierwsze pół godziny ich trwania przypadało 14,2 proc. dziennych obrotów, o tyle po wydłużeniu jedynie 10,6 proc. Zapewne teraz ten odsetek jeszcze bardziej się zmniejszy. Nie zmieni się jednak to, że kluczowe dla bilansu dnia wydarzenia rozgrywać się będą w popołudniowej fazie sesji. Choć rano giełdy pozostają pod wpływem zamknięcia notowań w Ameryce, w sezonie wyników dużą rolę odgrywają rezultaty finansowe spółek podawane po zakończeniu sesji, prezentowane są dane dotyczące europejskich gospodarek i znamy zachowanie rynków azjatyckich, to reakcje na te informacje rzadko odmieniają bieg zdarzeń. Natomiast po południu zaczynają się na dobre notowania kontraktów terminowych na amerykańskie indeksy, publikowane są dane makroekonomiczne dotyczące gospodarki USA czy wyniki finansowe firm, a analitycy przedstawiają rekomendacje. Dopóki Stany Zjednoczone będą finansowym centrum świata, uwaga inwestorów będzie nań skierowana, a decyzje uzależnione od napływających stamtąd sygnałów.

W dyskusji na temat korzyści z wydłużenia sesji giełdowej można praktycznie zbić każdy argument. Dwa główne, które przychodzą na myśl, to poprawienie płynności na naszej giełdzie i stworzenie inwestorom możliwości szybszej reakcji na wydarzenia na światowych, głównie europejskich, parkietach, które otwierają się wcześniej. W kwestii płynności dużo większe znaczenie mają jednak struktura inwestorów na naszym rynku i napływ nowych spółek na parkiet. Szansa na szybszą reakcję istotna natomiast jest głównie dla spekulantów. Ich obszarem zainteresowania jest w większym stopniu rynek terminowy niż kasowy. Zwłaszcza w czasach dekoniunktury, gdzie zarabiać można głównie na krótkich pozycjach i krótkiej sprzedaży. Tej wciąż na naszym rynku brakuje.

Kiedy handluje się akcjami na innych giełdach?

Najpierw Tokio

Handel na tokijskiej giełdzie

rozpoczyna się o 9.00. W Polsce jest wówczas środek nocy (1.00). Sesja trwa do 11.00, po czym

następuje półtoragodzinna

przerwa. Handel akcjami kończy się o 15.00 (w Warszawie 7.00

rano). Także o 1.00 czasu

warszawskiego rozpoczynają się notowania na australijskiej giełdzie ASX (według czasu w Sydney

jest wtedy 10.00). Handel kończy się o 16.00 czasu lokalnego

(7.00 w Polsce).

Daleki Wschód

W miarę, jak słońce kieruje się

ku zachodowi, rozpoczyna się

handel akcjami w kolejnych krajach Dalekiego Wschodu. W Singapurze giełda otwiera się o 9.00

(w Polsce mamy wówczas 2.00 w nocy), w Szanghaju o 9.30

(2.30 w Polsce) oraz w Hongkongu o 10.00 (3.00 w nocy w Warszawie). Maklerzy z Szanghaju kończą pracę o 15.00 (8.00 w Polsce),

z Hongkongu o 16.30 (w Polsce jest wtedy 9.30). Inwestorzy

z Singapuru, po półtoragodzinnej przerwie w ciągu dnia,

odetchnąć mogą o 17.00 (10.00 w Polsce).

Europa i Ameryka

Moskiewska RTS otwiera się o 8.30 czasu warszawskiego (koniec sesji przypada na 16.00). O 9.00

otwierają się największe giełdy

europejskie (w Londynie jest

wtedy 8.00). O 15.30 polskiego czasu otwierają się amerykańskie NYSE i NASDAQ. Nowojorscy

maklerzy kończą pracę,

kiedy u nas jest 22.00.

Komentarz:

Wiesław Rozłucki

prezes Giełdy Papierów Wartościowych w latach 1991-2006

Zbliżajmy się do standardów Europy Zachodniej

Zawsze byłem za tym, aby giełda warszawska nie odróżniała się niczym, nawet godzinami handlu, od giełd europejskich. Zawsze też, jak zmienialiśmy harmonogram, czas trwania sesji wydłużał się.

Tym samym zbliżaliśmy się do standardów zachodnich.

Obecne zmiana rzeczywiście komplikuje sytuację domów maklerskich. Ale na Zachodzie radzą sobie z tym świetnie, stosując ośmiogodzinny dzień pracy z godziną wolną na lunch. W trakcie przerwy obrót i tak jest najmniejszy i jeden makler może obsługiwać 2-3 stanowiska. Standardowy czas pracy jest zachowany i nie ma potrzeby zmianowości.

Krzysztof Polak

tworzy biuro maklerskie Alior Banku, b. dyrektor BM Banku BPH

Internet wyjściem z sytuacji

Zmiana, jaką wprowadza GPW, wykracza

ponad ośmiogodzinny czas pracy, co komplikuje

organizację pracy brokerów. Z tego też powodu

wydłużenie sesji może się okazać dla nich kosztowne. Tym bardziej że w ślad za wydłużeniem niekoniecznie wzrosnąć muszą obroty na giełdzie, a tym samym przychody biur. Centrale brokerów i tak już w dużej mierze pracują w systemie zmianowym. Problem pojawić się może w niewielkich POK-ach, zwłaszcza w przypadku tych domów maklerskich, które działają poza grupami bankowymi. Na szczęście większość aktywnych klientów wykorzystuje rozwiązania

internetowe lub składa zlecenia telefonicznie.

Andrea Ferancová

partner czeskiego domu maklerskiego Wood

Zmiana harmonogramu w Pradze niewiele wniosła

Nie sądzę, aby wydłużenie sesji wpłynęło znacząco na rynek. Klienci naszego domu maklerskiego zareagowali na informację na ten temat dość

spokojnie. W tym roku mieliśmy też wydłużenie sesji na giełdzie w Pradze i nie zaobserwowaliśmy jakiejś znaczącej zmiany wielkości obrotów.

Dla inwestorów liczy się przede wszystkim jakość notowanych firm i płynność rynku, a nie godziny sesji. Zmiana może bMagdalena Zajączkowska-Ejsymont

prezes Związku Maklerów i Doradców

Maklerzy i tak przychodzą do pracy wcześniej

Z naszego punktu widzenia wcześniejsze rozpoczęcie sesji nie powinno być dużym obciążeniem dla maklerów. Większość z nich przychodzi do pracy wcześniej. Natomiast wydłużenie sesji do godziny 17.30 planowane jest na przyszły rok,

może spowodować znaczący wzrost kosztów.

Sesja będzie bowiem trwała dłużej niż osiem godzin. Oznacza to konieczność zatrudnienia dodatkowych osób oraz wydłużenie czasu pracy. Jednocześnie

w naszej opinii nie wpłynie to na wzrost obrotów,

gdyż gros zleceń to zlecenia z limitem ceny na cały dzień.

Jarosław Dominiak

prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych

Nie ma wielkiego entuzjazmu

Ankiety, jakie swego czasu prowadziliśmy wśród inwestorów indywidualnych, pokazały, że pomysł wydłużenia sesji nie wywołuje entuzjazmu. Osoby przez nas pytane sugerowały raczej, że jest to pewna uciążliwość. A oczywistych korzyści nie widać.

Na razie mamy wydłużenie sesji z samego rana.

Aktywnie inwestujący obawiają się, co będzie, gdy - zgodnie z zapowiedziami giełdy - godziny handlu na giełdzie zostaną wydłużone także wieczorem. Padało pytanie, czy pewna granica zdrowego rozsądku nie zostanie wówczas

przekroczona.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego